WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Wisła była ogólnie lepsza od ŁKS-u i wygrała zasłużenie. Można oczywiście analizować poszczególne fazy meczu, wskazywać dobre i słabsze momenty, ale tak naprawdę liczy się na koniec to, że trzy punkty zostały pod Wawelem. Bardzo ważne trzy punkty, bo pozwalające się oderwać od rywala w tabeli. Przypomnijmy bowiem, że obie drużyny miały przed tym spotkaniem po 26 punktów.
Anna Kaczmarz

Można chwalić Wisłę za wiele po meczu z ŁKS-em, ale trzeba też sobie powiedzieć jasno, że początek był fatalny. Kompletnie krakowianie nie radzili sobie z pressingiem rywali, pozwalali im stwarzać sytuacje podbramkowe. To prowadzenie ŁKS-u absolutnie nie wzięło się z przypadku. Niby mecz rozgrywany był w Krakowie, a wyglądało to tak, jakby gospodarzami byli zawodnicy w białych strojach, bo narzucili Wiśle swoje warunki gry. I warto przeanalizować w trenerskim sztabie, dlaczego tak się stało, skąd tak bojaźliwy początek. ŁKS ostatecznie spuścił prawie całkiem nogę z gazu, ale mogą być przecież rywale, którzy jeszcze go docisną w takich sytuacjach i warto być na to przygotowanym.
Anna Kaczmarz

W meczach z ŁKS-em w tym sezonie Wisła straciła cztery gole. Wszystkie po stałych fragmentach gry. Pod tym względem łodzianie znów znaleźli sposób na „Białą Gwiazdę”. Tym razem ten gol nic im nie dał, ale może, a nawet musi być świetnym materiałem poglądowym jak bronić przy stałych fragmentach gry się nie powinno.
Anna Kaczmarz

Słabszy mecz w sobotę zaliczył James Igbekeme, nawet bardzo. Dalecy jesteśmy od robienia z tego zawodnika najbardziej winnego słabej pierwszej połowy, bo paru innych piłkarzy też „nie dojechało” od pierwszej minuty, ale jednak Nigeryjczyk gra na tak newralgicznej pozycji, że jeśli on ma słabszy dzień, to widać to bardzo wyraźnie. Trener Mariusz Jop roztropnie postąpił jednak ze swoim podopiecznym. Mógł go zdjąć już w pierwszej połowie, rzucić mu tzw. wędkę, ale postanowił przytrzymać go na boisku przynajmniej do przerwy. Bo Igbekeme to dobry zawodnik, a taką „wędką” mógłby go Jop „ugotować” przed kolejnymi meczami. A tak, po prostu go zmienił. I jest duża szansa, że Igbekeme będzie chciał udowodnić jak najszybciej, że ten mecz w jego wykonaniu to po prostu był wypadek przy pracy.
Anna Kaczmarz

Żeby nie tworzyć pewnego rodzaju mitologii tego meczu, to warto wspomnieć, że przewaga Wisły w starciu z ŁKS-em zaczęła rosnąć tak naprawdę od momentu straty gola. Na koniec pierwszej połowy wszystkie - poza oczywiście tą najważniejszą - statystyki przemawiały za krakowską ekipą. Samo posiadanie piłki wynosiło… 77 procent do 23 na korzyść krakowian. Po przerwie pozostało tylko docisnąć pedał gazu. I tak też się stało…
Anna Kaczmarz

Wisła po zmianie stron prócz optycznej przewagi dorzuciła jeszcze jakość w newralgicznym środku pola, gdzie pojawił się Kacper Duda. To było wręcz kapitalne wejście z ławki. Duda regulował tempo gry, świetnie omijał pressing rywali, z czym przed przerwą miał problem James Igbekeme. Przewaga Wisły zatem jeszcze rosła i rosła, aż w końcu właśnie on wykonał ostatnie podanie do Łukasza Zwolińskiego i „Biała Gwiazda” zgarnęła komplet punktów, a nie zaledwie jeden.
Anna Kaczmarz

W chwili gdy Angel Rodado notuje lekki spadek formy, na prawdziwy TOP wskoczył Łukasz Zwoliński. Cztery ostatnie mecze w jego wykonaniu to cztery gole i dwie asysty. „Zwolak” bierze na siebie ciężar odpowiedzialności, a golami z ŁKS-em ostatecznie „kupił” sobie trybuny, bo takiej owacji, jaką dostał po sobotnim meczu, jeszcze w Wiśle nie przeżył.
Anna Kaczmarz

Wisła miała kiepski początek sezonu w lidze, gdy przychodziło jej walczyć na kilku frontach. Wisła rozegrała też znacznie więcej meczów niż rywale. Ale to Wisła póki co, lepiej wytrzymuje trudy tego wszystkiego i finiszuje bardzo dobrze. 22 października krakowianie przegrali w zaległym meczu z Górnikiem Łęczna 0:1, a później… Później zagrali sześć meczów, z których cztery wygrali, dwa zremisowali. To bardzo dobry wynik, który wobec regularnie wykładających się rywali w walce o awans, rokuje całkiem dobrą perspektywę przed zimową przerwą. W 2023 roku Wisła przed zimą zajmowała odległe 10 miejsce z dziesięcioma punktami straty do miejsca dającego bezpośredni awans. Rok temu było o wiele lepiej, bo szóstce miejsce i zaledwie trzy punkty straty do drugiej pozycji. Jak będzie teraz? Nie będziemy wróżyć z fusów, ale wygrane z Polonią Warszawa i Miedzią Legnica mogą sprawić, że sytuacja przed wiosną może być najlepsza od momentu spadku z ekstraklasy „Białej Gwiazdy”. Jest zatem, o co się bić w dwóch meczach ligowych, które Wiśle pozostały w tym roku.
Anna Kaczmarz

Mariusz Jop w tym sezonie poprowadził Wisłę Kraków w dziesięciu meczach ligowych, z których siedem wygrał, dwa zremisował i tylko raz przegrał. To daje średnią 2,3 punktu na mecz. Jeśli Jop utrzymałby taką średnią do końca sezonu, to w meczach, które pozostały do rozegrania oznaczałoby zdobycie na koniec sezonu jeszcze 39 punktów, czyli dodając już zdobyte 29, wyszłoby tych punktów 68. Z takim dorobkiem Lechia Gdańsk w poprzednim sezonie ligę wygrała w cuglach, a drugi GKS Katowice awansował mając punktów 62. Dwa sezony wcześniej ligę wygrał ŁKS z dorobkiem 66 punktów, a drugi Ruch Chorzów miał ich 62. To oczywiście na razie zabawa, bo nie zapominamy, że wiosną Wisłę czeka prawdziwa droga przez mękę, gdy zagra prawie ze wszystkimi rywalami w walce o awans na ich terenie…
Anna Kaczmarz

Zanim kibice zaczną emocjonować się tym, co na wiosnę, transferami, przygotowaniami i sparingami, to Wisłę czekają jeszcze trzy mecze w tym roku. Na razie przed „Białą Gwiazdą” wyprawa do Warszawy, na którą ruszy już w poniedziałek. We wtorek wiślaków czekać będzie mecz w Pucharze Polski z Polonią, a w piątek starcie z tą samą ekipą w lidze. Na sto procent zobaczymy dwa różne składy, które zagrają w obu meczach. Tak naprawdę będzie to starcie, które można określić, że wyjdzie z nich zwycięsko ten, który będzie miał szerszą, bardziej zrównoważoną kadrę. Na papierze wygląda, że lepiej powinna poradzić sobie z tym Wisła, ale… No właśnie, Polonia naprawdę dobrze spisuje się w tym sezonie. I niech nikogo nie zmyli ostatnia porażka „Czarnych Koszul” w Pruszkowie. Wisła to Wisła. Tutaj mobilizacja będzie na więcej niż 100 procent. Szykuje się zatem tydzień święta futbolu przy Konwiktorskiej, tym bardziej, że gospodarze akurat wyłamują się z tego idiotycznego bojkotu kibiców Wisły i chętnie przyjmą ich na trybunach. Anna Kaczmarz

Wideo