WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Dla Wisły taki mecz i awans po nim w Pucharze Polski jest bardzo ważny nie tylko z samego faktu, że krakowianie znaleźli się krok od finału. Również dlatego, że to może być niezwykle mocny kop mentalny. Jeśli zespół wygrywa po takim meczu, to jego pewność siebie po prostu musi urosnąć. Na ile, to pokażą najbliższe mecze w I lidze.
Anna Kaczmarz

Awans do półfinału to też pewnego rodzaju sprawa historyczna, bo też w ostatnich latach po meczach w Pucharze Polski piłkarze Wisły raczej musieli się czerwienić, gdy odpadali z drużynami znacznie niżej notowanymi niż cieszyć z sukcesu. Ostatni raz na taki szczebel krakowianie dostali się wiosną 2013 roku, gdy walkę o finał przegrali ze Śląskiem Wrocław.
Anna Kaczmarz

Z perspektywy Wisły na przyszłość nawet nie sam awans jest istotny, co fakt, że nie było w nim przypadku. „Biała Gwiazda” była bowiem w przekroju całego meczu zespołem po prostu lepszym od Widzewa. Już w trakcie meczu tak sobie pomyśleliśmy, że nawet jeśli Wisła nie pójdzie dalej w tych rozgrywkach, to na samym tym, jak zagrała przeciwko Widzewowi, będzie co budować na kolejne mecze. Po prostu zawodnicy po takim występie muszą uwierzyć, że stać ich na bardzo dużo w polskich realiach.
Anna Kaczmarz

Jeśli były znaki zapytania, jak Wisła poradzi sobie w starciu z drużyną z ekstraklasy, to ten mecz pokazał, że może teza iż byłoby jej łatwiej grać z zespołami z tego poziomu niż z I-ligowcami nie jest pozbawiona prawdy. Uważamy jednak, że to wciąż zbyt mała próbka, żeby powiedzieć, że ten skład, który dzisiaj ma „Biała Gwiazda” z cała pewnością poradziłby sobie w ekstraklasie. Takie myślenie, jeśli Wiśle uda się awansować, mogłoby okazać się zgubne i już teraz warto przed nim przestrzegać.
Anna Kaczmarz

Dlaczego Wisła wyglądała w przekroju całego meczu lepiej od Widzewa? Klucz tkwił w drugiej linii, a przede wszystkim w dwóch zawodnikach - chodzi o Marca Carbo i Kacpra Dudę. Zagrali po prostu bardzo dobrze, często neutralizując ofensywne zapędy łodzian, ale też uruchamiając ofensywę „Białej Gwiazdy”.
Anna Kaczmarz

Błąd Alvaro Ratona z drugiej połowy dogrywki, gdy Widzew strzelił gola, który nie został ostatecznie uznany, niech będzie dla wszystkich w Wiśle nauczką. Tak, można ryzykować przy wyprowadzaniu piłki spod swojej bramki, ale zawsze, absolutnie zawsze trzeba to ryzyko wyważyć i nie decydować się na piłkarską brawurę. Tym razem się udało, kolejnym może kosztować bardzo dużo.
Anna Kaczmarz

Środowy mecz prowadził Damian Kos i trzeba powiedzieć sobie jasno, że nie miał dobrego dnia, a kontrowersjami obdzielilibyśmy pewnie kilka meczów. Zacznijmy od dwóch najważniejszych, czyli podyktowania rzutu karnego dla Widzewa oraz uznania bramki dla Wisły na 1:1. W pierwszej sytuacji arbiter podjął decyzję korzystną dla łodzian, w drugiej dla krakowian. Nie były to łatwe sytuacje. Przy karnym - podyktowanym ostatecznie po analizie VAR - wiślacy mogą podnosić, że to nie była sytuacja z gatunku czarno-białych, a faul Alana Urygi, jeśli był, to bardzo miękki i można się zastanawiać czy nadawał się do zmiany decyzji z boiska. Widzewiacy będą natomiast podnosić, że przy strzale Angela Rodado w polu karnym na spalonym był Igor Łasicki, a jego udział w akcji był czynny, bo starł się z Mateuszem Żyro i nawet lekko go odepchnął. Dlatego podstawy to tego, by gola nie uznać z cała pewnością były i gdyby taką decyzję podjął sędzia, na pewno by się z niej wybronił. Uznał jednak, że starcie Łasickiego z Żyrą nie wpłynęło ostatecznie na okoliczności zdobycia bramki przez Rodado i wskazał na środek boiska. Czy to był stuprocentowy błąd? Im dłużej oglądamy powtórki tym wątpliwości mamy coraz większe. Na pewno była to natomiast największa kontrowersja meczu. Na tych dwóch sytuacjach się jednak nie kończy, bo nie można przejść obojętnie obok dwóch sytuacji, w których poszkodowanym był Dawid Szot. Powiedzmy sobie wprost wejścia piłkarzy Widzewa kwalifikowały się na czerwone kartki. Trafiali wyprostowaną nogą na wślizgu w nogę wiślaka. A kuriozum było, że w jednej z tych sytuacji arbiter odgwizdał jeszcze faul… Szota. Były też sytuacje, gdy Szymon Sobczak był przytrzymywany w polu karnym przez obrońców Widzewa, bez reakcji arbitra. Dlatego podkreślmy - sędzia miał słabszy dzień, ale mylił się w obie strony, nie faworyzował ani Wisły, ani Widzewa.
Anna Kaczmarz

Wisła w półfinale może trafić na Pogoń Szczecin, Jagiellonię Białystok i Piasta Gliwice. Specjalnie wymieniliśmy rywali w takiej kolejności, bo wydaje się, że na ten moment tak kształtuje się skala trudności. Powiedzmy sobie jednak szczerze, dla „Białej Gwiazdy” nie ma większego znaczenia, na kogo trafi. W żadnym z tych meczów faworytem nie będzie, ale coś nam się zdaje również, że żaden z tych rywali za bardzo do Krakowa to nie chciałby się wybierać… W każdym razie na początku kwietnia szykuje się przy ul. Reymonta kolejne wielkie piłkarskie święto. Losowanie w piątek, 1 marca o godz. 12.
Anna Kaczmarz

To był bardzo, bardzo długi mecz. Do regulaminowego czasu sędzia doliczył aż siedemnaście minut, a grano tak naprawdę o dwadzieścia dłużej. Do tego pół godziny intensywnej dogrywki. Musi zatem pojawić się pytanie jak to wszystko odbije się na wiślakach już w sobotnim meczu z Odrą Opole? Na początek trzeba podkreślić, że wiślacy fizycznie wyglądali o wiele lepiej niż w meczach ze Stalą Rzeszów i GKS-em Tychy. Tak jakby ktoś zdjął z ich pleców ciężar. Może jednak z tym przygotowaniem fizycznym drużyny nie jest wcale tak źle, jak mogło się wydawać po pierwszych dwóch spotkaniach sezonu. Po drugie trener Albert Rude dokonał aż siedmiu zmian w wyjściowym składzie w porównaniu z meczem z Tychami. Ta wymienność, rotacja powinny wiślakom pomóc. Zresztą nie mają wyjścia. Z punktu widzenia przyszłości klubu mecz w Opolu jest jeszcze ważniejszy od tego z Widzewem.
Anna Kaczmarz

Ten mecz kibice zapamiętają na bardzo długo. Ale sami też mogą powiedzieć, że przyczynili się do tego, żeby to było fantastyczne widowisko. Blisko 27 tysięcy fanów obu zespołów na trybunach. Głośny doping, oprawy - to wszystko sprawiło, że mieliśmy przednie widowisko. A piłkarze mogą być pewni, że jeśli tylko będą dobrze grać, jeśli będą dobre wyniki i miejsce w tabeli, to frekwencja na poziomie około dwudziestu tysięcy będzie przy Reymonta standardem. Anna Kaczmarz

Wideo