Wiślacy rozpoczęli od „trójki” Jakuba Żaczka. Po chwili poprawił Artur Włodarczyk i mieliśmy 5:0. Goście bronili jednak agresywnie, szybko odrobili straty, już w 3 min wyszli na prowadzenie 6:5. Gospodarze jeszcze na moment je odzyskali, ale wkrótce to przyjezdni odskoczyli na siedem punktów w 6 min gry, a w 8 min na osiem (19:11). W końcówce pierwszej kwarty krakowianie nieco się przebudzili, a po dwóch celnych „trójkach” zmniejszyli straty do dwóch punktów (17:19). I właśnie taką stratą (18:20) zakończyła się pierwsza część gry.
Początek drugiej kwarty to jednak znów skuteczniejsza gra pruszkowian, którzy bardzo szybko „odjechali” na dziesięć punktów (18:28). Goście byli szybsi, lepiej zbierali na tablicach i przede wszystkim skuteczniej finalizowali swoje akcje. A nawet, gdy się mylili, gdy sami popełniali proste błędy, to i tak wiślacy zupełnie nie potrafili odpowiedzieć. Najlepiej świadczy tym fakt, że w drugiej kwarcie „Wawelskie Smoki” były w stanie zdobyć zaledwie cztery punkty…
Po przerwie goście cały czas utrzymywali bezpieczną przewagę. Nie wybiła ich z rytmu nawet kontuzja kapitana Mateusza Szweda. Po akcji Krystiana Tyszki 2+1 w 4 min trzeciej kwarty, strata Wisły do Znicza urosła do czternastu punktów (24:38), a gdy trafił Kierlewicz, mieliśmy już piętnastopunktową przewagę gości (25:40).
Po dobrym fragmencie gry „Wawelskich Smoków”, m.in. Wiktora Rajewicza, gospodarzom udało się zniwelować straty do pięciu punktów tuż przed końcem trzeciej kwarty. Zakończył ją „trójką” Jakub Żaczek i mieliśmy tylko 38:43. Powróciły też nadzieje, że jeszcze nie wszystko w tym meczu jest stracone. One odżyły jeszcze mocniej, gdy na początku kwarty czwartej trafił Michał Chrabota i mieliśmy już tylko 40:43. Goście szybko znów jednak zdobyli kilka punktów z rzędu i na siedem minut przed końcem „odjechali” na dziewięć „oczek” (40:49).
Wiślacy nie zamierzali się jednak poddawać. Doszli rywali najpierw na trzy punkty (50:53 i 52:55), by na 1 minutę i 38 sekund przed końcem zmniejszyć straty już tylko do dwóch punktów (53:55). Oddech dał Zniczowi Roman Janik, który trafił za trzy punkty, a gdy po chwili poprawił za dwa January Sobczak, wiadomo było już, że goście nie dadzą sobie odebrać zwycięstwa.
TS Wisła Chemart Kraków - Elektrobud-Investment Znicz Basket Pruszków 55:61 (18:20, 4:10, 15:13, 18:18)
Wisła: Żaczek 12, Chrabota 11, Włodarczyk 6, Czyż 2, Zgłobicki 2 oraz Rajewicz 10, Bogdanowicz 4, Gorgoń 3, Maj 3, Wojciechowski 2, Krakowiak 0.
Znicz: Sobczak 15, Janik 12, Szwed 10, Kierlewicz 8, Tyszka 4, oraz Suliński 6, Pawlak 4, Proczek 2, Czemerys 0, Dalkowski 0.
Sędziowali: Jakub Adameczek, Mirosław Wysocki oraz Michał Cieśla. Mecz bez udziału publiczności.
- Piotr Żyła i Marcelina Ziętek. Ale piękna z nich para! Po sukcesie w Planicy były łzy
- Wisła Kraków. Skąd pochodzą wiślacy? [DRUŻYNA 2022]
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia MEMY
- Byli piłkarze Wisły zmienili kluby. Lucas, syn Clebera, jest w Grecji
- Przywódca Sharksów: Jak dojeżdżaliśmy kibiców Cracovii i Hutnika
- A gdyby piłkarze Cracovii byli... kobietami? Obejrzyj zdjęcia!
