Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Piotr Piecuch: Chcemy wrócić do podstaw

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Mamy drużyny we wszystkich kategoriach wiekowych biorących udział w rozgrywkach organizowanych przez Krakowski Okręgowy Związek Koszykówki. To ponad 100 zawodników. Możemy to ciągnąć w znacznym stopniu dzięki rodzicom, ich wpłatom. Granty, jakie dostajemy od miasta na sport młodzieży to kropla w morzu potrzeb - mówi Piotr Piecuch, koordynator sekcji koszykarzy w TS Wisła Kraków.

- Jak wygląda w Wiśle Kraków krajobraz po spadku koszykarzy z I ligi?
- Na pewno opuści nas trochę chłopaków. Poczuli smak I ligi i chcą w niej grać. A skoro wypromowali się, to dostali oferty i trudno im się dziwić, że chcą się rozwijać. Z tego, co wiem, to Michał Chrabota trafi do WKK Wrocław. Rafał Zgłobicki również ma oferty z I ligi. Maciek Maj zostanie w Krakowie, ale nie u nas. Chcemy natomiast zatrzymać Dominika Krakowiaka i Artura Włodarczyka. Wracają do nas nasi wychowankowie Maksymilian Jakubek i Mateusz Nowacki. Reszta drużyny to będzie młodzież, bo mamy wielu zdolnych chłopaków, a po poprzednim sezonie, gdy sparzyliśmy się dość mocno jeśli chodzi głównie o sprawy organizacyjne, teraz chcemy wrócić do podstaw. Przede wszystkim finansowych. Jeśli nie zbierzemy grupy sponsorów, osób, firm, które zapewnią nam stabilizację, to nie ma co się porywać z motyką na słońce.

- Od ostatniego meczu minęło już sporo czasu. Dzisiaj, już na spokojnie może pan powiedzieć, że mogliście się utrzymać?
- Mogliśmy, bo wystarczyło wygrać dwa mecze więcej, a niestety kilka przegraliśmy na swoje życzenie. Tak to niestety bywa. Potrafiliśmy sprawić niespodzianki czy wręcz sensacje, a w meczach, w których teoretycznie powinniśmy wygrać, niestety doznaliśmy porażek. Nie utrzymaliśmy I ligi sportowo, bo nie wydaje mi się, że bylibyśmy w stanie spełnić wymogi licencyjne i przystąpić do kolejnego sezonu w I lidze. Co do drużyny, to graliśmy takim składem, bo obiecałem chłopakom, że skoro wywalczyli awans, to zasługują na to, żeby dotknąć tej I ligi. Mam nadzieję, że wyszło im to na dobre, że zdobyli doświadczenie. Bezcenne, bo różnica między I a II ligą jest kolosalna.

- Wspomniał pan o powrocie do podstaw. To jak wygląda obecnie sytuacja kierowanej przez pana sekcji?
- Tak jak całego Towarzystwa Sportowego Wisła. Różowo nie jest. Z mojej perspektywy podstawowa zmiana jest taka, że po pięciu latach bycia pierwszym trenerem postanowiłem wrócić do pracy z młodzieżą. Uważam, że seniorom potrzebne jest czasami świeże spojrzenie. Dlatego zespół w II lidze poprowadzi mój dotychczasowy asystent Przemysław Biliński. Oczywiście będziemy działać wspólnie, ale w trochę innych rolach. Przemek ma doświadczenie z pracy choćby w Jaworznie, gdzie pokazał, że zna się na rzeczy. Ja koncentruję się na szukaniu źródeł finansowania. O sponsorów jest bardzo ciężko, bo firmy po pandemii też łatwo nie mają. Nie chcemy robić kolejnej zbiórki, choć jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy nam pomagali. Bez tej pomocy, bez Stowarzyszenia Sympatyków Wawelskich Smoków, rodziny, przyjaciół byłoby nam bardzo trudno zapewnić wypłaty stypendiów. Wciąż jednak są dwumiesięczne zaległości w realizacji zawartych umów i musimy znaleźć środki na ich pokrycie, bo istnieje zagrożenie, że nie dostaniemy licencji na grę w II lidze. Szukamy zatem środków na domknięcie tego sezonu i zabezpieczenie budżetu na kolejny rok. Musimy szukać sponsorów, bo np. na pomoc miasta liczyć nie możemy.

- Powiedział pan, że drużyna będzie składać się w znacznym stopniu z młodzieży. Dadzą radę?
- Myślę, że dadzą. Mamy bardzo zdolnych zawodników w wieku 17-18 lat, a szansę dostaną może nawet chłopcy z drużyny, która awansowała ostatnio do finałów mistrzostw Polski U-15 i zajęła siódme miejsce. Przypomnę, że Michał Chrabota zaczął regularnie grać z seniorami w wieku 16 lat i dał radę.

- To o czym pan mówi pokazuje, że czeka was nie tyle walka o awans do I ligi, co o przetrwanie.
- Plan jest taki, żeby powoli zbudować sieć partnerów. Jeśli to nam się uda zrobić, jeśli uda nam się doprowadzić do stabilizacji w sekcji, to w kolejnym sezonie będziemy chcieli powalczyć o I ligę. Są chętni, którzy chcą pomóc. Chcemy to zrobić w oparciu o kilkunastu, nawet kilkudziesięciu sponsorów niż na jednym, większym. Bo jak z dziesięciu zrezygnuje jeden, to damy radę. A jak nam się wycofa jeden duży, to robi się problem.

- Zespół U-15, który awansował do finałów mistrzostw Polski to jest wasza nadzieja na lepszą przyszłość wiślackiej koszykówki?
- Zdecydowanie. Tym bardziej, że na turnieju finałowym tylko Wisła i Grójec to były zespoły złożone w stu procentach ze swoich wychowanków. W pozostałych drużynach było po pięciu, sześciu, nawet ośmiu koszykarzy sprowadzonych, znalezionych w całej Polsce. My mamy chłopaków z Krakowa, utalentowanych, dobrze prowadzonych. Mają szansę kiedyś grać w I lidze czy nawet w ekstraklasie. Muszą tylko pracować. Bo często jest tak, że duży talent nie za bardzo chce pracować i w którymś momencie znika. A bywa i odwrotnie, że ktoś nie rokuje wielkich nadziei w wieku kilkunastu lat, ale swoją ciężką pracą dochodzi bardzo daleko.

- Ilu chłopaków trenuje i gra obecnie w grupach młodzieżowych Wisły Kraków?
- Mamy drużyny we wszystkich kategoriach wiekowych biorących udział w rozgrywkach organizowanych przez Krakowski Okręgowy Związek Koszykówki. To ponad 100 zawodników. Możemy to ciągnąć w znacznym stopniu dzięki rodzicom, ich wpłatom. Granty, jakie dostajemy od miasta na sport młodzieży to kropla w morzu potrzeb. Zresztą wystarczy to porównać choćby do Wrocławia, gdzie Śląsk czy WKK dostają z miasta na działalność po 500-600 tysięcy rocznie. My o takich kwotach przy obecnych władzach Krakowa możemy tylko pomarzyć.

- W TS Wisła w ostatnich miesiącach sporo się zmieniło. Jak układa się współpraca z obecnymi władzami?
- Dobrze. Nie jest przecież tajemnicą, że gdyby w styczniu nie pomógł nam Tomasz Jażdżyński to nie dokończylibyśmy sezonu. Pomaga nam w szukaniu sponsorów, ale wiadomo, że jest właścicielem piłkarskiej spółki, gdzie też są potrzeby i wszystkiego za nas nie zrobi. Sami musimy to wypracować.

- To jaki ma być budżet sekcji?
- 250 tysięcy złotych.

- A ile już macie zabezpieczone?
- Około 80 tysięcy. Jeszcze sporo musimy znaleźć, ale to na szczęście nie jest tak, że te pieniądze są potrzebne na już. Kwota 250 tysięcy to wydatki, jakie będziemy ponosić przez cały rok. Dlatego jeszcze trochę czasu mamy, choć jeśli ktoś chciałby wesprzeć koszykówkę w Wiśle, to każdą pomoc przyjmiemy bardzo chętnie i będziemy za nią wdzięczni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska