Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Pan Arkadiusz codziennie przejeżdża ul. Walerego Sławka w drodze do domu. Twierdzi, że od kiedy na budynku Zarządu Infrastruktury Sportowej postawiono duży diodowy ekran reklamowy, znacznie pogorszyło się bezpieczeństwo na ulicy.
- Wyświetlacz świeci zbyt jasno i rozprasza uwagę kierowców - mówi pan Arkadiusz. - Sam wielokrotnie złapałem się na tym, że zamiast na jezdnie, mimowolnie patrzyłem na wyświetlane reklamy.
Według naszego czytelnika najgorzej jest wtedy, gdy ulice są mokre od deszczu, gdyż światło z ekranu odbija się w asfalcie i rozjaśnia całą okolicę.
- Czy właściciel ekranu ma pozwolenie na to aby podobne urządzenie ustawiać wprost na jezdnię? I co jeśli w tym miejscu dojdzie do wypadku? - pyta zdenerwowany mieszkaniec.
- Wyświetlacz reklamowy umieszczony na naszym budynku należy do miasta i jest tam zamontowany zgodnie z przepisami - mówi Jerzy Sasorski, rzecznik Zarządu Infrastruktury Sportowej. - Przy montażu zwracaliśmy uwagę na to aby ekran umieszczony był jak najbliżej ściany budynku, równolegle do jezdni, więc nie powinno być sytuacji aby raził któregokolwiek z kierowców. Przedstawiciel ZIS zapewnia, że ekran promuje działalność sportową miasta oraz, że wyświetlane treści mają trafiać m.in. do osób czekających na przystankach po drugiej stronie jezdni.
- Wcześniej nie mieliśmy podobnych sygnałów, jeśli jednak ekran sprawia problemy, przyjrzymy się sprawie. W razie potrzeby zbadamy czy jest możliwość zmniejszenia jasności wyświetlacza - mówi Sasorski.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+