O tym, że 14 turystów w wozie to dla konia nie jest za dużo, wykazał w zeszłym roku dr Maciej Jackowski, hipolog z Rzeszowa. Wykonaną przez niego ekspertyzę zlecił wtedy TPN.
Z tym stanowiskiem nie zgadza się teraz dr inż. Władysław Pewca z Łódzkiego Instytutu Energetyki, który jest twórcą ostatniej ekspertyzy. Obliczył tzw. siłę pociągową na trasie do Morskiego Oka, a więc obciążenie, z jakim koń może pracować przez cały dzień bez szkody na zdrowiu. To według niego od 5 do 8 osób na wozie.
- Obliczenia, które wykonałem, są na poziomie szkoły średniej i jasno wskazują, że konie nie powinny ciągnąć aż 14 osób- uważa dr Pewca.
Dominik Nawa z Komitetu Pomocy dla Zwierząt zapowiada, że obrońcy praw zwierząt złożą do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez TPN, który ustala zasady przewozu.
Wczoraj rozpoczęły się coroczne badania okresowe koni prowadzone na zlecenie TPN. Animalsi tradycyjnie je bojkotują. Dla nich sprawa jest prosta: konie są maltretowane. Łukasz Janczy z TPN-u odpiera te zarzuty. Według niego ekspertyza zlecona przez obrońców zwierząt zawiera błędy.
- Mimo to jest to dla nas sygnał, żeby zająć się sprawą. Zwrócimy się więc jeszcze do innych ekspertów. Jeśli okaże się, że obrońcy zwierząt mają rację, będziemy musieli pomyśleć nad zmianami. Ekologiczne meleksy nie wchodzą jednak w grę, bo najzwyczajniej nie dają na tej trasie rady - mówi.
Stanisław Chowaniec, fiakier z trasy na Morskie Oko, twierdzi, że konie nie są ani trochę zmęczone. - Dawniej w wozie przewoziło się i 20 turystów, a nic złego jakoś się nie działo. Organizacje ciągle się nas czepiają, skarżąc do mediów. A my przecież też kochamy konie, dbamy o nie. Nie możemy jednak popadać w paranoję. Przecież konie z definicji są zwierzętami, które pracują. Czy na roli, czy dla turystów - kończy.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+