Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła - Lech. Zwycięstwo Lecha [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Lech był lepszym zespołem przy ul. Reymonta i zasłużenie pokonał Wisłę. "Biała Gwiazda" miała swoje szanse, ale nie potrafiła ich wykorzystać, dodatkowo przez pół godziny musiała grać w dziesiątkę.

Wisła zakończyła rok 2014 przed własną publicznością porażką z Lechem Poznań. Biorąc pod uwagę przebieg całego spotkania, była to porażka zasłużona, bo "Kolejorz" był lepszym zespołem. Wiślacy wcale nie musieli jednak przegrać, bo były momenty, gdy mieli szansę przechylić szalę na swoją stronę.

Po ostatnim gwizdku obie strony były zgodne co do jednego: kluczowym momentem była czerwona kartka Wilde Donalda Guerriera w 60 minucie. Haitańczyk zaatakował wtedy ostro Łukasza Trałkę wślizgiem. Nie sfaulował co prawda brutalnie piłkarza Lecha, tylko go podciął, ale sędzia i tak od razu wyciągnął czerwony kartonik, odsyłając Guerriera do szatni. Co ciekawe, po meczu najwięcej wątpliwości czy nie powinno to wszystko skończyć się na kartce żółtej, miał Trałka, który stwierdził, że musi całą sytuację zobaczyć jeszcze na powtórkach.

Bronić kolegi nie mieli zamiaru natomiast Arkadiusz Głowacki i Dariusz Dudka, który jasno postawili sprawę - "czerwień" się należała. O pokazywanie kartek tylko w jedną stronę ogromne pretensje miał jednak Franciszek Smuda. - To, czy Guerrier powinien dostać czerwoną kartkę, to jedna sprawa - grzmiał "Franz". - Nie wiem natomiast, czy sędzia uznał, że tylko Wisła ma dostawać kartki, a Lech nie? Linetty dopiero po czwartym faulu dostał kartkę i m.in. dlatego ten mecz przegraliśmy. Gdybyśmy grali jedenastoma zawodnikami, to wynik byłby inny.

Co ciekawe, ze Smudą w pewnym stopniu zgodził się Maciej Skorża. - Przełomowym momentem była czerwona kartka - przyznał trener Lecha.

Szukanie usprawiedliwienia tylko w kartce dla Guerriera byłoby jednak zbyt daleko idącym uproszczeniem. Wisła przegrała przede wszystkim dlatego, że nie potrafiła wykorzystać sytuacji, jaka stworzyła się jej na początku spotkania, gdy szybko objęła prowadzenie. Krakowianie zaczęli bowiem od bardzo mocnego uderzenia. Już w 9 min Maciej Sadlok ograł Dariusza Formellę i dośrodkował z lewej strony. Wydawało się, że piłka jest stracona, ale z drugiej strony pola karnego dopadł do niej Emmanuel Sarki i odegrał do Łukasza Burligi, który wypalił jak z armaty i mieliśmy 1:0.

Jeśli ktoś myślał, że Wisła pójdzie za ciosem, srodze się zawiódł. To Lech przejął inicjatywę i mógł błyskawicznie wyrównać, ale z pięciu metrów w bramkę nie trafił Formella.

W kolejnych minutach goście dłużej utrzymywali się przy piłce, długo ją rozgrywali. Plusem w grze wiślaków było jedynie to, że długo nie dopuszczali do pożaru w swoim polu karnym. Lech przed przerwą miał jeszcze tylko jedną dobrą okazję, którą zmarnował Szymon Pawłowski, strzelając wprost w Michała Buchalika.

Problem wiślaków polegał jednak na tym, że nie potrafili Lecha postraszyć. Zupełnie nie wychodziły im kontry. Grali tak, jakby chcieli za wszelką cenę jedynie utrzymać nikłe prowadzenie, a nie podwyższyć wynik.

Co jednak ciekawe, to Wisła znów lepiej rozpoczęła drugą połowę. W polu karnym piłka trafiła do Semira Stilicia. Bośniak "nawinął" Karola Linetty'ego, ale uderzył nad poprzeczką. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na wiślakach pięć minut później i zamiast 2:0, zrobiło się 1:1. Pawłowski przedarł się przy linii końcowej, podał do Linetty'ego, ten wycofał do Tomasza Kędziory, który płaskim strzałem pokonał Buchalika.

Sześć minut później wiślacy mieli kolejny problem, wspomniany już wcześniej: czerwoną kartkę zobaczył Guerrier. - Dniami i nocami tłumaczę jednemu i drugiemu (również Sarkiemu - przyp. red.), jak powinni walczyć, ale to są nieobliczalni ludzie. Nie kalkulują, wchodzą tak, jak im mówi serce. Trzeba się zastanowić co dalej, bo to nie pierwsza taka sytuacja. To samo było ze Śląskiem - skwitował zachowanie swojego piłkarza Smuda.

Wisła musiała grać przez ponad pół godziny w dziesiątkę, ale tak jak niedawno w Kielcach w podobnej sytuacji, nie miała zamiaru tylko się bronić, szukała swojej szansy na gola. Skończyło się jednak tak samo jak w meczu z Koroną, czyli porażką. Inna sprawa, że wcale nie musiało tak być, gdyby w 76 min Stilić dostrzegł przed pustą bramką Pawła Brożka. Bośniak jednak akcję wykończył sam, a po meczu powiedział: - Nie widziałem Pawła. To oczywiste, że gdybym go zauważył, to podałbym mu piłkę.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Lechowi, że to on miał więcej sytuacji. "Kolejorz" powinien prowadzić już znacznie wcześniej. M.in. Zaur Sadajew posłał piłkę do siatki, ale uczynił to ze spalonego. Ostatecznie jednak to ten piłkarz przesądził o wygranej swojej drużyny. W 84 min Darko Jevtić zagrał w pole karne do Kaspera Hamalainena, a ten podał właśnie do Sadajewa, który pozostawiony został zupełnie bez opieki. Strzał do siatki okazał się formalnością. Wisła nie miała argumentów, żeby odpowiedzieć.

Wisła Kraków - Lech Poznań 1:2 (1:0)
1:0 - Burliga 9'
1:1 - Kędziora 54'
1:2 - Sadajew 84'

Wisła Kraków: Buchalik - Burliga, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Dudka - Sarki (73. Stępiński), Stilić, Boguski, Guerrier - Brożek
Lech Poznań: Burić - Henriquez, Kamiński, Arajuuri, Kędziora (70. Wołąkiewicz) - Trałka - Pawłowski (89. Douglas), Linetty, Jevtić - Formella (70. Sadajew), Hamalainen

Żółte kartki: Dudka, Guzmics, Sarki (Wisła), Linetty, Trałka, Sadajew (Lech)
Czerwona kartka: Guerrier

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów 17 263

Wyniki wyborów 2014. Powyborcza mapa Małopolski. Komu wyborcy zaufali, komu podziękowali

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska