Wyrobisko po Zakładzie Surowców Ogniotrwałych Górka w Trzebini to jedyny taki twór w skali kraju. Od 2001 r., kiedy likwidator złożył uciążliwe pozostałości na barki chrzanowskiego starostwa, a następnie gminy Trzebinia, rozpoczęły się prace nad zabezpieczeniem jeziorka. W 2008 r. był gotowy projekt rekultywacji. Najpierw za niemal 26 mln złotych odpompowano brunatną, kwaśną ciecz, która groziła wypłynięciem z brzegów. W ubiegłym roku znalazło się kolejnych13 mln złotych, za które konsorcjum firm VIG z Dąbrowy Górniczej oraz Investeko z Katowic zajmie się drugim etapem rekultywacji zbiornika sprawiając, że za dwa lata będzie tam miejsce rekreacyjne dla mieszkańców.
- Drugi etap rekultywacji obejmuje odpompowanie pozostałej w wyrobisku zanieczyszczonej cieczy, przełożenie części odpadów oraz ich szczelne wyizolowanie, tak by do środowiska nie przenikały niebezpieczne substancje - informuje Zdzisław Seweryn, szef firmy VIG.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa lata trzebinianie będą odwiedzać teren Górki, by miło spędzić tutaj czas wygrzewając się na trawie, jak nad kamieniołomem Balaton.- Pomału to miejsce już zaczyna przypominać teren rekreacyjny - przekonuje Wiesław Domin, dyrektor wydziału ochrony środowiska w chrzanowskim starostwie.
Najbardziej cieszą się jednak mieszkańcy Trzebini. Marian Paluch, którego córka mieszka przy ulicy Słonecznej w Trzebini, pamięta, jak jeszcze kilka lat temu rdzawa ciecz sięgała brzegu, stwarzając zagrożenie wylaniem i skażeniem wód gruntowych całej okolicy.
- Oby tylko technologia, jaką zastosują wykonawcy, sprawdziła się i wyrobisko już nigdy nie dało o sobie znać - mówi pan Marian.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+