WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Piłkarze Wisły wykonali ładny gest w kierunku swojego kapitana. Jakub Błaszczykowski niedawno zerwał więzadła krzyżowe. Wiślacy wybiegli w związku z tym na rozgrzewkę w specjalnych koszulkach z numerem 16 i napisem „Kuba trzymaj się!”. Przed pierwszym gwizdkiem mieliśmy jeszcze dwie uroczystości. Najpierw Wisła uhonorowała Karolinę Pęk, medalistkę igrzysk paraolimpijskich w tenisie stołowym, która prywatnie kibicuje „Białej Gwieździe”. A później swoją nagrodę za tytuł Piłkarza Miesiąca Sierpnia 2021 odebrał jeszcze Yaw Yeboah i mógł zacząć się mecz.
Od pierwszych minut atakowała Wisła. Krakowianie wyszli wysokim pressingiem i nawet nie pozwalali Lechii za bardzo odpowiadać kontrami. Sami natomiast cały czas operowali piłką blisko pola karnego gości. W 5 min mogło być 1:0, bo po składnej akcji bliski strzelenia gola był Konrad Gruszkowski. Zlatan Alomerović zdołał jednak odbić piłkę na rzut rożny.
Zresztą skoro już mowa o rzutach rożnych, to również ich statystyka pokazuje, jaką przewagę miała Wisła na początku meczu. Krakowianie tylko w pierwszym kwadransie wykonywali siedem kornerów, przy ani jednym Lechii.
Zobacz kibiców na meczu Wisła Kraków - Lechia Gdańsk [ZDJĘCIA]
Goście pierwszy raz zaatakowali w 18 min, gdy prawy skrzydłem ruszył Joseph Ceesay. Dograł on dobrze na środek pola karnego do Macieja Gajosa i pewnie byłby gol, gdyby Pawła Kieszka nie asekurował Michal Frydrych, który ostatecznie zablokował strzał piłkarza Lechii.
To było ostrzeżenie dla wiślaków, że nie wszystko w tym meczu musi się toczyć pod ich dyktando i że trzeba uważać, bo Lechia w każdej chwili może ukąsić. Krakowianie wniosków jednak nie wyciągnęli, bo w 23 min tak niedbale rozgrywali akcje od swojej bramki, że w końcu stracili piłkę. Goście natomiast błyskawicznie przeszli do ataku. Gajos zagrał prostopadle do Ilkaya Durmusa. Tego jeszcze zdołał zablokować Frydrych, ale w taki sposób, że piłka poleciała lobem i trafiła w poprzeczkę. A że nikt z wiślaków nie ruszył, żeby ją wybić, to dopadł do niej Jarosław Kubicki i skutecznie uderzył głową do siatki.
Po stracie gola Wisła oczywiście ruszyła do ataków. W 28 min z pola karnego mocno strzelał Jan Kliment, ale nad poprzeczką. Krakowianie atakowali, ale Lechia już nie tylko się broniła. W 34 min Paweł Kieszek musiał mocno się nagimnastykować, by obronić mocny strzał Macieja Gajosa.
Kunsztem wykazał się również Alomerović, który obronił strzał z rzutu wolnego Aschrafa El Mahdiouiego. W 39 min głową po rzucie rożnym strzelał Michal Frydrych, ale piłka przeleciała obok słupka. W 42 min powinno być 1:1. Krakowianie „rozklepali” obronę Lechii, Patryk Plewka miał czystą pozycję, dosłownie kilka metrów od bramki. Zamiast do niej, trafił jednak w klatkę piersiową Alomerovicia.
I jak to w futbolu bywa, ta sytuacja szybko na wiślakach się zemściła. Jeszcze przed przerwą Lechia miała rzut wolny sprzed pola karnego. To znów był efekt złego wyprowadzania piłki spod własnej bramki i przejęcia piłki przez gości. Koniec końców, piłkę ustawił Ilkay Durmus, uderzył nad murem i przyjezdni mieli już dwie bramki przewagi. Biorą pod uwagę przebieg pierwszej połowy, można powiedzieć, że Lechia wypracowała 150 procent normy. No, ale nie od dzisiaj wiadomo, że w futbolu liczy się przede wszystkim skuteczność. A Wisła, choć miała optyczną przewagę, choć miała przewagę prawie we wszystkich liczbach tego spotkania, to nie miała w najważniejszej, bramkowej.
Po zmianie stron Wisła próbowała atakować, Lechia grała natomiast spokojnie, zwalniała tempo meczu, wybijała gospodarzy z rytmu. Zresztą goście tak pozamykali dostęp do swojej bramki, że podopiecznym Adriana Guli przyszło bić głową w mur. Tylko od czasu do czasu było zatem pod bramką gości gorąco. Tak jak w 67 min, gdy Alomerović nie utrzymał piłki w rękach, ale dobijającego Yawa Yeboaha zablokował ostatecznie Tomasz Makowski. Nie mieli też krakowianie szczęścia. Tak jak w 70 min, gdy na wślizgu próbował zmieścić piłkę w bramce Felicio Brown Forbes, ale trafił w słupek.
W końcu jednak ten upór wiślaków przyniósł skutek. W 72 min po rzucie rożnym powietrzny pojedynek wygrał Dor Hugi. Piłka trafiła do Michala Frydrycha, ten jeszcze się odwrócił i huknął jak z armaty w samo okienko. Tym razem Alomerović nie był w stanie już nic zrobić.
Do końca meczu było jeszcze dużo czasu, Wisła miała przewagę, próbowała strzelić jeszcze przynajmniej jedną bramkę. Krakowianie robili, co mogli i udało im się w siódmej doliczonej minucie. Po rzucie rożnym piłkę na głowę Michala Frydrycha dośrodkował Dor Hugi, a Czech kapitalnym uderzeniem wyrównał. Sędzia nie wznawiał już nawet gry. Krakowianie wyszarpali zatem ten jeden punkt, a z przebiegu gry w pełni na niego zasłużyli.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 2:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Kubicki 23, 0:2 Durmus 45+1, 1:2 Frydrych 72, 2:2 Frydrych 90+7.
Wisła: Kieszek - Gruszkowski (86 Starzyński), Szota, Frydrych, Hanousek - El Mahdioui - Yeboah (90+1 Sobol), Plewka (66 Żukow), Svarka (86 Savić), Kliment (66 Hugi) - Brown Forbes.
Lechia: Alomerović - Żukowski, Nalepa, Maloca, Pietrzak – Ceesay (74 Conrado), Makowski, Kubicki (74 Biegański), Gajos (81 Sezionienko), Durmus (81 Kopacz) – Zwoliński (90+4 Zjawiński).
Sędziowali: Paweł Raczkowski (Warszawa) oraz Radosław Siejka (Łódź) i Michał Pierściński (Marki). Żółte kartki: Kliment (12, faul), Brown Forbes (30, faul), Szota (90+1, faul) - Kubicki (36, faul), Nalepa (54, niesportowe zachowanie), Zwoliński (83, faul), Sezonienko (84, faul). Czerwona kartka: Szota (90+4, druga żółta, faul). Widzów: 15 869.
Zobacz kibiców na meczu Wisła Kraków - Lechia Gdańsk [ZDJĘCIA]
