32 punkty to tylko o trzy mniej od liderującego Motoru i aż o 12 więcej od 20 „oczek” założonych w planie na jesień. - Wiadomo, że każdy punkt ma przełożenie na premie. Odzywamy się do sponsorów, deklarują, że pomogą - mówi Janusz Morawski, dyrektor sportowy klubu. - Klimat jest dobry, wyniki robią swoje. Powinniśmy sobie poradzić.
Zespół z gminy Skawina zakończył rundę 4 zwycięstwami - to kapitalne zwieńczenie najlepszego roku w historii klubu.
- Awans był efektem cierpliwej, trzyletniej pracy - trener Wojciech Ankowski wraca do wiosennych wydarzeń, gdy Wiślanie najpierw prześcignęli w grupie Cracovię II, a potem wygrali baraż o III ligę z Limanovią. - Po awansie musieliśmy zrobić nie jeden, ale trzy kroki do przodu. Zmiany kadrowe były konieczne, jednak to nie były jakieś duże zmiany.
Wiślanie z transferami trafili. Bardzo solidni okazali się młodzieżowcy, przede wszystkim stoper Łukasz Sikora i pomocnik Dariusz Żaba. No i zadanie wykonali też nowi doświadczeni gracze. - Łukasz Popiela pociągnął drużynę na początku sezonu. Potrafi przytrzymać piłkę - analizuje Morawski. - Maciek Bębenek też, kiedy trzeba, umie zwolnić grę, jest inteligentnym zawodnikiem. Nie mogliśmy grać na hurra.
Ankowski: - Chcieliśmy kontynuować tendencję, która przynosiła nam wyniki w poprzednich sezonach - aby w grze nie było dysproporcji między ofensywą a defensywą. Duża ilość bramek wzięła się właśnie z takiego podejścia.
Beniaminek zawojował ligę szybkim atakiem i stałymi fragmentami. Efekt: 31 strzelonych goli (w tabeli jest 32, bo boiskowe 2:0 z KSZO zamieniono na walkower), czyli drugi wynik w lidze. Bramki zdobyło aż 12 graczy.
- Szeroka, 22-osobowa kadra okazała się bardzo istotna - analizuje dyrektor. Trener dodaje: - Tak wyrównana nigdy wcześniej nie była. Szczególnie wykazała to końcówka rundy, kiedy pojawiły się - bo pojawić się musiały - absencje kartkowe oraz, niestety, kontuzje.
Bez ważnych wcześniej graczy - Popieli i Mateusza Krasuskiego (a całą rundę z powodu urazu stracił Paweł Szwajdych) - Wiślanie stali się najlepszą małopolską ekipą w III lidze.
- Przejście z „okręgówki” do IV ligi jest bezbolesne, sprowadza się w zasadzie do zmian kadrowych w zespole - zauważa Janusz Morawski. - Natomiast między IV a III ligą jest ogromny przeskok na poziomie organizacji. Trzeba spełnić wiele wymogów, mieć chociażby podpisaną umowę z firmą ochroniarską, zadbać o logistykę dalekich wyjazdów - zarezerwować hotele, obiady po drodze. My nie mieliśmy do tej roboty przygotowanego człowieka, musieliśmy się wszystkiego uczyć.
Teraz PZPN oczekuje od Wiślan, by zapoznali się ze standardami... drugoligowymi. Klub otrzymał w tej sprawie zaproszenie do Warszawy na spotkanie przedstawicieli czołowych drużyn w III lidze.
Trzeba pamiętać, że teraz Wiślanie grają na licencji warunkowej. Aby zostali dopuszczeni do rozgrywek III ligi w przyszłym sezonie (a utrzymanie w zasadzie już sobie zapewnili), na stadionie w Skawinie muszą zostać przeprowadzone prace modernizacyjne.
- Przede wszystkim musi powstać sektor dla gości, powinna zostać rozwiązana kwestia dróg ewakuacyjnych - wyjaśnia dyrektor Morawski. - Liczymy, że coś wreszcie w tej kwestii zacznie się dziać. Nie bierzemy pod uwagę przenosin na inny stadion, do innego miasta. Chcemy grać w Skawinie, a uważamy, że naprawdę godnie ją reprezentujemy.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU