WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Początek meczu to był duży respekt z obu stron. Widać było, że stawka spotkania przynajmniej w tych pierwszych minutach wykluczała ryzyko. Nawet pressing zakładany przez Arkę czy Wisłę był taki nieśmiały. Z takiego obrazu wyłoniła się gra głównie w środku pola. I stałe fragmenty. Arka miała rzut wolny w 4 min, Wisła w 10. W obu przypadkach kompletnie nic z tego nie urodziło.
No, ale nadeszła 13 min. Po zagraniu wzdłuż linii z lewej strony Arki wydawało się, że sytuację szybko opanuje Dawid Szot, bo też mnie wyglądało to na nic groźnego. Obrońca Wisły piłkę rzeczywiście opanował, ale... Olafowi Kobackiemu, który szybko ją zgarnął, ruszył i następnie huknął z siedemnastego metra. Na tyle mocno, płasko i precyzyjnie, żeby zaskoczyć Alvaro Ratona. Gospodarze objęli prowadzenie.
Wisła po stracie gola niby przejęła inicjatywę, ale to Arka miała kolejną dobrą okazję na gola. W 23 min po rozegraniu rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Dawid Gojny, a głową bardzo groźnie strzelał Michał Marcjanik. Tylko świetnej interwencji Alvaro Ratona zawdzięczała „Biała Gwiazda”, że wciąż przegrywała tylko 0:1.
W 33 min do siatki trafił po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Karol Czubak. Jego radość szybko została jednak ostudzona, bo sędzia odgwizdał spalonego. To jednak Arka była już w tym fragmencie w natarciu, a Wisła w opałach. Gospodarze byli przede wszystkim konkretniejsi jeśli chodzi o stwarzanie kolejnych okazji na gole. Wisła natomiast przed przerwą nie była w stanie ani razu poważnie zagrozić bramce gospodarzy. W oczy rzucało się okrągłe zero jeśli chodzi celne strzały. Krakowianie nie byli w stanie kompletnie nic wykreować ani z gry, ani po stałych fragmentach gry. To była ich najsłabsza połowa w tym roku. Arka zasłużenie prowadziła do przerwy 1:0.
Drugą połowę rozpoczął mocnym i celnym strzałem Janusz Gol, choć było to uderzenie w środek bramki i Alvaro Raton pewnie obronił. Generalnie jednak Arka stanęła po przerwie nieco niżej. Przyjmowała Wisłę na swojej połowie i czekała na to, żeby wyprowadzić kontrę po przechwycie. A krakowianom wciąż szalenie trudno przychodziło rozgrywanie ofensywnych akcji. Dopiero w 54 min wiślacy „poklepali” na tyle dobrze, że z pola karnego mógł uderzyć Kacper Duda. Trafił jednak tylko w boczną siatkę. Od tego momentu Wisła uzyskała nieco większą przewagę, ale arkowcy dobrze się bronili. Nie dopuszczali nawet do większego zagrożenia pod swoją bramką.
Na ostatni kwadrans Albert Rude wpuścił Szymona Sobczaka. Wisła przeszła na grę dwoma napastnikami. Efekt przyszedł błyskawicznie. W 75 min krakowianie rozegrali akcję w trójkącie Angel Rodado, Jesus Alfaro i Szymon Sobczak. Ten ostatni strzałem z sześciu metrów wyrównał. To był pierwszy celny strzał krakowian w tym meczu!
Mecz nabrał rumieńców. Obu stron nie zadowalał remis, obie szły po drugą bramkę, więc mieliśmy atak za atak. W 87 min stuprocentową okazję miał Szymon Sobczak. Naciskany jednak przez obrońcę nie trafił z bliska w bramkę.
Arka Gdynia - Wisła Kraków 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kobacki 13, 1:1 Sobczak 75.
Arka: Lenarcik – Stolc (70 Gaprindaszwili), Marcjanik, Dobrotka, Gojny - Gol, Milewski (88 Borecki) - Skóra (56 Lipkowski), Adamczyk (88 Turski), Kobacki - Czubak.
Wisła: Raton – Szot (64 Jaroch), Uryga, Colley, Krzyżanowski - Duda, Carbo - Alfaro, Goku (74 Sobczak), Bregu (64 Baena) - Rodado.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółte kartki: Kobacki, Gojny, Milewski, Borecki - Alfaro. Widzów: 8991.
- Odkrycie Roku Jakub Krzyżanowski: To jest moment, gdy można się zatrzymać…
- Tomasz Tułacz, Trener Roku: Nie skreślajcie żadnego dziecka
- Oskar Kwiatkowski: Jestem lokalnym patriotą. Chcę wznieść snowboard na wyższy poziom
- Rudolf Rohaczek: Nie było lepszego klubu od Comarch Cracovii w ostatnich 20 latach
- Oskar Kwiatkowski na czele 10 Asów Małopolski. W Krakowie odbyła się uroczysta gala
- Witold Skupień: Dzięki narciarstwu przestałem się wstydzić swojej niepełnosprawności
