Pierwsza z wymienionych pojawiła się co prawda w Londynie już tylko w roli widza, bo w listopadzie ubiegłego roku zakończyła sportową karierę. Z tenisem jednak całkiem nie zerwała, a Wimbledon to od zawsze jej ulubiony turniej. W 2005 roku Radwańska wygrała w Londynie rywalizację juniorek, a jako seniorka dotarła w 2012 roku do finału, w którym uległa po zaciętym (trzysetowym) meczu Amerykance Serenie Williams.
- Wspomnienia cały czas są żywe, zwłaszcza że zna się mnóstwo osób, z którymi się grało. Nie jest to jednak dziwne uczucie, nie jest nieswojo, ale na pewno inaczej. Nie odbieram tego jakoś negatywnie - tłumaczyła naszej wimbledońskiej wysłanniczce Polka, która poza oglądaniem meczów „dorabiała” również, jako ekspert w telewizji „Tennis Channel”.
Agnieszka Radwańska w nowej roli na Wimbledonie: Ten luz i swoboda bardzo mi odpowiadają [ROZMOWA]
Wizyta w Londynie posłużyła również władzom WTA, za pretekst, by oficjalnie podziękować Radwańskiej za pełną sukcesów karierę. Polka otrzymała od szefa federacji, Steve’a Simona, kolaż upamiętniający najważniejsze momenty jej profesjonalnego grania.
Nagrodzono również Igę Świątek, która z kolei będzie mieć z tegorocznego Wimbledonu wyłącznie złe wspomnienia. Ubiegłoroczna mistrzyni juniorek odpadła w swoim „dorosłym” debiucie już w pierwszej rundzie. I to w fatalnym stylu, bo po porażce ze Szwajcarką Viktoriją Golubic sama uczciwie przyznała, że dawno nie zagrała tak słabego meczu.
Wcześniej jednak tenisistka z Warszawy zaliczyła całkiem udany Roland Garros. W Paryżu dotarła do 1/8 finału i w nagrodę została uhonorowana tytułem odkrycia miesiąca WTA. Obok Polki o nagrodę walczyły także Amanda Anisimova, Petra Martić i Marketa Vondrousova.
W poniedziałek o ćwierćfinał debla walczyli za to Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo. Rywalami mistrzów z 2017 r. byli rodak Melo Marcelo Demoliner i Hindus Divij Sharan.
- To będą małe derby Brazylii, bo Marcelo i Marcelo doskonale się znają. To będzie trudny mecz, bo Sharan na trawie również jest niewygodnym rywalem. Gra miękko, będzie bardzo niebezpieczny - zapowiadał Kubot i miał rację, choć spotkanie zaczęło się dla nich znakomicie, bo już w drugim gemie przełamali rywali. Później sami stracili co prawda serwis, ale prowadząc 6:5 nie pozwolili Demolinerowi Sharanowi doprowadzić do tie-breaka.
Tie-breakami kończyły się za to dwa kolejne sety. W czwartym przewaga Kubota i Melo była już wyraźna. Polak i Brazylijczyk wygrali ostatecznie 7:5, 6:7(8), 7:6(6), 6:3.
Czy Łukasz Kubot i Marcelo Melo ponownie wygrają Wimbledon? "Wspieram Łukasza i wierzę, że uda im się osiągnąć duży sukces"
