Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Willa Decjusza. Jedyna taka willa w kraju

Redakcja
Koj: W Stowarzyszeniu "Willa Decjusza" jestem raczej doradcą niż wodzem. Jak przystało na biochemika, podjąłem się roli katalizatora działań
Koj: W Stowarzyszeniu "Willa Decjusza" jestem raczej doradcą niż wodzem. Jak przystało na biochemika, podjąłem się roli katalizatora działań Marcin Makówka
Od 15 lat w pięknej, renesansowej Willi Decjusza działa ceniona w Europie Środkowej organizacja pozarządowa. Rozmawiamy z prof. Aleksandrem Kojem, biochemikiem, przewodniczącym Stowarzyszenia "Willa Decjusza", byłym rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, laureatem Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej

Co zdecydowało o tym, że wciąż niezwykle aktywny uczony zdecydował się - jako przewodniczący Stowarzyszenia Willa Decjusza - poświęcać tej inicjatywie tyle serca i czasu? Za całokształt dokonań został Pan Profesor odznaczony Krzyżem Komandorskim OOP.
Nie potrafię przestać zajmować się biochemią i dlatego po przejściu na emeryturę zrezygnowałem tylko z prowadzenia zajęć dydaktycznych, a wciąż pracuję i piszę na temat białek ostrej fazy, korzystając także z wniosków, które wynikają z doświadczeń przeprowadzanych przez współpracowników. A na terenie nowego Kampusu UJ byłem inicjatorem zbudowania zegara słonecznego sfinansowanego przez rodzinę sławnego profesora archeologii UJ Tadeusza Sulimirskiego, który w czasie II wojny światowej zorganizował w Londynie Polski Uniwersytet na Obczyźnie. Moje związki z Polonią sięgają lat 90., gdy byłem prezesem Krakowskiego Oddziału "Wspólnoty Polskiej".
W tym czasie znalazłem się także w gronie członków założycieli Stowarzyszenia "Willa Decjusza", mającego na celu propagowanie idei wspólnoty europejskiej, społeczeństwa obywatelskiego i współistnienia różnych kultur. Stowarzyszenie jest działającą od 15 lat organizacją pozarządową, wolną od nacisków politycznych, choć dyskusje na temat polityki stanowią część programu. Łączy nas idea stworzenia forum dyskusyjnego dla wszystkich zainteresowanych. Stowarzyszenie liczy około 40 członków zwyczajnych i kilku wspierających, także z kręgów biznesu.

Penderecki, Wajda, Zoll i nazwiska wielu innych członków świadczyłyby o nadkrakowskim statusie Stowarzyszenia.
Opiera ono działalność na współpracy z miastem, które jest właścicielem willi, która z kolei promuje w Europie Kraków.

Czy w przewodniczeniu Stowarzyszeniu przydają się doświadczenia z czasów pełnienia przez Pana Profesora funkcji rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego?
Funkcję w Stowarzyszeniu przejąłem po prof. Jacku Woźniakowskim, obecnie prezesie honorowym, który musiał ustąpić z powodów zdrowotnych. Mam inny temperament niż poprzednik. W Willi Decjusza jestem raczej doradcą niż wodzem. Jak przystało na biochemika, podjąłem się roli katalizatora tych działań. Kontynuujemy niektóre pomysły prof. Woźniakowskiego, ale ciągle wprowadzamy nowe, ciekawe inicjatywy. Chodzi o to, by nie poprzestawać tylko na powielaniu nawet najlepszych projektów. Duchem sprawczym wielu wydarzeń pozostaje dyrektor Danuta Glondys. Doświadczenia ze sprawowania funkcji rektora na pewno ułatwiają kierowanie Stowarzyszeniem.

Łatwo zresztą dostrzec pewne podobieństwa między Willą Decjusza a najstarszym polskim uniwersytetem.
Obie placówki służą - oczywiście w różnej skali - edukacji i wymianie myśli w duchu tolerancji oraz są miejscem spotkań ludzi różnych kultur. W obu też bywają najznamienitsi goście. Jako rektor UJ gościłem na przykład królową brytyjską Elżbietę II, a w Willi Decjusza bywa jej syn, książę Karol. Willa stała się miejscem ważnych debat, często o znaczeniu międzynarodowym. Wysoko oceniam cykl "polsko-brytyjski okrągły stół", który pełni rolę forum poruszającego najważniejsze dla świata tematy, m.in. gospodarcze.
Generalnie jednak Willa Decjusza jest miejscem spotkań ludzi Europy Środkowej, z krajów Unii.
A także z Ukrainy i Mołdawii, które aspirują do Unii Europejskiej. Naszą ważną inicjatywą jest Letnia Szkoła Wyszehradzka - odbędzie się już 11. edycja. To dwutygodniowe spotkania młodych ludzi z krajów Grupy Wyszehradzkiej, mające na celu likwidację stereotypów i budowanie przyjacielskich kontaktów. Szkoła się cieszy niezwykłym powodzeniem; na jedno miejsce jest zwykle wielu kandydatów. Okazuje się też, że jest szkołą liderów, gdyż część tych osób działa potem w swoich krajach za rzecz demokracji. Letnia Szkoła Wyszehradzka to jeszcze jeden dowód na podobieństwo Willi Decjusza z UJ, przy którym od ponad 40 lat działa letnia szkoła kultury i języka polskiego.

Obie placówki przyznają też swoje nagrody.
Stowarzyszenie Willa Decjusza w 2003 roku ustanowiło nagrodę im. Sergio Vieira de Mello, wysokiego komisarza NZ ds. Człowieka, który zginął w zamachu bombowym w Iraku. To niezwykle prestiżowa nagroda. Wystarczy powiedzieć, że uhonorowało nią już m.in. Tadeusza Mazowieckiego, ojca Mariana Żelazka, Szewacha Weissa, Stowarzyszenie Memoriał, Helsińską Fundację Praw Człowieka.

Rozumiem, że te nagrody wpisują się w szerszy nurt działań na rzecz tolerancji.

Chcielibyśmy, aby nasze inicjatywy były prężniejsze, ale dysponujemy skromnymi środkami finansowymi, pochodzącymi z unijnych grantów i innych dotacji. Jeden z programów, właśnie poświęcony rozwijaniu tolerancji, dotyczy społeczności romskiej w Polsce. W sumie Willa Decjusza realizuje rocznie ponad 20 programów, w których uczestniczą tysiące osób.

Tymczasem inicjatywy te wydają się dość kameralne.
Jeśli odbywa się forum dyskusyjne pisarzy Europy Środkowej i Wschodniej, to wydarzenie musi być kameralne, w rodzaju laboratorium przetwarzającego dane o młodym pokoleniu na wiedzę o nowej Unii. W Willi Decjusza odbywa się jednak sporo imprez otwartych, na które można pobrać bezpłatne zaproszenia. W lecie są programy muzyki dawnej dla dzieci i młodzieży. Szczególnie atrakcyjne mogą być adresowane do młodzieży nocne lekcje sztuki, połączone z noclegiem na własnym materacu.

Piękno renesansowej willi sprzyja pewnie takim spotkaniom.
Willa Decjusza stała się w Krakowie znanym centrum kongresowym. Jej uroda jest bezsporna, ale położenie w Woli Justowskiej nie przysparza gości. Krakowianie mogliby docierać tu częściej, z uwagi na ofertę kulturalną i piękne otoczenie.

Nasza noblistka Wisława Szymborska oprowadzając przed laty po jeszcze zrujnowanej willi tłumacza Karla Dedeciusa żartobliwie przedstawiła go jako "de Deciusa", potomka właścicieli.
W rzeczywistości tę piękną willę zawdzięcza Kraków cudzoziemcowi Justusowi Decjuszowi, który w XVI wieku postanowił zostawić Krakowowi po sobie pamiątkę. Po jego śmierci syn Justus młodszy, innowierca, uczynił willę miejscem, w którym gościł duch tolerancji i wolności. Potem Willa Decjusza zmieniała właścicieli i podupadała. Cieszę się, że od 15 lat, będąc w rękach Krakowa i Stowarzyszenia, nawiązuje swymi działaniami do dobrych tradycji.

Rozmawiała Małgorzata Iskra

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska