A mnie o wiele bardziej intryguje to, jak zachowają się krakowscy piłkarze po meczu. Czy tradycyjnie pójdą z pokłonem pod trybunę C do chłopaków nakręcanych przez bojówkarzy, czy wybiorą całą resztę, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy wykupili karnety oraz napełniali ich opróżnione konta, występując pod banderą Socios?
Główni aktorzy ekstraklasowych widowisk, jak Polska długa i szeroka, w największym poważaniu zawsze mieli nie „pikników”, jak kiedyś bez ceregieli określił płacących za bilety fanów Patryk Małecki, lecz zasiadających na najtańszych miejscach (a w Krakowie na dodatek przez lata zabierających klubowi złotówkę od każdej wejściówki) mocnych ludzi spod znaku „hools”.
Związki polskich drużyn z tym drugimi są wyjątkowe. To przed nimi piłkarze spowiadają się, gdy na boisku nie idzie, wysłuchując pełnych soczystych słów pogadanek i w geście przeprosin ofiarowując im koszulki, to im też najgoręcej dziękują za doping i intonują wspólne przyśpiewki. Dla reszty widzów, którzy w tym czasie, nie mogąc się doczekać na bliższą interakcję ze swoimi bohaterami, opuszczają trybuny, pozostają zdawkowe brawa ze środka boiska. Takiego wiernopoddańczego zachowania piłkarzy wobec chuliganów nie ma w żadnej innej cywilizowanej lidze Europy.
Przed tygodniem w Zabrzu wiślacy nie mieli się do kogo udać, bo kibiców z SKWK nie było. I bardzo dobrze. Od lat powtarzam, że grupowe wyjazdy na mecze ligowe w takiej formie, w jakiej są przeprowadzane, powinny być w ogóle zabronione. Biorą w nich udział głównie ci, którym zależy na zadymach, a nie wspieraniu drużyny. Dumnie maszerują przez polskie miasta w eskorcie setek policjantów. Sieją zło i zgorszenie, a płacą za to podatnicy.
Dziś Jakub Błaszczykowski będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Bo przecież jako idol zakapturzonych kibiców (choć oczywiście także wszystkich innych) przed wielu laty nie stronił - podobnie jak starsi koledzy w drużynie Liczki, Engela i ich następców - od gestów pod ich adresem. Zresztą nie słyszałem, by jakikolwiek gracz „Białej Gwiazdy”, ani wtedy, ani później publicznie potępił zachowanie Sharksów, nawet wówczas, gdy otwarcie nawoływali do przemocy wobec prezesa zarządu Jacka Bednarza i ostrzeliwali stadion flarami. Ciekaw więc jestem, jak zachowają się dzisiaj. I w którą stronę kapitan po meczu powiedzie swoją drużynę.
Z cyklu: Cafeteria
WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...