18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wawrzyk w siebie wierzy, a Szpilka bywa dziecinny

Łukasz Madej
Fiodor Łapin musi utemperować Artura Szpilkę
Fiodor Łapin musi utemperować Artura Szpilkę Jan Hubrich
Z Fiodorem Łapinem, trenerem pięściarzy - Artura Szpilki i Andrzeja Wawrzyka, rozmawia Łukasz Madej.

Jak to jest, że przed tygodniem Pana zawodnicy po raz kolejny zwyciężyli, ale potem bali się, co Pan im powie.
W trakcie tych pojedynków prezentowali się tak, że nie byłem zadowolony. Po prostu.

Bardziej był Pan niezadowolony z postawy Andrzeja czy Artura?
Nie ma co ich porównywać. Popełniali inne błędy. Andrzej jest bardziej doświadczony. Artur dopiero zaczyna. Podejście do nich jest inne.

Niepokonany Wawrzyk w pierwszej rundzie wylądował na deskach. Bał się Pan, że pierwszy raz przegra?
W takich sytuacjach nie mam czasu. Muszę szybko podjąć decyzję, żyć walką. Wiedziałem, że było pięć, sześć sekund do końca rundy, więc Andrzej zaraz usiądzie na krześle i wtedy trzeba będzie podpowiedzieć, co robić. A takie myśli, jak pan pytał, przychodzą po walce.

Andrzej pokonując Denisa Bachtowa przeszedł jak do tej pory najpoważniejszą przeszkodę. Co tak naprawdę ten pojedynek pokazał?
Pokazał charakter do tego sportu. Andrzej boksował siłą woli. Nie każdy po takiej bombie nadal boksuje i zaraz wygrywa kolejną rundę. Gdyby nie te dwa ciosy (w 8. rundzie także miał kłopoty - red.), walka z bardzo niebezpiecznym zawodnikiem byłaby wygrana w bardzo dobrym stylu.

Andrzej tym zwycięstwem nabierze większej pewności siebie?
Oczywiście. U niego po tej bombie nawet nie zaświtało, że może przegrać. Chciał bić się od razu. Zaczął pojawiać się w czołówkach rankingów i wymagania są takie, żeby w każdej sekundzie miał koncentrację, bo na wyższym pułapie mogło się dla niego skończyć gorzej.

Mimo to bardziej z narożnika pokrzykiwał Pan na Wawrzyka niż Szpilkę.
Chodziło mi o to, żeby Andrzej cały czas trzymał koncentrację. Jak nogi zawodzą, to ręce cały czas muszą być u góry. Bachtow liczył właśnie na to, że Andrzej się zdrzemnie. On usypiał, a potem zrobił zrywy, które doszły. Z kolei dla Artura niebezpieczeństwa nie było żadnego. Chodzi o jego styl boksowania. Codziennie widzę na sali, że to zawodnik, który ma już wielkie umiejętności. W tej walce zlekceważył przeciwnika.

Nie po raz pierwszy.
Z Davidem Saulsberrym było to samo. Teraz jednak stało się na troszkę wyższym poziomie. Jeśli Artur zachowa się tak na jeszcze wyższym, może mu to na sucho nie ujść. Tak sprawa wygląda.

Szpilka ten w trakcie treningów, a w prawdziwej walce to dwie różne osoby?
Z tej walki rzeczywiście tak. Na razie musimy usiąść z Andrzejem Wasilewskim (promotor obu pięściarzy - red.), Arturem i pogadać.

Rozmowa wychowawcza?
To ma być rozmowa trenera, promotora i zawodnika, bo każdy z nas chce jak najwyższych celów. Ostatnia walka troszkę nam w tym planie się nie ułożyła.

Wyszła niepokorność Artura?

Nie niepokorność. Zwykła młodość, brawura. Jak wszedł do ringu, to więcej się uśmiechał, pozdrawiał kolegów niż skupiał na walce. Kiedyś miał to Dawid Kostecki. Jednak dawno temu i mu minęło. Teraz skoncentrowany boksuje zupełnie inaczej. U Artura to samo pojawiło się nie wiadomo skąd. Trzeba coś z tym zrobić.

Może to efekt wielkiej wiary w siebie?
Pięściarz musi w siebie wierzyć. Wawrzyk wierzy i dlatego przetrwał dwie petardy. U Artura pojawiło się co innego. To nie jest wiara w siebie, to idzie w drugą stronę. To jest lekceważenie. Dziecinada moim zdaniem.

Artur wie, że jest bardzo popularny. Może po prostu chce dać wielkie show?
To musi sobie wybrać inny sport. Jeśli sobie z tym nie poradzi, jeśli będzie myślał o trybunach, to w boksie za mocno biją, żeby w tamtą stronę patrzeć. W tym czasie z metra może przylecieć coś cięższego niż krzyk z trybun.

Czyli nie mylił się mówiąc, że będzie miał Pan pretensje.
Znamy się troszeczkę. On wie, czego wymagam. Nie pokazał tego tydzień temu. Zobaczymy, jak długi czas zajmie mu poprawa i jak długo w tej pokorze wytrwa. Oprócz tego, że ktoś się czuje nie do pokonania, w boksie pokora musi być. Szacunek do przeciwnika nawet tego najsłabszego również musi być. Historia boksu to pokazuje.

Teraz skupi się Pan przede wszystkim na pracy mentalnej ze "Szpilą"?
Nie chcę tak mówić. On już po pierwszej rundzie wiedział, co zrobił źle. Potem ciężko było coś zmienić. Podszedł do walki nieskoncentrowany. Był pewny, że Gonzalo Omara Basile powali w pierwszej rundzie. Zawsze powtarzam, że lepiej się nastawić na opór przeciwnika, bo potem może być łatwiej. Jak jest na odwrót, to nie każdy potrafi przez lekceważenie, dekoncentrację przejść. Na pewno rozmów kilka będzie. On jest bardzo ambitny. Było-minęło. Trzeba wyciągnąć wnioski.

Rozmawiał: Łukasz Madej

Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska