Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Krzysztof Drzazga: Wciąż muszę udowadniać, że zasługuję na grę w takim klubie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
– Piłkarzem w pełni tego słowa znaczeniu jeszcze się nie czuję, ale nie ma co kryć, że ostatnie miesiące były dla mnie osobiście bardzo udane – mówi Krzysztof Drzazga, napastnik Wisły Kraków, który wiosną strzelił dla niej do tej pory cztery bramki.

Drzazga może być zadowolony z osobistych osiągnięć w ostatnich miesiącach. Ten skromny 23-latek wciąż nie może chyba do końca uwierzyć, że tak się to wszystko potoczyło. Jesienią grał w Puszczy Niepołomice w I lidze i mógł co najwyżej marzyć o ekstraklasie. A jednak jego kariera przyspieszyła i to zdecydowanie: – Gdyby ktoś w grudniu powiedział mi, że będę grał w jednej drużynie z Kubą Błaszczykowskim i Sławkiem Peszko, to bym go wyśmiał. A teraz jest to dla mnie rzeczywistością. Strzeliłem kilka bramek, które dały mi ogromną satysfakcję, ale nie mogę na tym poprzestać. Każdego dnia, w każdym meczu muszę po prostu udowadniać, że zasługuję na miejsce w takim klubie jak Wisła Kraków.

Cieniem na indywidualnych osiągnięciach Krzysztofa Drzazgi kładzie się fakt, że Wisła jako drużyna nie awansowała do czołowej ósemki po sezonie zasadniczym i pozostaje jej gra tylko w grupie spadkowej. Przesądził o tym ostatnie przegrany 1:3 mecz z Zagłębiem w Lubinie.
– Możemy teraz wracać do wcześniejszych spotkań, zastanawiać się, gdzie mogliśmy zdobyć punkty, ale fakty są też takie, że przed ostatnim meczem wszystko mieliśmy w swoich nogach – mówi Drzazga. – Nie wykorzystaliśmy swojej szansy i jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to przeprosić naszych kibiców, że sprawiliśmy im zawód. Nam wszystkim bardzo na tym awansie do ósemki zależało, ale taki jest sport. Ktoś musi przegrać, żeby inny cieszył się ze zwycięstwa.

Piłkarz stara się znaleźć przyczynę, dlaczego „Biała Gwiazda” poległa w ostatnich wyjazdowych meczach – najpierw w Sosnowcu, a następnie w Lubinie. – Nasz problem na wyjazdach jest czasami taki, że zbyt łatwo dajemy się kontrować – wyjaśnia piłkarz. – Wiedzieliśmy o tym przed meczem w Lubinie, a jednak znów popełniliśmy takie same błędy. Zagłębie dobrze to wykorzystało, potrafiło wyprowadzać bardzo szybkie, groźne ataki po naszych stratach.

Teraz Wiśle pozostaje gra w grupie spadkowej, a jak Krzysztof Drzazga mocno podkreśla, że zespół będzie starał się w tych spotkaniach pokazać z jak najlepszej strony. – Rozmawialiśmy już przed meczem z Zagłębiem, że po tych wszystkich perturbacjach w zimie nikt nie postawiłby na nas, że znajdziemy się ósemce – tłumaczy napastnik „Białej Gwiazdy”. – Później w marcu złapaliśmy dobrą serię, byliśmy chwilę w ósemce, ale nie udało się tego utrzymać. Musimy jednak szybko się otrząsnąć i postawić sobie nowy cel. A będzie nim jak najlepsza gra w pozostałych do końca sezonu meczach i dziewiąte miejsce. Jesteśmy profesjonalistami. To że przegraliśmy decydujący mecz, to może być dla nas kolejna nauka. Dla mnie np. był to do tej pory najważniejszy mecz w mojej przygodzie z piłką. Raz ze względu na stawkę, dwa na miejsce, w którym był rozgrywany (Lubin to rodzinne strony Drzazgi, przyp. red.). Trzeba się szybko podnieść. Nie tacy, jak my przegrywali finały. Jest 21 punktów do zdobycia i trzeba postarać się podnieść je z boiska.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska