Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Korfel, kucharz pochodzący z Bukowna otrzymał tytuł Szefa Przyszłości

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Pochodzący z Bukowna Wojciech Korfel, szef kuchni gdańskiej restauracji Prologue otrzymał tytuł Szefa Przyszłości przyznawany młodym, zdolnym kucharzom przez Międzynarodową Akademię Gastronomiczną z Paryża. We wcześniejszych latach nagroda przypadła kucharzom z Warszawy, m.in. Wojciechowi Modesto Amaro czy Karolowi Okrasie.

Wojciech Korfel ukończył nieistniejącą już szkołę „Skałka”. Nie był najlepszym uczniem. Dziś jest za to świetnym kucharzem

Tytuł Szefa Przyszłości to dla szefa kuchni jedno z największych wyróżnień?
- Zdecydowanie tak, poza gwiazdkami Michelin. Cieszę się, że nam się udało. Jesteśmy pierwszą trójmiejską restauracją docenioną przez Akademię Gastronomiczną.

Kuchnia w Polsce nie stoi chyba na najlepszym poziomie porównując ją z zagraniczną?
- Jest tu o wiele niższy standard profesjonalnej gastronomii niż np. w Anglii. W Polsce są tylko dwie restauracje z jedną gwiazdką Michelin - Atelier Amaro i Senses - obie w Warszawie. W naszym kraju jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Brakuje również dobrych szkół. Te, które istnieją przygotowują bardziej do pracy na stołówce niż w dobrej restauracji. Kolejna rzecz - produkt, który dostajemy do restauracji, odstaje od zachodnich standardów. Ciężko jest zamówić naprawdę dobrą, zdrową, ekologiczną żywność.

Na przykład?
- Na zachodzie dostaję świeżą rybę w folii, obłożoną lodem, jedzie do mnie w lodówce. W Polsce dostawca potrafi przywieźć rybę bez lodówki, w reklamówce albo w skrzynce po mięsie. To niedopuszczalne.

Pracował pan w najlepszych restauracjach na świecie, m.in. w The Fat Duck. Miał pan pewną, dobrą pracę z dobrymi zarobkami. Czemu zdecydował się pan wrócić do Polski?
- To była ciężka decyzja. Miałem ofertę, żeby zostać na stałe w The Fat Duck, ale moim marzeniem było, żeby wrócić do Polski i tu coś budować. Przyjechałem trzy lata temu. 1,5 roku pracowalem jako sous chef w Atelier Amaro, a nastepnie jako prywatny szef kuchni w restauracji na polu golfowym „Rosa” w Czestochowie. Obecnie jestem współwłaścicielem i szefem kuchni w Prologue w Gdańsku. Czasem trzeba pracować 14-16 godzin dziennie, ale ciężka praca przynosi efekty. Restauracja ma swoją renomę i cieszy nas, gdy jest codziennie pełna gości.

Co jest najważniejsze, żeby restauracja mogła odnieść sukces?
- To przede wszystkim dobry produkt, z którego przyrządza się dania i wykwalifikowana kadra. To są od razu dużo wyższe koszty utrzymania. Restaurator musi podjąć to ryzyko. Czasem ludzie boją się na początku ryzykować i idą na łatwiznę. A w kuchni i restauracji nie ma na to miejsca. Trzeba być konsekwentnym w swoich decyzjach i całość musi być dowodzona przez jedną osobę.

A jak minęły święta?
- Śniadanie wielkanocne zjedliśmy w naszej restauracji razem z pracownikami i ich rodzinami. Wszyscy żyjemy tym miejscem, więc to naturalne. Na obiad pojechaliśmy do rodziny.

Pan gotował obiad?
- Żona i teściowa.

Pod czujnym pana okiem?
- Ja się nie wtrącam, gdzież bym śmiał. Są rzeczy, które one przygotują dużo lepiej niż ja, np. pierogi, żurek czy rosół.

ZOBACZ KONIECZNIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska