Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jakub Błaszczykowski: Kibic docenia to, co jest prawdziwe. To, co ma prawdziwą moc

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Jakub Błaszczykowski został Ambasadorem finałowego turnieju Ligi Mistrzów w amp futbolu, który w maju rozegrany zostanie w Krakowie. Na zdjęciu z czołowym zawodnikiem ampfutbolowej drużyny „Białej Gwiazdy” Krystianem Kapłonem
Jakub Błaszczykowski został Ambasadorem finałowego turnieju Ligi Mistrzów w amp futbolu, który w maju rozegrany zostanie w Krakowie. Na zdjęciu z czołowym zawodnikiem ampfutbolowej drużyny „Białej Gwiazdy” Krystianem Kapłonem
- Straciliśmy bardzo wartościowych zawodników. Wierzę jednak bardzo głęboko, że w ich miejsce również pozyskaliśmy wartościowych piłkarzy, choć muszą to udowodnić na boisku. Dzisiaj trudno cokolwiek zakładać. Musimy podejść do tego, co nas czeka z wielką pokorą. Jeśli chodzi o drużynę, o naszą szatnię, to jakościowo wyglądamy nieźle, ale nie zapominam, że ubytki też są znaczące. Wiem, że nasza sytuacja w tabeli nie wygląda tak jak powinna, ale jestem optymistą. Wierzę, że drużyna obroni się na boisku – mówi przed startem ligowej wiosny kapitan i współwłaściciel Wisły Kraków Jakub Błaszczykowski.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Został pan Ambasadorem finałowego turnieju Ligi Mistrzów w amp futbolu. W maju w Krakowie czeka nas bardzo ciekawa impreza.
- Na pewno. To będzie duże wydarzenie. Już w minionym roku w Krakowie rozgrywane były mistrzostwa Europy, więc wiemy jak tego typu imprezy wyglądają i jaką cieszą się popularnością. Gdy oglądałem te mecze w telewizji, bo nie mogłem być osobiście na stadionie, to widać było jak świetna atmosfera panuje na trybunach, jak zacięta rywalizacja jest na boisku. Znakomicie się to oglądało.

- Dla pana to jest trochę zaskoczenie, że amp futbol tak szybko stał się tak popularną odmianą piłki nożnej? Jeszcze kilka lat temu można było mówić, że to sport niszowy, a dzisiaj kolejne kluby zakładają sekcje, kibice chętnie przychodzą na stadiony, a telewizje przeprowadzają transmisje. A co najważniejsze ampfutbolistów traktuje się jak normalnych, pełnoprawnych sportowców.
- Kibic docenia to, co jest prawdziwe. To, co ma prawdziwą moc. Ja bardzo podziwiam tych chłopaków, którzy mimo przeciwności losu potrafią się podnieść, świetnie odnajdują się w życiu. Ich postawa to jest duża nauka dla nas wszystkich, że warto się nie poddawać. Mnie nie zaskakuje, że amp futbol staje się coraz bardziej popularny. Chciałbym, żeby było jeszcze większe zainteresowanie, bo warto doceniać tych chłopaków.

- Jak się patrzy na to, co wyprawiają ampfutboliści na boisku, to trudno czasami nawet uwierzyć, że można być tak sprawnym, szybkim. Pan też ma czasami takie wrażenie?
- To nawet trudno mówić o wrażeniu, bo tak po prostu jest. Powiem szczerze, że pewnie niejeden piłkarz, który funkcjonuje w tradycyjnej odmianie futbolu, miałby problemy, żeby wykonywać rzeczy, które robią ampfutboliści. Do tego dochodzi ich świetne poczucie humoru, dystans do tego wszystkiego. To są sprawy, które potrafią w człowieku wzbudzać ogromne i pozytywne emocje. Moim zdaniem to jest coś, co warto pokazywać, doceniać i prezentować tych chłopaków jako prawdziwych bohaterów.

- Finał Ligi Mistrzów w Krakowie dopiero w maju, a już za kilka dni rusza ekstraklasa w tradycyjnej odmianie piłki nożnej. Wisła zaczyna bez Jakuba Błaszczykowskiego. Jak na dzisiaj wygląda stan pańskiego kolana i kiedy wróci pan do normalnych treningów?
- Wciąż ciężko to określić. Teoretycznie powinienem mieć dwie operacje, a ja staram się zrobić wszystko bez zabiegu. Pracuję intensywnie, staram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić do gry, a życie pokaże co ono przyniesie. Z drugiej strony, to skoro rozmawialiśmy o ampfutbolistach, to aż głupio mi mówić o moich problemach zdrowotnych. Malutkich tak naprawdę w porównaniu z tym, co spotkało tych chłopaków.

- A czuje pan, że jest poprawa w kontuzjowanym kolanie?
- Ciężko tak powiedzieć, bo sytuacja jest tak dynamiczna, że jeszcze wiele rzeczy może się wydarzyć.

- To porozmawiajmy chwilę o tym, z jakimi nadziejami czeka pan na start piłkarskiej wiosny jako kapitan, ale też współwłaściciel Wisły Kraków?
- Straciliśmy bardzo wartościowych zawodników. Wierzę jednak bardzo głęboko, że w ich miejsce również pozyskaliśmy wartościowych piłkarzy, choć muszą to udowodnić na boisku. Dzisiaj trudno cokolwiek zakładać. Musimy podejść do tego, co nas czeka z wielką pokorą. Jeśli chodzi o drużynę, o naszą szatnię, to jakościowo wyglądamy nieźle, ale nie zapominam, że ubytki też są znaczące. Wiem, że nasza sytuacja w tabeli nie wygląda tak jak powinna, ale jestem optymistą. Wierzę, że drużyna obroni się na boisku.

- Wspomina pan o ubytkach. Straciliście przede wszystkim Aschrafa El Mahdiouiego, który był postacią kluczową taktycznej układanki trenera Adriana Guli. Myśli pan, że Enis Fazlagić będzie w stanie szybko zastąpić Holendra?
- Przypominam sobie taką sytuację z Aschrafem, gdy ktoś tam o nim pisał, że to jest słaby zawodnik. Ja po pierwszym treningu widziałem natomiast, że to jest piłkarz o dużych umiejętnościach i możliwościach. Życie to potwierdziło raptem pół roku później. Z drugiej strony życie nie lubi próżni, a nasi nowi piłkarze pokażą pełnię swoich umiejętności. A że je mają, to jesteśmy o tym przekonani, skoro ich sprowadziliśmy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że każdy potrzebuje więcej lub mniej czasu na aklimatyzację, ale wierzymy, że nasza kadra jakościowo będzie przynajmniej taka sama jak jesienią.

- Świadomość w tej drużynie będzie większa? Podejście, mobilizacja do każdego meczu będą takie same jak do tych topowych z Legią czy Cracovią? Jesienią Wisła miała z tym problem.
- To jest trochę głębszy problem. Możemy oczywiście powiedzieć, że to kwestia mentalnej strony i trzeba nad nią pracować. Są jednak również inne rzeczy, o których trzeba pamiętać. Nam np. zdecydowanie lepiej gra się z drużynami, które prezentują otwarty futbol. Zespoły, które bardziej się zamykają, nastawiają się na kontrę, sprawiają nam więcej problemów. Oczywiście na takie coś też powinniśmy być gotowi. Podchodzę do tego wszystkiego z lekką dozą niepewności, która musi być w futbolu zawsze. Tak samo jak adrenalina. Wierzę też jednak, że kierunek, który obraliśmy, jest właściwy i przyniesie efekty. Zdaję sobie sprawę, że to się nie stanie w trzy, pięć miesięcy, ale jak porównam naszą sytuację do tego, co się tutaj działo, dwa, trzy, pięć lat temu, to mam przeświadczenie, że cały czas zmierzamy we właściwym kierunku.

- Wspomniał pan, że Aschraf El Mahdioui od razu panu przypadł go gustu. Wśród nowych piłkarzy, którzy są w Wiśle jest też ktoś taki, kto wyjątkowo wpadł panu w oko?
- Wolę poczekać jeszcze chwilkę, żeby nie przedobrzyć. Mam oczywiście swoje przemyślenia, ale nie chcę jeszcze o tym mówić publicznie. Kto ma wiedzieć, jaka jest moja opinia, ten wie. Nie chcę natomiast, żeby zawodnicy, którzy jeszcze tutaj nawet nie zadebiutowali, już uznali, że są super. Lepiej, żeby mieli w sobie trochę niepewności, która ich zmobilizuje.

- To może inaczej. Nawet bez nazwisk. Czy w tym gronie jest piłkarz, który pana zdaniem może być objawieniem wiosny w ekstraklasie?
- Myślę, że tak.

- Na koniec może kilka słów o gorącym ostatnio temacie. W rozmowie z portalem Interia powiedział pan, że dziwi się dlaczego tak długo trwa wybór nowego selekcjonera. W końcu ten wybór został dokonany, a trenerem reprezentacji Polski został Czesłach Michniewicz. Skomentuje pan ten wybór?
- Nie, dziękuję bardzo…

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska