Ruch - Wisła 1:0 [ZDJĘCIA]
Wisła zajmuje 6. miejsce w tabeli piłkarskiej ekstraklasy. Zgromadziła 33 punkty, do prowadzącej Legii traci już 11.
Piłkarze obu drużyn przystępowali do meczu ze świadomością, że punkty straciły Legia i Śląsk. Przed Ruchem i Wisłą otwierała się zatem możliwość odrobienia części strat do prowadzącego duetu. Ta perspektywa wyraźnie spętała nogi zawodnikom, bo pierwsza połowa rozczarowała. Początkowo nieco lepsze wrażenie sprawiała Wisła, ale tylko dlatego, że dłużej utrzymywała się przy piłce. Innych pozytywów takiego stanu rzeczy nie było, bo przez 45 minut wiślacy byli w stanie tylko raz zagrozić bramce Ruchu. W 18 min Andraż Kirm podał do Cwetana Genkowa, ale strzał Bułgara został zablokowany, a po chwili obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. - Nie potrafiliśmy utrzymać piłki w ataku - podsumował grę swoich podopiecznych trener Michał Probierz.
Ruch też nie sprawiał wrażenia drużyny, która walczy o mistrzostwo Polski. Jeśli chorzowianie założyli, że przyjmą Wisłę na swojej połowie, a później wykorzystując szybkość swoich ofensywnych zawodników, ją skontrują, to blado taki plan wypadł w pierwszej części.
Armaty Ruchu, Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski, sprawiały wrażenie, jakby ktoś zapomniał załadować do nich amunicji. Gospodarze tylko dwa razy wyrwali się z tego marazmu. Najpierw, gdy po rzucie rożnym w zamieszaniu strzelał Rafał Grodzicki, a następnie gdy głową uderzył Łukasz Janoszka. W obu przypadkach bardzo dobrze spisał się jednak Sergiej Pareiko.
Poza tym mieliśmy mecz, którego głównym elementem była szamotanina w środku pola, trochę walki i liczne błędy z obu stron. W przypadku Wisły szczególnie musiała irytować postawa Gervasio Nuneza, który wikłał się w niepotrzebne dryblingi, tracąc piłkę raz za razem w prosty sposób. Na przeciwnym biegunie postawić trzeba Cezarego Wilka, który w drugiej linii był najjaśniejszą postacią krakowskiej drużyny.
Nie było natomiast widać siły ofensywnej "Białej Gwiazdy". Na nic zdało się wystawienie dwóch napastników, bo Cwetan Genkow i Dawid Biton nie dostawali dobrych podań, a sposób, w jaki goście dośrodkowywali piłkę w pole karne Ruchu, lepiej pominąć milczeniem, bo jest dyskwalifikujący dla piłkarzy ekstraklasowych. Blado wypadł również Maor Melikson. Zawodnik, na którego kreatywność można było liczyć w największym stopniu, nie stanowił dla gospodarzy praktycznie żadnego zagrożenia. Nie dziwiło zatem, że już w przerwie Izraelczyk został zmieniony.
Drugą połowę w żywszym tempie rozpoczął Ruch. Przerwa wyraźnie lepiej podziałała na chorzowian niż wiślaków. Gospodarze przestali kalkulować, ruszyli do ataków i na efekty nie przyszło długo czekać. W 51 min dobrą okazję zmarnował Arkadiusz Piech, którego strzał obronił Sergiej Pareiko. Dwie minuty później do akcji wkroczył natomiast Szymon Marciniak, dyktując dla "Niebieskich" mocno problematyczny rzut karny po faulu na Marku Zieńczuku. Na nic zdały się protesty wiślaków. Rafał Grodzicki ustawił piłkę na jedenastym metrze, a po chwili mocnym strzałem dał prowadzenie Ruchowi.
Dziesięć minut później sytuacja Wisły jeszcze bardziej się skomplikowała. Po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Jankowskim, czerwoną kartkę dostał Gordan Bunoza i krakowianie wynik musieli gonić w dziesiątkę.
W takiej sytuacji krakowskiej drużynie potrzeba było bodźca, odrobiny szaleństwa. Być może tym kierował się Michał Probierz, wpuszczając na boisko Patryka Małeckiego. Skoro nie kleiła się gra zespołowa, trzeba było liczyć na akcję indywidualną. "Mały" rzeczywiście starał się pokazać, że warto było odwieszać mu karę. Na staraniach jednak tylko się skończyło, bo defensywa Ruchu była na tyle szczelna, by nie dopuścić nawet do zagrożenia pod bramką Michala Peskovicia.
Ruch tymczasem grał swoje, szybko wyprowadzał ataki i Wisła tylko bardzo dobrej postawie Pareiki może zawdzięczać, że przegrała to spotkanie w minimalnych rozmiarach. Szczególnie obrona strzału Gabora Straki zasługuje na najwyższe uznanie.
W końcówce dramat Wisły dopełniła jeszcze czerwona kartka dla Juniora Diaza. Krakowianie kończyli zatem mecz w dziewiątkę. W takich okolicznościach kończyła się też ich walka o obronę tytułu. Ten za kilka tygodni na pewno zmieni właściciela. Być może trafi na ul. Cichą w Chorzowie, bo Ruch w tym sezonie na pewno ma prawo myśleć o piętnastym mistrzostwie Polski. Wisła o czternastym może już definitywnie zapomnieć.
Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Żeljko Djokic, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Marek Zieńczuk (83. Paweł Abbott), Marcin Malinowski, Gabor Straka, Łukasz Janoszka (90+2. Igor Lewczuk) - Maciej Jankowski, Arkadiusz Piech (87. Andrzej Niedzielan).
Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Marko Jovanovic, Osman Chavez, Gordan Bunoza, Junior Diaz - Maor Melikson (46. Ivica Iliev), Cezary Wilk, Gervasio Nunez (62. Łukasz Garguła), Andraz Kirm - David Biton (67. Patryk Małecki), Cwetan Genkow.
Żółte kartki - Wisła Kraków: Osman Chavez, Gervasio Nunez, Marko Jovanovic, Junior Diaz. Czerwona kartka za drugą żółtą - Wisła Kraków: Junior Diaz (90+3). Czerwona kartka - Wisła Kraków: Gordan Bunoza (63-faul).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 9 000.
Czytaj też: Puchar Polski: niezbyt szczęśliwe losowanie Wisły
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!