- Mamy coraz więcej pracy, a blisko połowa naszych wyjazdów to interwencje, w których uczestniczą równocześnie oba nasze zespoły - mówi jeden z ratowników z Andrychowa, prosząc o anonimowość.
Pacjent miał dużo szczęścia, że przeżył. A było tak. Mężczyzna przyszedł do swojego lekarza, bo coś go w piersiach kłuło. Lekarz stwierdził zawał. Od razu wezwał pogotowie, by chorego przewiozło do szpitala. Obydwie andrychowskie karetki były jednak zajęte. Wezwano więc śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wylądował w Andrychowie, ale tam gdzie mu wolno, czyli na lądowisku wyznaczonym na stadionie Beskidu przy ul. Dąbrowskiego. To po drugiej stronie miasta.
Karetki nadal były zajęte. O pomoc i przetransportowanie chorego poproszono więc strażaków, którzy zabezpieczali lądowisko. - Jednak o użyciu wozu musiał zdecydować aż Kraków, bo my samochodem gaśniczym nie możemy ludzi przewozić - zaznacza Krzysztof Cieciak, rzecznik PSP w Wadowicach.
Gdy dostali zgodę, do wozu zabrali lekarza i ratownika i pojechali po pacjenta. W tym czasie nadjechała zadysponowana przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Krakowie karetka. Tyle, że przyjechała nie z Andrychowa czy Wadowic, a z Brzeszcz (ok. 30 km).
Karetka z Brzeszcz zabrała pacjenta na lądowisko, ale do śmigłowca nie dojechała. Obawiano się, że pojazd ugrzęźnie na rozmokłym stadionie. Wtedy znów na ratunek ruszyli strażacy. Chwycili za nosze i donieśli chorego do helikoptera. Trafił do szpitala w Oświęcimiu.
Operacja przetransportowania pacjenta do śmigłowca trwała godzinę i trzynaście minut. - To igranie z życiem! Karetek w powiecie jest za mało, ale wojewoda nie chce nas słuchać - mówi Piotr Kucharski ze Stowarzyszenia Teraz Andrychów, które w ubiegłym roku zebrało 10 tys. podpisów mieszkańców gminy domagających się pozostawienia w mieście trzech karetek dyżurujących całą dobę.
Obecnie w powiecie wado-wickim stacjonuje pięć karetek. W Andrychowie są dwa zespoły: jeden specjalistyczny "S" i zespół podstawowy "P". W Wadowi-cach są dwie karetki ("S" i "P") i jedna "P" w Kalwarii Zebrzydowskiej. Mieszkańcy Andrychowa twierdzą, że bezpieczeństwo mieszkańców poprawiłoby wprowadzenie w drugiej karetce, która pracuje od 7 do 23, dyżuru całodobowego.
- Walczymy o to, żeby chociaż wydłużyli czas pracy karetki. Ten przykład pokazuje, że jest to potrzebne - mówi Zbigniew Małecki, wiceprzewodniczący rady powiatu i szef Stowarzyszenia Teraz Andrychów.
Teraz o zwiększenie liczby karetek do wojewody napisał m.in. starosta Bartosz Kaliński.
Wojewoda rok temu twierdził, że więcej karetek w powiecie wadowickim nie potrzeba. Starosta liczy, że teraz zmieni zdanie.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!