Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek na A4 pod Tarnowem. Kierowca zginął od rzuconej bryły lodu [ZDJĘCIA]

Andrzej Skórka
Kierowca ciężarówki zginął w czwartek wieczorem na tarnowskim odcinku autostrady A4. Sekcja zwłok mężczyzny potwierdziła przypuszczenia policji, która podejrzewała, że przyczyną tragedii było zrzucenie bryły lodu z wiaduktu wprost na kabinę rozpędzonej ciężarówki.

Tarnów: zarzuty zabójstwa dla nastolatków, którzy rzucali bryłami lodu w samochody

Tarnowska policja wyjaśnia okoliczności tragicznej śmierci kierowcy ciężarówki trafionego w czasie jazdy lodową bryłą o wadze około 10 kg. Policja zatrzymała do wyjaśnienia dwóch młodych ludzi, którzy z wiaduktu mogli zrzucić bryłę lodu na pędzące auto.

- Prosimy o kontakt kierowców jadących przed wypadkiem w kierunku Tarnowa lub inne osoby, które widziały na wiadukcie podejrzanie zachowujące się osoby - apeluje Olga Żabińska z KMP w Tarnowie. Świadkowie mogą się zgłosić osobiście w tarnowskiej komendzie lub zatelefonować pod numer14 628 13 48 albo 997.

Obaj zatrzymani są mieszkańcami powiatu brzeskiego. Jeden ma 16, drugi 17 lat. - Młodszy był na przepustce z placówki opiekuńczo-wychowawczej. Jest teraz zamkniety w policyjnej izbie dziecka - mówi nadkom. Katarzyna Cisło z zespołu prasowego KWP w Krakowie. Starszy trafił do policyjnego aresztu.

Z pierwszych policyjnych ustaleń okoliczności tragedii wynika, że w czwartek wieczorem na ciężarówkę jadącą autostradą w kierunku Tarnowa spadła wielka bryła zmrożonego śniegu i lodu. Przebiła szybę szoferki i trafiła dokładnie w siedzącego za kierownicą 46-letniego mężczyznę, mieszkańca Lublina.

Ciężarówka jechała od strony Krakowa. Kierowca nie musiał omijać autostrady z powodu zakazu wjazdu dla pojazdów o masie powyżej 12 ton, ponieważ samochodu-chłodni on nie dotyczy. Tuż po godz. 19 na kabinę ciężarówki spadł kawał zmrożonego lodu. Dokładnie w chwili, gdy pojazd wjeżdżał pod wiadukt w rejonie Biadolin Radłowskich. Bryła z łatwością przebiła szybę, a ułamek sekundy później uderzyła prosto w siedzącego za kierownicą.

Samochód momentalnie zjechał na skraj jezdni. Uderzył w metalowe barierki ochronne i zatrzymał się. Mężczyzna jeszcze wtedy żył. Świadkowie twierdzą, że zdołał nawet o własnych siłach opuścić kabinę. Potem stracił przytomność. Próbowali go ratować najpierw kierowcy zatrzymujących się samochodów, potem strażacy, wreszcie ekipa karetki pogotowia. Niestety godzinne wysiłki nie powiodły się.

Nie było na to jednak najmniejszych szans. Złudzeń nie pozostawiają wyniki wczorajszej sekcji zwłok. - Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny były obrażenia ciała, głównie w obrębie klatki piersiowej- mówi Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Przyczyny wypadku nie sposób było przeoczyć. Policjanci od razu dostrzegli wielką dziurę w przedniej szybie samochodu. Poza tym w kabinie ciężarówki było mnóstwo mniejszych i większych kawałków śniegu i lodu. - W sumie mogły one ważyć nawet 10 kilogramów. Ciężar śnieżnej bryły w połączeniu z prędkością jadącego samochodu przełożyły się na wielką siłę uderzenia lodu w kierowcę - dodaje prokurator Potoczek-Bara.

Wszystko wskazuje na to, że o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności nie ma mowy. Za barierkami wiaduktu nie było zwałów śniegu i lodu, które mogłyby się same zsunąć na jezdnię autostrady. Szybko powstało podejrzenie, że lodowy "pocisk" z wiaduktu nad autostradą zrzuciło dwóch nastolatków.

- Widziałem tam policjantów z psem tropiącym. Potem gdzieś za nim pobiegli - opowiada "Gazecie Krakowskiej" mieszkaniec Biadolin, który obserwował akcję ratunkową. Czy w ten sposób udało się wpaść na trop sprawców tragedii? Policja i prokuratura milczą na ten temat. Nie jest wykluczone, że kawałkami lodu obrzucane były wcześniej inne auta. Wcześniej policjanci nie otrzymali jednak żadnego sygnału od kierowców.

Do tej pory tarnowska policja nie miała zgłoszeń o procederze obrzucania samochodów lodem. Jednak kilka dni temu na komendę zgłosił się mężczyzna, którego samochód został trafiony kamieniem na autostradzie między węzłami Tarnów-Zachód i Tarnów-Północ. - Nie potrafił stwierdzić, czy był to kamień zrzucony z wiaduktu, czy też wypadł spod koła innego auta - mówi asp. szt. Jerzy Boryczko z tarnowskiej "drogówki".

W kraju incydenty z obrzucaniem samochodów z wiaduktów lodem czasem się zdarzały,ale dotąd obywało się bez ofiar śmiertelnych.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska