Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga lemingi! PiS nadchodzi z pomocą

Marek Bartosik
Na Starym Kleparzu ceny wywołują zgrzytanie zębów, ale jak się ma szczęście, to nawet tam można przeżyć chwile pokrzepiające. Usłyszałem tam z ust czerstwo wyglądającej starszej kobiety zdanie: "Piękne żniwa mieliśmy w tym roku". Pomyślałem: wreszcie nie ma lamentu, że grad wybił, stonka zjadła, a woda utopiła rolnicze plany i nadzieje. Jakoś nigdy wcześniej nie spotkałem rolnika, który podzieliłby się ze mną radością, że w polu mu urosło i w kasie też. No i nagle te "piękne żniwa"...

Trwałem w radości z tego optymizmu najmniej spodziewanego, aż usłyszałem, że i ja - jako podatnik albo właściciel konta - powinienem pomóc tym, którzy pobudowali domy i kupili apartamenty na kredyt wzięty we franku, szwajcarskim oczywiście. Natychmiast się przebudziłem z błogostanu, w jaki wprawił mnie incydent z Kleparza.

Przyznam się. Przez lata miałem duży kompleks wobec ludzi, którzy tak łatwo zaprzyjaźnili się z frankiem. Zazdrościłem im braku lęku przed ryzykiem, umiejętności wykorzystania nadarzającej się okazji, no i wiary w to, że przez 30 lat spłacania kredytu wszystko będzie OK. Jak franek stał w tabelach po 2 złote, to siedzieli cichutko, ciesząc się świetnym interesem, jaki zrobili. Zwłaszcza w porównaniu z tymi, którzy jednak zadłużyli się w złotówkach. Całkiem jak rolnicy, którzy w roku urodzaju albo gwałtownego wzrostu cen malin czy kapusty nie mają zwyczaju dzielić się ze światem swoim szczęściem.

No ale dziś franuś po 3,40, a było z nim jeszcze gorzej. Raty urosły. Wartość (w złotówkach) dawnego wspaniałego kredytu też. Czasem tak bardzo, że nawet przekracza wartość domu z kominkiem marmurowym i apartamentu z jacuzzi. Bieda zajrzała w oczy wyznawcom franusia.

W Hiszpanii i Chorwacji sądy wzięły takich w obronę, a na Węgrzech premier Orban. Bo frankobiorcy tamtejsi ponoć naiwni byli. Nie wiedzieli, że kurs szwajcarskiej waluty może tak urosnąć, a banki ich nie ostrzegły, wmusiły im te kredyty z niskimi ratami i teraz jedna trzecia zadłużonych kredytów we frankach nie spłaca.

Jednak nasi frankofani dotąd siedzieli cicho. Może i w zakamarkach swoich apartamentów popłakują, ale raty płacą prawie wszyscy, bo ciągle mogą i głupio udawać, że nie widziały gały, co brały. A większość zdaje sobie sprawę, że gdyby zadłużyli się w złotówkach, to ciągle per saldo zapłaciliby za kredyt więcej niż za ten w szalejącym franku.

Teraz to może się zmienić, bo z pomocą wyruszyła im największa potęga opozycji. Pomoc sprowadza się do żądania, by to rząd pomógł tym, którym raty wzrosły, ale i tak trzeba docenić przełomowość tego gestu. Prawo i Sprawiedliwość nie baczy, że w tych kupionych za franki chałupach i rezydencjach mieszkają głównie lemingi, czyli nieświadoma zwierzyna, która bezkrytycznie wierzyła Tuskowi. Jak im było dobrze, to potrafili do domów z weekendów wrócić i zagłosować, byle tylko posła Brudzińskiego nie zobaczyć w Ministerstwie Kultury, a prezesa pod najważniejszym żyrandolem. PiS przechodzi do porządku nad faktem, że dzisiejsi poszkodowani kiedyś zdradzili polską złotówkę, której nigdy na żadne euro nie wymienimy. Wybaczył im to wszystko, byle tylko przymierzyli nakrycia głowy z moheru utkane, uwierzyli w wiadomy zamach dokonany przy pomocy dwóch wybuchów. Choćby na chwilę, ale nie krócej, niż do wyborów.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska