Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Marcinem Dańcem na żarty i całkiem poważnie [WYWIAD]

Redakcja
Marcin Daniec: Jestem skromny, ale nawet niepytany mogę powiedzieć, że mam w domu cztery Telekamery
Marcin Daniec: Jestem skromny, ale nawet niepytany mogę powiedzieć, że mam w domu cztery Telekamery Wojciech Matusik
O tym, że dla Marka Grechuty zagra z prawdziwą przyjemnością na jego festiwalu, bo to szalenie dowcipny facet był. I o tym jak z Rysiem z "Klanu" szaleje na korcie - z Marcinem Dańcem rozmawia Marta Paluch.

...Nie ukradli, nie zgubiłem, nie zepsułem tego telefonu, tylko chciałem nowy, bo mi przysługiwał. I nie uwierzy pani - półtorej godziny, dokumenty, wypełniania, imiona rodziców, badania: morfologia i chyba OB , żeby chłopu telefon wydać...

Dobrze, że odcisków palców nie wzięli.

Może kiedyś będą brać? Postaram się potem ten galimatias na kabaret przerobić.

Może na festiwal Grechuty?Jak Pan myśli, z którego dowcipu śmiałby się najbardziej?
On w ogóle był, jak przypuszczam, moim fanem. Ale nigdy niestety nie dałem mu zarobić, bo ciągle Go zapraszałem na koncerty charytatywne w krypcie oo. Pijarów. Pamiętam Go, jak w chłodnych warunkach, w kożuszku i bardzo gustownej czapce, wśród 40 innych artystów pytał mnie: Panie Marcinie, dlaczego ja zawsze muszę być na końcu pańskich koncertów?

Bo najlepszy?

Proste! Ale nie chciałem tego dodawać, bo tam przecież było mnóstwo najsłynniejszych artystów Krakowa... Kiedy raz zaprosiłem go na koncert za pieniądze, to nie mógł, bo zachorował... Oprócz śpiewania najbardziej imponował mi tym, że znał wszystkie składy drużyn piłkarskich lepiej niż ja, w tym Kabla Prokocim i KS Zwierzynieckiego. Już wtedy go polubiłem. Że niby oderwany od rzeczywistości "Świecie nasz", poeta, a tu się okazuje, że normalny chłop z krwi i kości.

Naprawdę? A loki miał prawdziwe?
Aniołom natura takie daje, nie muszą kręcić. Podobało mi się, że w kulisach wielki Grechuta nie czekał, tylko śledził moje wyczyny na scenie. Śmiało mogę więc powiedzieć, że mnie lubił. To był szalenie dowcipny facet.

Jakie dowcipy lubił?
Sytuacyjne. I takie rzeczy najbardziej lubił u mnie - coś się wydarza tu i teraz, i trzeba zareagować.

Kawały opowiadał?
Był królem dowcipu, ale się nie wyrywał...

To jakiś konkret proszę.
Żebym to ja pamiętał... Tyle tego było. Nie chciałbym pomieszać, bo się potem okaże, że to kogoś innego, będzie afera.

Na ten występ ku czci artysty co Pan zaplanował?
Ponieważ to jest wspomnienie legendy, to na pewno będę chciał się zabawić żartem: jak to jest, że do władzy wracają ludzie, którzy wcale do niej wracać nie powinni... Nie tylko na... Ukrainie... Będziemy też śpiewać piosenki trochę refleksyjne. W moim zespole takie piosenki pisze Tadzio Krok. "Z najpiękniejszych wierszy zapleciesz warkocze/Z kwiatów wiosennych wianek/Bosymi stopami strącając rosę/ Będziesz zawsze tańczyć z nami/ choć sama".

To o feministce?
Ha ha, nie. O ojczyźnie! Jest też inna, śpiewana przez parę uroczych staruszków: "Czy to anioł zaskoczony deszczem/w blasku tęczy suszy przemoczone skrzydła/Czy to ja w oczy twe niebieskie/patrzę pierwszy raz". Piękne! Takie rzeczy w kabarecie mamy...od zawsze.

Czyli nie same śmichy-chichy?
No, nie! Z takiej strony mnie pani nie znała, prawda?

A kiedy dzwoniłam w niedzielę, to się Pan śmiał, że pewnie baba dzwoni!
Nie pewnie, tylko na pewno. Bo Wisła grała z Ruchem Chorzów. No to kto może w czasie takiego meczu dzwonić? Tylko baba! Co więcej, było 2:2 i siedem minut do końca. Ale pomyślałem, że przyniosła Pani szczęście.

Wygrali?
No właśnie po tym telefonie strzelili trzecią bramkę. Chcę pozdrowić wszystkie panie i powiedzieć, że macie lepiej. Bo to my musimy za całą Polskę i sztandary klęczeć i płakać. A wy interesujecie się tylko, do której czynna galeria. Mąż nawet nie zauważy, o której wróciłyście i co kupiłyście.

Sam się Pan prosi. Sprawdzimy, jaki z Pana znawca. Mam zestaw trzech trudnych pytań.
Uhm. Gotowy.

1976 r., mecz Wisły z Lechem, 8:0. Kto i w której minucie zdobył pierwszego gola dla krakusów?

Rany boskie... Grechuta by wiedział na bank.

W 36. minucie Henryk Szymanowski. To pytanie pomocnicze: jakie dwa mecze ligowe w l. 80. określa się meczami dekady?
Z Celtikiem wygraliśmy 3:1 i z Widzewem 6:3, a tam grali Boniek i Smolarek. W 15. minucie było 3:0 dla Wisły. Ludzie, którzy długo wchodzili na stadion, myśleli, że tablica wyników się popsuła. Pamiętam.

No to trzecie. W jakim meczu europejskich pucharów kibice Wisły w ostentacyjny sposób wyrazili dezaprobatę dla swojej drużyny i jak to zrobili?
To, że się wtedy odwrócili tyłem do boiska?

No, ciepło...
Ale z kim grali, to sobie nie przypomnę.

Z Malmo, przegrali 1:3 w 1981 r. Szalikowcy odwrócili się tyłem.
Kurczę, na tym meczu chyba nie byłem. A' propos szalikowców. Widziałem coś nieprawdopodobnego. Węzeł z szalika Wisły i Cracovii pod oknem na Franciszkańskiej, po śmierci papieża. Mam zdjęcie. To może być dowód na cud decydujący o przyjęciu go w poczet świętych.

Jest Pan też ratownikiem?
Składek nie płacę, ale do dziś pływam sto metrów w okolicach minuty. I jestem trenerem mojej 4-letniej córki Wikusi. Już skacze na główkę jak chłopak. A moja dorosła córka Karolka ma styl jak reprezentantka Polski. Wikusia też tak będzie pływać. Już dawno wywaliła kółko, bo jest dużą dziewczynką.

Ile Pan osób uratował?

W sumie siedem. Pamiętam taką sytuację, że dwaj mali chłopcy jednocześnie wpadli do rzeki i zaczęli się topić. Uratowałem obydwóch. Teraz są dorośli, mieszkają w Chicago. Gdy ich widzę, serce mi bije 10 razy mocniej. Kiedyś też wyratowałem dziewczynę zawodowo. Miałem szpanerski fotel z napisem ratownik. Jej koledzy wrzucili ją do wody, mimo że im groziłem palcem. A kiedy nie wypływała, uciekli. Wtedy się rzuciłem za nią.

Ładna?
Nie wiem, taki byłem zestresowany.

Chwalił się Pan też, że ogrywa w siatkówkę plażową 20-latków na oczach ich dziewczyn. To prawda?
Tak się składa, choć powiedziałem to półżartem. Mało tego. Wojtek Fibak powiedział mi, że dojrzały mężczyzna nie ma prawa robić takich postępów w tenisie jak ja. To teraz moja największa obsesja! Przyznam się, że chyba większa niż piłka nożna. To proste, chwytam za telefon, dzwonię do Piotrka Cyrwusa...

Cyrwusa? Rysia z "Klanu"?
Jest równie szalony jak ja i znakomicie serwuje. Zdziwiłaby się pani. Zamiast łazić po knajpach, gramy! Mam kilku sparringpartnerów - Adama, Mosia, Maurycego i Rafała. Gram cztery razy w tygodniu. Zaś w moim kabarecie na wyjazdach, hotel koniecznie musi mieć stół do pingla. Gramy jeden na jeden, wadium wynosi 10 złotych. I nie ma taktycznych przegranych. Liczą się tylko zwycięzcy. A nie, tak jak czasem w polskim sporcie, kunktatorzy i układziaki!

Pan jest skromny?
Owszem! Ale nawet niepytany mogę powiedzieć, że mam cztery Telekamery w domu, i to nie jest przypadek. To co robię, to moja wielka pasja! Dlatego nie będę udawał, że, o jejku, nie jestem wart... Jestem facetem dojrzałym i mam poczucie własnej wartości. Moja czapka i zajączek poszły na aukcji charytatywnej za... 3 tys. złotych. Gdybym miał 20 lat, miałbym trzy rurki z głowy wystające, bo tak by sodówa uderzyła. Ale nie uderza. A wie pani, że na nasz turniej tenisowy artystów przychodzi więcej ludzi niż w pierwszym tygodniu na Wimbledon? Ale, kurczę, piąty raz w finale turnieju przegrałem z francą Rozmusem!

Rozmawiała Marta Paluch

***
Marcin Daniec, kabareciarz
Ale także człowiek wielu innych talentów.
Najbardziej są znane jego wcielenia dzieciaka Marcinka, Górala, ekswięźnia Waldemara K. oraz Pana Ignacego. Urodził się w 1957 r. w Wielopolu (Podkarpackie). Kabareciarzem był już w szkole. Potem został absolwentem Studium Teatralnego (1977 r.), i magistrem AWF w Krakowie. Po studiach był tam pełnomocnikiem rektora ds. kulturalnych. Pierwszy krakowski występ estradowy zaliczył w 1978 r., podczas wyborów Najmilszej Studentki.
W 1983 r. dostał powołanie do Szkoły Podchorążych Rezerwy we Wrocławiu. Stworzył tam m.in. żołnierski teatrzyk i radiowęzeł. Miał nawet propozycję, by zostać tam kaowcem na stałe, ale odmówił. Współpracował z wieloma artystami i kabaretami, m.in. "Pod Egidą", realizował dla TVP "Meetingi Cabaretowe". Od 1994 r. występuje na własny rachunek.

Wybieramy najpiękniejszą kandydatkę do Sejmu z Małopolski [ZDJĘCIA]. Zdecyduj, kto powinien wygrać!

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska