Trzecioligowy beniaminek na boisku w Skawinie wyraźnie kontrolował grę w I połowie, czego efektem było nie tylko objęcie prowadzenia (w 32 minucie, po rzucie wolnym), ale też w zasadzie brak problemów pod własną bramką.
- Tak to mogło wyglądać z boku, ale Podhale ma zawodników, którzy potrafią zrobić coś z niczego. Rywale starali się nas przyjąć "głęboko", przez co my mogliśmy rozgrywać piłkę, byliśmy w jej posiadaniu. Nie stworzyli zagrożenia, aczkolwiek musieliśmy być bardzo uważni przez 90 minut - zaznaczył Ankowski.
Dodał: - Liczyliśmy się z tym, że po przerwie Podhale musi zaatakować. Ma kim zaatakować i faktycznie parę sytuacji stworzyło. Bramka Konrada Kuliszewskiego na 2:0 (w 65 minucie - przyp.) uspokoiła mecz. Bo wiadomo, że różnica między 1:0 a 2:0 jest kolosalna, zwłaszcza kiedy prowadzi się grę, a my ją prowadziliśmy. Oczywiście, nawet prowadząc grę w każdej sekundzie meczu można nadziać się na kontrę albo przeciwnik może mieć udany stały fragment, jednak ta bramka - jak mówię - uspokoiła sytuację. A dobra gra była przez cały mecz, od 1. do 90. minuty.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskasc]
#TOPSportowy24- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU