Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XXI wiek to epoka, w której elfy pokonały naukowców

red.
Spacemania, która ogarnęła świat w latach 60. zaowocowała rozkwitem literatury science fiction. A jak dziś, pół wieku po lądowaniu człowieka na Księżycu, ma się ten gatunek?

W ubiegłą sobotę minęło 50 lat od sukcesu misji Apollo 11. Nie można powiedzieć, że rocznica przeszła bez echa: były artykuły w prasie, były pokazy specjalne w kinach, była nawet prowadzona przez NASA transmisja, zmontowana z archiwalnych materiałów. Te całkiem huczne obchody to jednak nic, w porównaniu ze spacemanią, która pół wieku temu ogarnęła świat, owocując m.in. rozkwitem fantastyki naukowej.

Fantazja nie wystarczy

Dziś o ile kosmos wciąż inspiruje kino (hity takie jak „Interstellar” czy „Marsjanin” dowodem), o tyle literaci najwyraźniej stracili zainteresowanie podbojem gwiazd.

W ciągu ostatnich 20-30 lat science fiction stało się niszą, ustępując miejsca fantasy. Obecnie zdecydowana większość głośnych tytułów zaliczanych do fantastyki to te, w których pojawia się magia, potwory, nadprzyrodzone zjawiska

- tłumaczy Andrzej Hudowicz z wyd. Rebis.

Dlaczego tak się stało? Michał Karzyński, dyrektor krakowskiego festiwalu Confiction, mówi że „duch czasów” i fakt, iż powszechna fascynacja kosmosem przeminęła, to nie jedyna przyczyna. - Fantastyka naukowa jest wymagającym gatunkiem. Do jej tworzenia oprócz fantazji potrzebna jest też spora, naukowa wiedzą, którą nie wszyscy pisarze dysponują. Trudno bez wcześniejszego teoretycznego przygotowania, dorównać wizjom kreślonym w złotej erze gatunku - wyjaśnia.

To tłumaczyłoby popularność klasyków SF. O ile spośród współczesnych na listy bestsellerów trafiają nieliczni (do tych należy np. Liu Cixin, którego książki poleca m.in. Barack Obama, a spośród Polaków Robert Szmit), o tyle książki Clarka, Asimova czy Lema wciąż znajdują nowych czytelników. Wydawnictwo Literackie chwali się, że od czasu śmierci twórcy „Solaris” sprzedano ponad milion książek jego autorstwa. Natomiast Rebis wznowił ostatnio kilka klasycznych tytułów i na brak zainteresowania nie narzeka.

Zbyt realna rozrywka

W ciągu półwiecza zmieniła się nie tylko rola literatury SF, ale też - co oczywiste - jej charakter.

Stosunkowo niewiele pisze się o podboju kosmosu, kolonizacji planet, spotkaniach z obcymi cywilizacjami. Dzisiaj autorów zajmuje raczej sztuczna inteligencja i zmiany jakie pod wpływem rozwoju techniki zachodzić będą tu, na Ziemi. I nie ma co kryć, nie są to optymistyczne wizje. Współczesnej fantastyce naukowej zdecydowanie bliżej do Huxleya czy Orwella niż radosnej futurologii

- tłumaczy Hudowicz.

Hudowicz dodaje, że to „czarnowidztwo” może być jeszcze jednym elementem zniechęcającym czytelników. - Zaniepokojeni tym co przyniesie jutro, szukamy raczej recept na nowe czasy niż potwierdzeń czarnych scenariuszy - mówi.

Pisarzy SF zwykło się cenić nie tylko za literacki kunszt, ale i za sprawdzalność wizji. Lema chwali się m.in. za to że „wymyślił” czytniki e booków, Clarka za satelity. Miejmy więc nadzieję, że ich następcy dorównają im wyłącznie na artystycznym, a już nie na profentycznym, polu.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: XXI wiek to epoka, w której elfy pokonały naukowców - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska