https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

TYLKO U NAS. Prezes IPN na 40 lecie stanu wojennego: Mamy obowiązek pamiętać

dr Karol Nawrocki, Prezes Instytutu Pamięci Narodowej
Andrzej Banas
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Wojciech Jaruzelski zdecydował się spacyfikować nadzieje Polaków i wprowadził stan wojenny. Tysiące działaczy i członków „Solidarności” oraz innych ugrupowań opozycyjnych zostało internowanych i osadzonych w ośrodkach odosobnienia. W nowym wymiarze grudzień prezentował się jako najbardziej dramatyczny z polskich miesięcy, w czasie którego władza, chcąc utrzymać stan posiadania, po raz kolejny nie zawahała się odwołać do przemocy wobec polskiego społeczeństwa.

FLESZ - Premier Morawiecki o sytuacji na granicy

od 16 lat

W czasie stanu wojennego zginęło około 100 osób, choć z pewnością jest to liczba znacznie zaniżona. Zablokowana łączność telefoniczna, zakaz poruszania się, a także agresywność żołnierzy, milicjantów, funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy mścili się za ostatnie szesnaście miesięcy tzw. karnawału Solidarności, dopełniały obrazu grozy, w obliczu której w mroźny poranek 13 grudnia 1981 r. stanęli Polacy.

Komunistyczny dyktator Wojciech Jaruzelski dla obrony władzy nie zawahał się przed wyprowadzeniem czołgów na ulice. Przejawem sprzeciwu wobec tej przemocy i symbolem niezłomnej walki o godność i wolność stała się obrona Kopalni „Wujek”, w czasie której zamordowano dziewięciu górników. Bezwzględnie pacyfikowano także inne zakłady pracy, w tym stocznie szczecińską i gdańską – kolebki „Solidarności”.

Ze szczególną perfidią próbowano tak wówczas, jak i później, wmówić Polakom, że krajowi groziła interwencja sowiecka. Sam Jaruzelski do drugiej połowy lat 80. XX w. kategorycznie zaprzeczał temu, jakoby armia ZSRS miała wejść do Polski. Później, zmieniając także etykę, odwoływał się do pojęcia mniejszego zła i nie tylko próbował usprawiedliwić swoje działania, ale wręcz zaczął przedstawiać się jako bohater, który uratował kraj przed powtórką z 1956 roku na Węgrzech i 1968 roku w Czechosłowacji. Ta cyniczna gra ze strony człowieka odpowiedzialnego za zbrodnie stanu wojennego była obliczona na bezkarność i dalszą obecność w polityce. I choć taktyka ta przez lata przynosiła powodzenie, to – jako oparta na kłamstwie – musi skończyć się klęską. Polacy pamiętają bowiem, kto czterdzieści lat temu zniszczył ich marzenia o wolności.

Wielu Polaków, kontynuując dziedzictwo Sierpnia ’80, podjęło nierówną walkę. Ulotki, druki drugoobiegowe, napisy na murach i ulicach czy nawet podkładanie ładunków wybuchowych były aktami desperackiego sprzeciwu. Działania te wspierały tych, którzy zostali internowani lub ukrywali się przed służbami stanu wojennego. Dawały też siłę tym, którzy systematycznie i konsekwentnie manifestowali swoją niezgodę na działania Jaruzelskiego i jego junty. To wtedy narodził się fenomen podziemnego radia „Solidarność”, a działalność oficyn drugoobiegowych osiągnęła apogeum nakładów i popularności. Również Kościół katolicki zmagał się niejednokrotnie z działaniami reżimu wzorowanymi na okresie stalinowskim. Mimo to nie pozostawał bezczynny wobec wszechobecnego zła i pogardy władzy. Duszpasterstwo ludzi pracy, przyciągające tłumy msze za ojczyznę i wsparcie dla kultury niezależnej, to najważniejsze, choć nie jedyne, przykłady aktywnego udziału Kościoła w obronie godności Polaków. (…)

Mamy obowiązek pamiętać o ofiarach stanu wojennego, o tych którzy musieli emigrować, o tych, którzy w więzieniach i ośrodkach internowania stracili zdrowie, ale i o setkach tysięcy tych Polaków, którym odebrano marzenia i nadzieje. Świadomi tego, że zło – bez względu na rozmaite propagandowe zabiegi – na zawsze złem pozostanie, pamiętając o tamtych, liczonych od 13 grudnia 1981 r., trudnych dniach, oprzyjmy się na prawdzie i pamięci, by zło dobrem zwyciężać!

Tekst pochodzi z dodatku "Zabić nadzieję" przygotowanego we współpracy Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie oraz Polska Press Grupy Oddział w Koszalinie.

Wideo

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Edi
"PACHNIAŁO INWAZJĄ" - wypisy z prelekcji Michała SADYKIEWICZA /art. został opublikowany w grudniu 2001r./

Cyt.: "...Wśród wielu zasad w strategii wojennej i polityce istnieje jedna, która głosi, że podejmując decyzje nie wolno zgadywać zamiarów przeciwnika, bo można je odgadnąć albo nie.

Należy natomiast ocenić możliwości działania strony przeciwnej, przyjmując przy tym najgorszy dla siebie scenariusz.

I działać samemu stosownie do niego.

W przełożeniu na sytuację z pierwszych dni grudnia 1981r. w Polsce wspomniana zasada dotyczyła kardynalnej kwestii: "Wejdą czy nie wejdą"?

Prof. Richard Pipes, ówczesny doradca do spraw Europy Wschodniej w Krajowej Radzie Bezpieczeństwa narodowego USA, w wywiadzie udzielonym 12 czerwca 1988r. radiu francuskiemu RFI stwierdził, że:

" Byliśmy w posiadaniu informacji przekazanych nam przez pułkownika Kuklińskiego.

Można zatem było uprzedzić i polski rząd, i Jaruzelskiego, i Rosjan, jakie będą konsekwencje wprowadzenia stanu wojennego.

Niestety , tak się nie stało.

Widocznie większość naszych mężów stanu uważała, że jest to mniejsze zło, że wprowadzenie stanu wojennego jest lepsze niż inwazja wojsk radzieckich".

Gen Jaruzelski podjął we właściwym czasie, i "na pięć minut przed dwunastą" - wkroczenia interwentów jedynie słuszną decyzję.

I wprowadził ją w życie ujmując od strony fachowo-wojskowej, w sposób który od ponad 20 lat jest i długo jeszcze będzie przedmiotem studiów w wielu akademiach wojskowych na świecie, jako wzorcowy przykład skutecznego zastosowania głównych reguł sztuki i nauki wojennej oraz osiągnięcia celu strategicznego z minimalnymi ofiarami.

12 marca 1996r. w Fort Leavenworth, blisko tysiąc generałów i oficerów - kadra i słuchacze amerykańskiej Akademii Sztabu Generalnego, stojąc, owacyjnie oklaskiwało generała Wojciecha Jaruzelskiego, po zakończeniu jego prelekcji o stanie wojennym w Polsce.

Przypuszczam, że dobrze wiedzieli, dlaczego to czynią: oklaskiwali człowieka, który w ich przekonaniu, najprawdopodobniej uratował w grudniu 1981r. pokój w Europie.

I na świecie.

Nie jest to rzecz dla "pospólstwa", ale zachodni eksperci do spraw Europy Wschodniej nie mogli nie wiedzieć, że dziewięciu tragicznie poległych górników z Wujka oraz pięciu innych zabitych w stanie wojennym, nie może przesłaniać faktu historycznego, że Przewrót Majowy w 1926r. marszałka Piłsudskiego spowodował 40 razy więcej ofiar.

Autor mieszkający w Wielkiej Brytanii był doradcą sieci telewizyjnej CBS i korespondentem w Londyńskim "The Sunday Times"
s
santiago wojtyła !
Przede wszystkim bym proponował, żeby pamiętać o wcale licznych ofiarach represji obecnego, obrzydliwego pisio-katolskiego reżimu. I jeszcze o tym, żeby nigdy nie dopuszczać do tzw. władzy hołoty, ani wypierdków. Zwłaszcza, żaden przygłupiasty i podły katolikoń, sterowany i na usługach ohydnego kleru kato -sekty, nigdy nie może decydować o niczym, jeśli chodzi o życie innych osób.
E
Ehh
No chyba za to was solidnie wynagradzaja.Mozecie przestać, no ale wtedy co?Nauka histori w szkole za 1/4 wynagrodzenia .Lepiej a może KORZYSTNIEJ pamiętać.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska