Trzech starszych panów postanowiło napaść na bank. Brak wiedzy i doświadczenia nadrabiają determinacją na tyle skutecznie, że udaje im się obrabować kilka placówek. Z łupu nie wydają ani eurocenta. Szybko łapie ich policja. Dziś odsiadują wyrok i w oczach innych osadzonych są gwiazdami.
Chociaż ta historia wydarzyła się w Niemczech, do stworzenia filmu zainspirowała polskiego reżysera. Szymon Jakubowski (m.in. „Jak żyć?”) na podstawie jej wątków reżyseruje komedię kryminalną. Gatunek to niełatwy, bo z jednej strony trzeba zmierzyć się z pamięcią o tytułach takich jak „Vabank” lub „Kiler”, z drugiej - ze stereotypem, według którego polskie filmy częściej żenują niż bawią.
- Mam nadzieję, że naszemu obrazowi uda się nie powielić błędów innych. Staramy się pokazywać rzeczy, które nas śmieszą. Ujęte w scenariuszu żarty wynikają z charakteru bohaterów i relacji między nimi, a w budowaniu suspensów i fabularnych niespodzianek pomaga przestrzeń Krakowa, w którym przeszłość i tradycja zderzają się z nowoczesnością - mówi reżyser.
Szansa na powodzenie jest tym większa, że w „Na bank się uda”, jak deklarują jego twórcy, ma chodzić nie tylko o dobrą zabawę, ale również o zwrócenie uwagi na tych, dla których zwykle w świecie filmu miejsca brakuje - na seniorów. - Kiedy niemiecka policja zapytała trzech starszych rabusiów, dlaczego to zrobili, odpowiedzieli, że chcieli pokazać, że jeszcze coś znaczą, że mogą dokonać czegoś, może niemoralnego, ale spektakularnego - opowiada Jakubowski. - Bohaterowie w moim filmie są nieco inni - napadają na bank, bo do tego zmusiła ich sytuacja ekonomiczna, bo system, który powinien zapewnić im godną starość, nie działa - tłumaczy.
Historia seniorów kryminalistów towarzyszy reżyserowi od lat. Najpierw na jej podstawie powstał scenariusz, potem - gdy nie udało się znaleźć odpowiedniego producenta - Jakubowski przekształcił ją na książkę.
- Pierwszy raz usłyszałem o tym tekście od mojego ojca, który był członkiem jury jednego z konkursów scenariuszowych, w którym praca Jakubowskiego wygrała - mówi Maciej Stuhr, który w filmie gra prokuratora. - Tak to już jest, że niektóre historie muszą dojrzeć i poczekać na swój moment, ale w tym przypadku moim zdaniem - było warto - podkreśla.
W rolę emerytów wcielili się Marian Dziędziel, Lech Dyblik i Adam Ferency. - Człowiek, który nagle zostaje przesunięty z życia aktywnego do emeryckiego, coraz jaśniej zdaje sobie sprawę, że czeka go już tylko efektowna podróż na cmentarz. Ten film, który opowiada właśnie o takiej trójce przyjaciół, ma być śmieszny, ale rzecz tak naprawdę jest poważna - mówi Ferency.
„Na bank się uda” ma nie tylko krakowską obsadę, ale i krakowskie plenery. Nie będą to jednak Rynek Główny, bulwary wiślane czy Planty, ale nieco mniej oczywiste Podgórze i Zabłocie. - Pomimo mody na wyjazdy do stolicy w poszukiwaniu wielkich projektów, my postanowiliśmy zostać. Pocztówkowy Kraków zostawiamy jednak turystom i kręcimy tam, gdzie toczy się życie współczesnego miasta. - zaznacza reżyser.
Premiera filmu zaplanowana jest na sierpień 2019 r.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: