Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Krakowa po uchodźców. Pojechaliśmy zabrać ich w bezpieczne miejsce

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Grupa kilkudziesięciu osób swoimi prywatnymi samochodami po godz. 3 rano w niedzielę wyruszyła z Krakowa do Przemyśla, aby pomóc w transporcie uchodźców uciekających przed wojną na Ukrainie, która została brutalnie zaatakowana przez reżim Władimira Putina. Na apel odpowiedział również nasz reporter. - Widzieliśmy, jak spadają bomby. Uciekaliśmy jak szybko się dało. Nie chcemy nawet o tym rozmawiać - mówili nam Ukraińcy, tłumnie gromadzący się na stacji kolejowej przy placu Legionów.

FLESZ - Agresywne zatrzymania protestujących Rosjan

od 16 lat

W organizacji wyjazdu pomagali Ukraińcy, mieszkający na stałe w Polsce. Zajmowali się między innymi przygotowywaniem napisów z informacją o transporcie dla potrzebujących, a na miejscu pomagali porozumieć się z uchodźcami. Tym samym okazali się kluczowym elementem całej akcji, która została bardzo dobrze przygotowana pod względem logistycznym. Jej organizator aktywista miejski Mateusz Jaśko zapewniał, że jest w stałym kontakcie z prezydentem Przemyśla, który wyraził pełne poparcie dla inicjatywy, a na miejscu ułatwiał grupie odbieranie uchodźców z dworca, do którego przyjeżdżały mocno opóźnione pociągi z Ukrainy. Jaśko ostrzegał, aby uzbroić się w cierpliwość i apelował, żeby okazać empatię i wyrozumiałość wystraszonym i zagubionym rodzinom w obcym kraju.

- To nie jest tak, że uchodźcy będą się nam rzucać w ramiona. Na dworcu od czasu do czasu pojawiają się nieuczciwi naciągacze, którzy chcą zarobić na cierpieniu Ukraińców. Niejednokrotnie trzeba przekonywać uchodźców o naszych dobrych intencjach i trudno im się dziwić, ponieważ znaleźli się w zupełnie innej, obcej dla siebie rzeczywistości - mówił Jaśko.

Nasza grupa działała w porozumieniu z władzami Przemyśla, była dobrze zorganizowana i zapowiedziana. Natomiast władze miasta proszą, by powstrzymać się od nagłych, prywatnych zrywów.

KOMUNIKAT WŁADZ PRZEMYŚLA:

Dlaczego jadą?

Jeszcze przed wyjazdem do Przemyśla krakowianie opowiadali o tym, dlaczego zdecydowali się ruszyć Ukraińcom z pomocą. - Wszystko zaczęło się od tego, że wstałem rano i dziewczyna do mnie napisała, że chciałaby pomóc materialnie. Szukała również punktu do oddania krwi, ale jej się nie udało. Przyjeżdżając na warsztaty ceramiczne w Katowicach zahaczyłem o nią i pomyślałem, co mogę zrobić, jeżdżąc tak między miastem a miastem, i doszedłem do wniosku, że skoro mam samochód, to mogę pojechać do Przemyśla - mówił nam Wojtek. - Powiedziałem o tym mojej dziewczynie, ona przeczytała na fejsbuku informację o tej akcji, że lepiej jechać ze zorganizowaną grupą i nie robić chaosu. No i pojechałem. Chcę pomóc jak tylko mogę - dodał.

Joanna przekonywała z kolei: - O akcji przeczytaliśmy na Facebooku i postanowiliśmy działać, zmobilizowaliśmy nawet znajomych. Organizator kazał nam się ciepło ubrać i zatankować auta do pełna, ponieważ im bliżej granicy, tym większy problem z paliwem. Zabraliśmy dla potrzebujących jedzenie, napoje i ciepłą odzież, bo wszystko może się przydać. Inni poprzywozili zabawki i pluszaki dla dzieci, a także koce. Ludzie są chętni, żeby pomagać, serce rośnie na widok ich determinacji. Pomimo mrozu i środka nocy, nikt nie narzekał. Wszyscy mamy w głowach słowa "zło dobrem zwyciężaj" i nasza pomoc to przede wszystkim odpowiedź na bestialskie ataki Rosjan, na które nie ma i nigdy nie będzie naszego przyzwolenia. Ukraińcy są w potrzebie i naszym obowiązkiem jest zapewnić im azyl i dać poczucie bezpieczeństwa.

Na miejscu

Liczna grupa krakowian dotarła do Przemyśla, gdy już świtało. Na dworcu została wydzielona specjalna część, tzw. noclegownia, gdzie uchodźcy mogą się przespać. W głównym hallu był tłum, trzeba było się przepychać. Spotykaliśmy dużo matek z płaczącymi dziećmi, które przyjechały do Przemyśla ze swoimi ulubionymi pluszakami. Uchodźcy z jednej strony są bardzo nieufni wobec obcych, ale z drugiej bardzo wdzięczni, gdy już pozwolą sobie pomóc. W ich oczach widać oczywisty strach. Można go dostrzec szczególnie w oczach kobiet, których mężowie i synowie musieli zostać na Ukrainie, by bronić swojej ukochanej ojczyzny. Ojczyzny, w której przeżyli wojenną traumę.

- Widzieliśmy, jak spadają bomby. Uciekaliśmy, jak szybko się dało. Nie chcę nawet o tym rozmawiać - mówiła nam Ukrainka, która do Przemyśla dotarła z dzieckiem.

Tania przyjechała do Przemyśla z dwójką dzieci. Naszej grupie udało im się zorganizować transport do Krakowa. - Musieliśmy wyjechać z Ukrainy już we wtorek. Na granicach jest katastrofa, ludzie panikują. Wśród rannych są też dzieci. Granice przechodziliśmy pieszo, inaczej nie ma jak. Jedziemy do Krakowa, ale w ciemno. Niestety nie mamy nikogo bliskiego w Polsce - mówiła kobieta. Krakowianie zagwarantowali Tani co prawda tymczasowy, ale bezpieczny dom, gdzie ona i jej dzieci mogą liczyć na ciepły posiłek i spokojny sen.

Na dworcu pojawiali się też uchodźcy, którzy potrzebowali pomocy medycznej. Spotkaliśmy np. starszego mężczyznę, który na granicy spędził dwie doby, nim w końcu zdołał się przedostać na polską stronę. Doszło u niego do martwicy niektórych palców u stóp, dlatego ratownicy medyczni zabrali go do szpitala. Po chwili znów trzeba było pomagać. Tym razem kobieta w 24 tygodniu ciąży miała boleści brzucha. Za rękę trzymała ją córeczka, która wtulała się w pluszaka. Obok niej stała mała, różowa walizeczka, w którą dziewczynka zapakowała dobytek swojego jeszcze krótkiego, ale już naznaczonego traumą życia.

- Potrzeba kolejnej karetki do kobiety z wysokim ciśnieniem - wykrzyknął dosłownie po chwili jeden z wolontariuszy. Ambulans przyjechał na sygnałach. Nim dotarł do potrzebującej, utknął w korku. Wokół dworca cały czas gromadziło się wiele samochodów ludzi, którzy przyjechali po uchodźców, by następnie odwieźć ich w różne rejony Polski. W bezpieczne miejsce. Choć na chwilę, bo przecież znaczna część z nich chce wrócić w przyszłości do rodzinnego kraju. Ale ruch odbywał się też w przeciwnym kierunku. Wielu Ukraińców codziennie wraca z Polski do swojej ojczyzny, by stawić opór rosyjskim wojskom, które w zupełnie nieuzasadnionym akcie agresji napadły na naszych wschodnich sąsiadów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska