Przed meczem w Gdyni trener Maciej Stolarczyk miał problem przede wszystkim z obsadą prawej obrony. Grać nie mogli kontuzjowani Łukasz Burliga i Matej Palcić, a za kartki pauzował Rafał Pietrzak. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” w takiej sytuacji zdecydował się posłać do boju kolejnego debiutanta w tym sezonie i to kolejnego nastolatka. W wyjściowym składzie zagrał 18-letni Daniel Morys. Zmiana nastąpiła też w środku obrony, do której wrócił Marcin Wasilewski. Stolarczyk musiał uznać, że aż trzech nastolatków w defensywie to byłaby przesada. Tym bardziej, że po lewej stronie biegał 19-letni Marcin Grabowski. Wisła i tak zagrała mocno odmłodzonym składem, bo w wyjściowej jedenastce znalazło się czterech piłkarzy, którzy nie skończyli jeszcze dwudziestu lat.
Dla Wisły mecz z Arką nie miał aż tak dużego ciężaru gatunkowego, jak dla walczących o życie gospodarzy. Nie może zatem dziwić, że ci od pierwszych minut rzucili się krakowianom do gardła, jakby błyskawicznie chcieli rozstrzygnąć losy tego spotkania. Na bramkę Mateusza Lisa sunął atak za atakiem i na efekty nie trzeba było specjalnie długo czekać. Już w 5 min po wyrzucie z autu, w polu karnym dość łatwo dał się ograć Lukas Klemenz, a Adam Deja mocnym strzałem w samo „okienko” uzyskał prowadzenie dla drużyny Jacka Zielińskiego.
Wiślacy potrzebowali ponad kwadransa, by nieco otrząsnąć się z przewagi Arki. W 17 min przeprowadzili pierwszy groźny atak, w efekcie którego Rafał Boguski uderzył mocno z woleja i Pavels Steinbors miał problemy, żeby obronić to uderzenie.
Ton wydarzeniom na boisku wciąż jednak nadawali głównie arkowcy. Wykorzystywali oni błędy krakowian, momentami bardzo proste, i stwarzali sobie kolejne okazje. Mógł gola strzelić Michał Nalepa, mógł też Luka Zarandia. Ta przewaga nieco uśpiła gospodarzy i na pięć minut przed końcem pierwszej połowy stracili prowadzenie… Wisła miała wtedy rzut rożny, z którego dośrodkował Vukan Savicević. Piłkę strącił głową Marcin Wasilewski, a z metra do pustej bramki wepchnął ją Maciej Śliwa. To pierwszy gol 17-latka w ekstraklasie!
Druga połowa była początkowo wyrównana. Wydawało się, że wiślakom udaje się opanować sytuację na boisku, ale właśnie w tym fragmencie gry, gdy goście przeprowadzili kilka obiecujących ataków, gola strzeliła Arka. I to znów po wyrzucie z autu! Tym razem piłka trafiła do Marko Vejinovicia, który potężnym strzałem nie dał szans Mateuszowi Lisowi.
W 68 min Vejinović uderzył z woleja i trafił w rękę Marcina Grabowskiego. Sędzia po analizie VAR wskazał jedenasty metr, a po chwili Vejinović pewnym strzałem z rzutu karnego zdobył trzeciego gola dla Arki.
Wisła jeszcze próbowała odmienić losy meczu, ale prawda jest taka, że to gospodarze byli bliżsi czwartego gola niż krakowianie zmniejszenia rozmiarów porażki.
Arka Gdynia – Wisła Kraków 3:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Deja 5, 1:1 Śliwa 40, 2:1 Vejinović 58, 3:1 Vejinović 69 karny.
Arka: Steinbors – Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak – Deja, Vejinović – Zarandia (89 Da Silva), Nalepa (84 Cvijanović), Aankour (46 Młyński) – Jankowski.
Wisła: Lis – Morys, Wasilewski, Klemenz, Grabowski – Boguski, Savicević – Kolar (87 Balicki), Plewka, Śliwa (59 Wojtkowski) – Drzazga (69 Brożek).
Sędziowali: Paweł Raczkowski (Warszawa) oraz Michał Obukowicz (Warszawa) i Marcin Boniek (Bydgoszcz). Żółte kartki: Zbozień – Grabowski, Wojtkowski, Savicević. Widzów: 7602.
- Blaski i cienie szalonego sezonu Cracovii
- „Misiek” wyzywany na trybunach Wisły. Ultrasi grożą śmiercią
- Saidi Ntibazonkiza. Co robi teraz gwiazda Cracovii? ZDJĘCIA
- Maor Melikson. Piękna żona, dzieci, tatuaże [ZDJĘCIA]
- Oto nowa krakowska atrakcja. Otworzyła ją Isia Radwańska
- Takie ciacha grają w Sandecji! ZDJĘCIA
