Z Królówki są wywożone beczki z niebezpiecznymi substancjami
Mieszkańcy Królówki wyczekiwali na ten dzień od czterech lat. Obecność kilkudziesięciu pojemników z opadami łatwopalnymi napawał ich ciągłym niepokojem. - Mieszkamy bardzo blisko i obawiamy się o nasze zdrowie, jeśli doszłoby do uszkodzenia beczek - mówiła reporterowi "Gazety Krakowskiej" Katarzyna Jagielska.
Beczki trafiły na prywatną posesję, na której niegdyś funkcjonowała pizzeria i pub. W sumie była ich blisko setka. Część znajdowała się na zewnątrz, a kilkadziesiąt umieszczono w budynku. Początkowo terenu przez całą dobę pilnowała policja. Zawartość badały służby ochrony środowiska oraz strażacy. Sprawą zajęła się również prokuratura.
Ustalono, że na działce znajduje się 57 zbiorników o pojemności tysiąca litrów oraz 40 metalowych beczek o pojemności 200 litrów każdy. W środku znajdowały się substancje powstałe w przemyśle chemicznym, petrochemicznym, farbiarskim, lakierniczym, motorniczym itd. Stanowią one zagrożenie dla życia ludzkiego, mogąc również prowadzić do powstania wtórnych szkodliwych zanieczyszczeń.
Okazuje się, że przywóz beczek do Królówki był częścią zakrojonego na znacznie szerszą skalę procederu obejmującego teren województwa małopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i łódzkiego.
- Postępowanie dotyczy aktualnie 22 lokalizacji składowisk niebezpiecznych odpadów i prowadzone jest przeciwko 40 podejrzanym. W wątku dotyczącym lokalizacji Królówka zarzuty postawiono pięciu osobom i są to: właściciel nieruchomości, osoby organizujące i zlecające transport oraz transportujące odpady - poinformował nas Jacek Para, Prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wątek karny to jedno, a odrębną sprawą pozostawało usunięcie odpadów z działki w centrum Królówki. Gmina Nowy Wiśnicz próbowała wyegzekwować uprzątnięcie terenu przez właściciela, Artura W. - Kompletnie nie poczuwa się do obowiązku wywiezienia tych odpadów, twierdząc, że to nie jego sprawa, bo on wynajął teren - mówi Małgorzata Więckowska, burmistrz miasta i gminy Nowy Wiśnicz.
Ostatecznie samorząd wystąpił do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o dofinansowanie wywozu i utylizacji odpadów. Pieniądze zostały przyznane i w drodze przetargu wyłoniono firmę, która zajmuje się utylizacją tego typu substancji. Wywóz pojemników z działki w Królówce potrwa kilkanaście dni, ponieważ ograniczenie stanowi nośność dróg i przepustów w okolicy. Odpady będą utylizowane przez spółkę MO-BRUK z okolic Korzennej za kwotę blisko 404 tys. zł. - Zostaną ostatecznie zagospodarowane w procesie termicznego przekształcenia w spalarni odpadów Mo-BRUK w miejscowości Karsy (woj. świętokrzyskie) - informuje Henryk Siodmok, prezes Mo-BRUK-u.
Ma ona już na swoim koncie likwidację wielu „bomb ekologicznych”. - Do każdego zadania należy podchodzić indywidualnie. Jest to bardzo ważne, ponieważ wśród usuwanych odpadów znajdowaliśmy często trudne i bardzo niebezpieczne do unieszkodliwienia odpady, takie jak wysoko stężone kwasy, zabetonowane odczynniki chemiczne, czy zapiankowaną amunicję - dodaje.
- Czuję ulgę, bo ze wsi znika zagrożenie, są to materiały niebezpieczne. Mieszkańcy będą się czuli bezpieczni, bo składowisko znajdowało się przy potoku Polanka. Gdyby beczki się rozszczelniły, doszłoby do skażenia środowiska – mówi Stanisław Tabor, sołtys Królówki.
- Taki proceder jest - mówiąc delikatnie - bardzo naganny, natomiast mam świadomość, że zajmują się tym grupy przestępcze, które organizują takie przewozy. Beczki, które trafiły do nas, miały trafić do utylizacji, natomiast przewoźnik, który zobowiązał się zobowiązał się te substancje zutylizować, tego nie zrobił - dodaje burmistrz.
- W Bochni można zdobyć odznakę gwarka za zwiedzenie obiektów turystycznych
- Południowa obwodnica Szczurowej za niespełna rok. Zdjęcia i wideo
- W Małopolsce została otwarta kolejna wieża widokowa! Kolejka do wejścia na szczyt
- Mobilne planetarium w Szczurowej. Zobacz wideo
- Ambasadorzy Bochni w bazylice niemile widziani. Dlaczego?
- Kolejna wieża w regionie prawie gotowa. Będą z niej piękne widoki