Nowe porządki zaprowadza przewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie Grzegorz Światłowski. - Jako gospodarz tego miejsca nie zamierzam dopuszczać do zakłócania prac rady - tłumaczy. Niespełna miesiąc temu doszło do poważnego incydentu. Na salę wmaszerowało kilkudziesięciu kibiców, przerywając obrady i odczytując żądania dotyczące finansowania drużyny piłkarskiej Unii Tarnów. - To, co się stało, to dobry moment na przemodelowanie pewnych rzeczy - uważa Światłowski.
Zmiany obowiązywać będą już od jutrzejszego posiedzenia rady. Mieszkańcy nie będą już mogli zasiąść w Sali Lustrzanej tuż obok radnych. Miejsce dla publiczności przygotowane będzie na zapleczu, w dawnym bufecie. Publiczność będzie się mogła przyglądać i przysłuchiwać sesji przez otwarte drzwi albo zerkając na monitor telewizora. O to, by nikt bez zaproszenia nie dostał się na salę obrad, dbać będą strażnicy miejscy.
Wstępu mieć już nie będą na przykład związkowcy z transparentami, kontestujący decyzje rządzących. - Czyżby władza separowała się od obywatela? - komentuje Romuald Jewuła, szef NSZZ "S" w regionie tarnowskim. - Nikt nie ogranicza jawności obrad. W wielu miastach mieszkańcy obserwują sesje z miejsc dla publiczności - odpowiada przewodniczący rady.
Z tym, że w organizacji obrad potrzebne były zmiany, zgodzili się przedstawiciele wszystkich ugrupowań tarnowskiego samorządu. - Wydarzenia ostatniej sesji były nauczką, z której wyciągnąć trzeba było wnioski. Jednak wyodrębnieni miejsc dla publiczności poza salą obrad to moim zdaniem zbyt daleko posunięty krok - ocenia radny Jakub Kwaśny z SLD.
Wydarzenia sesji w prokuraturze
Sesja 29 listopada miała burzliwy przebieg. Do przerwania obrad doszło w chwili, gdy na salę wkroczyła liczna grupa młodych ludzi.
Kibice weszli do sali Lustrzanej i stanęli za plecami radnych. Jeden z nich, nie powstrzymywany przez kogokolwiek, sięgnął po mikrofon. Odczytał oświadczenie kibiców, domagających się od miasta wsparcia finansowego dla drużyny Unii Tarnów. Kilka dni później tarnowska prokuratur rozpoczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie incydentu. Śledczy zajęli się sprawą z urzędu. - Ustalamy, czy mogło dojść do bezprawnego wywierania wpływu na działania organów samorządowych - mówi Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!