Zdecydowały się więc na samą Bośnię i Chorwację. Na jednym z portali społecznościowych poznały parę młodych ludzi, która jechała w tym kierunku. - Jola i Paweł zdecydowali się nawet zmienić swoje plany, by nas dowieźć na miejsce - przekonuje Ola. W Bośni przesiadły się na rowery i tym samym rozpoczęły swoją wielką przygodę. W sumie przejechały około 1300 km.
- I, co warto dodać, przez bardzo trudny teren, bo górzysty. Bywało, że przez kilka godzin jechałyśmy cały czas pod górę, by po zdobyciu wzniesienia, przez kolejne dwie z niego zjeżdżać - przekonuje Ewa. Dały jednak radę. Nocowały u gospodarzy. U przemiłych ludzi, którzy nie tylko oferowali im dach nad głową, ale także częstowali tym co mieli najlepszego.
- Spotkałyśmy wielu wspaniałych ludzi, otwartych, bardzo gościnnych, jednak mocno uwikłanych w problemy narodowościowe - przekonuje Ola. Waśnie i spory pomiędzy Serbami, Bośniakami i Chorwatami widoczne były na każdym kroku i przewijały się przez każdą rozmowę.
- Nie oceniamy tych ludzi, bo przecież nie wiadomo jak my byśmy się zachowywały, gdybyśmy urodziły się tam gdzie oni - zapewnia Ewa.
Z podróży przywiozły tysiąc zdjęć i wspaniałe wspomnienia. Być może znowu wybiorą się gdzieś razem. - W tej chwili jednak jeszcze za wcześnie by planować następną eskapadę - uśmiecha się Ola.
Nie tylko one
Ponad tysiąc km na rowerze kilka tygodni temu pokonał także 21-letni Kamil Łazowski ze Starego Wiśnicza i trzy lata młodszy Szymon Anioł (prywatnie jego kuzyn). Młodzi ludzie w trzy tygodnie przejechali rowerami Główny Szlak Sudecki oraz Główny Szlak Beskidzki. W planach mają rowerową podróż łukiem Karpat poprzez Ukrainę, Rumunię, Serbię do Grecji - już się do niej przygotowują.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+