Do wypadku doszło w nocy z 8 na 9 grudnia 2009 r. Studentka spała sama na piętrowym łóżku i w czasie snu spadła na podłogę z wysokości półtora metra. Nie była pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Dziewczyna straciła przytomność, a gdy ją odzyskała, w szoku trafiła do szpitala, bo bolała ją głowa i z nosa lała się krew. W Szpitalu im. G. Narutowicza okazało się, że ma pęknięte kości twarzoczaszki. Zespolono je tytanową płytką. Studentce groziła też utrata wzroku. Musiała przejść specjalistyczne badania i kolejne operacje.
Jej zdaniem odpowiedzialność za wypadek ponosiła jej uczelnia, która skierowała ją do tego domu studenckiego. Dziewczyna przekonywała w pozwie, że wszystkie piętrowe łóżka na 14. piętrze akademika nie posiadały barierek zabezpieczających, które chroniłyby przed upadkiem z wysokości. Uważała, że to zaniedbanie pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w akademiku. W pozwie napisała ponadto, że takie barierki pojawiły się dopiero po jej tragicznym wypadku.
Studentka podała, że cały czas odczuwa skutki upadku, boli ją głowa, cierpi na przewlekłe zapalenie zatok, ma zaburzenia węchu i koncentracji. Sytuacji wcale nie ułatwiła wszczepiona na całe życie tytanowa płytka.
Studentka najpierw chciała 150 tys. zł. Potem zmniejszyła żądania pozwu do 100 tys. zł. Ostatecznie kwotę 15 tys. zł solidarnie mają zapłacić UP oraz AGH, której podlega Dom Studencki Akropol.
Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!