https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W skansenie w Szymbarku Polanie serwowali archaiczną kuchnię przodków. Dziamy na słodko, mordoni i gomółek chcieli skosztować wszyscy

Halina Gajda
Wideo
od 7 lat
Miało być w plenerze, pośród chałup, jak na Polan przystało, ale z racji aury skończyło się w sali warsztatowej. Nie zmieniło to nic w menu, którego tym razem można było skosztować. A było ono pogórzańskie, wiejskie, jak za dziadów i pradziadów bywało – z tego, co dała ziemia, hodowlane zwierzęta, a czasem łąka czy las.

W Skansenie Wsi Pogórzańskiej w Szymbarku trwają Europejskie Dni Dziedzictwa. Organizatorzy postawili na akcent kulinarny, ale nie w restauracyjnym wydaniu, ale w wydaniu dziadów i pradziadów – rządziła kuchnia trochę archaiczna, bo składająca się z dwóch, trzech składników, które były plonami ziemi, darami lasu albo pochodziły od domowych zwierząt. Nasi przodkowie bardzo dbali, by nic w domu się nie marnowało. Ze zgliwiałego sera powstawały gomółki, ze startych surowych ziemniaków, razowej mąki i mleka gotowało się mordonie. Szczaw był podstawą zupy, a ziemniaki składnikiem gołąbków. Nie było wody mineralnej, tylko lemoniada, a pierogi rzadko widziały mięso, a częściej twaróg z miętą. No i oczywiście codzienne prołzioki.

O kuchnię zadbały gospodynie z Zespołu Folklorystycznego Polanie z Kobylanki. I choć każda z nich w kuchni ma wielkie doświadczenie, to pradawne przepisy nie zawsze dały się przełożyć na współczesność. Trzeba było więc je lekko dostosować. I nie chodzi bynajmniej o składniki – te były wręcz sztywne – ale o sztukę wykonania. Ci, którzy do skansenu zajrzeli, obiad mieli z głowy. Bo gdy skosztowali szczawiowej, to zaraz sięgali po gomółki, prołzioki, mordonie, a potem po pierogi i gołąbki z ziemniakami. Na pewni nikt głodny nie wyszedł.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska