"Biała Gwiazda" do meczu przystąpiła z przemeblowaną obroną. Kontuzjowanego Marko Jovanovicia zastąpił na środku defensywy Osman Chavez. Na lewej flance zagrał Wilde-Donald Guerrier w miejsce pauzującego za kartki Gordana Bunozy. Do tego doszła jeszcze zmiana w linii pomocy, gdzie kolejnego kartkowicza, Ostoję Stjepanovicia, zastąpił Michał Nalepa.
Smaczku spotkaniu dodawała osoba Michała Probierza, trenera któremu w czasie pracy w Krakowie nie udało się znaleźć płaszczyzny porozumienia z zawodnikami i dlatego rozstał się z Wisłą. Probierz obchodził 41. urodziny, ale wiślacy ani myśleli robić szkoleniowcowi Lechii z tego tytułu prezenty. Przygotowali zamiast tego dla niego i jego drużyny gole.
Krakowianie od pierwszych minut starali się grać pressingiem, atakowali piłkarzy z Gdańska już na ich połowie. O ile jednak odbiór piłki wyglądał jeszcze całkiem dobrze, o tyle jej rozgrywanie pozostawiało sporo do życzenia. Wiele było niedokładności, niecelnych podań.
Lechia atakowała rzadziej, a swoje akcje kończyła głównie strzałami z dystansu. Z uderzeniami Piotra Wiśniewskiego i Adama Pazio Michał Miśkiewicz nie miał jednak najmniejszych problemów.
Wisła miała zatem optyczną przewagę, ale długo kompletnie nic z tego nie wynikało. Pierwszy raz krakowianie zagrozili poważniej bramce Lechii dopiero w 29. min., gdy przeprowadzili akcję w trójkącie Łukasz Garguła, Michał Chrapek, Łukasz Burliga.
Ostatecznie po strzale tego ostatniego Sebastian Małkowski odbił piłkę na rzut rożny. Chwilę później z prawego skrzydła dośrodkował Rafał Boguski, ale strzelający głową Paweł Brożek nie trafił w bramkę.
W 35. z rzutu wolnego sprytnie strzelał Wilde-Donald Guerrier i Sebastian Małkowski z trudem odbił piłkę na róg. A w 40. min. mieliśmy kuriozalną sytuację gdy po akcji Pawła Brożka i strzale Patryka Małeckiego ten ostatni trafił w stojącego przed bramką... Łukasza Gargułę.
Ten ostatni kwadrans w wykonaniu "Białej Gwiazdy" był już nieco żywszy, lepszy i pozwalał wierzyć, że po zmianie stron krakowanie będą wreszcie w stanie sforsować obronę Lechii.
Druga połowa zaczęła się jednak nie od szturmu Wisły, a od kiksów Wilde-Donalda Guerriera, który dwa razy tak kopnął piłkę, że podawał ją wprost do graczy Lechii. Szczególnie w drugim przypadku mogło się to skończyć dla krakowian fatalnie, bo po strzale Piotra Grzelczaka Michał Miśkiewicz musiał się nagimnastykować, żeby odbić piłkę.
W 57. min. Guerrier znów wystąpił w roli głównej, choć tym razem Wisła miała z tego korzyść. To właśnie Haitańczyka wyprostowaną nogą zaatakował bezmyślnie Przemysław Frankowski. Sędzia nie miał wątpliwości i wyrzucił piłkarza Lechii z boiska.
Gra Wiśle, nawet mimo przewagi zawodnika szła jak po grudzie. W końcu jednak wiślacy przeprowadzili składną akcję, w której podania wymienili Paweł Brożek, Rafał Boguski i Michał Chrapek. Ten ostatni zakończył wszystko celnym strzałem i gospodarze objęli prowadzenie.
Sześć minut później było już "pozamiatane", gdy Łukasz Burliga podał w polu karnym do Pawła Brożka, a ten spokojnie ograł Sebastiana Małkowskiego i posłał piłkę do pustej bramki. "Brozio" postawił też kropkę nad "i" w doliczonym czasie gry.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)
Bramki: Chrapek 70, Brożek 76, 90+2.
Sędziował: Paweł Pskit (Łódź).
Widzów: 11 189.
Wisła: Miśkiewicz - Burliga, Głowacki, Chavez, Guerrier - Nalepa (46 Stolarski), Chrapek - Boguski, Garguła, Małecki (61 Sarki) - Brożek.
Lechia: Małkowski - Deleu, Bieniuk, Madera, Pazio - Kostrzewa (62 Pietrowski), Dawidowicz - Frankowski, Wiśniewski (64 Oualembo), Grzelczak (77 Tuszyński) - Buzała.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+