Przez lata system transportu zbiorowego w Zakopanem oparty był o prywatne busy i taksówki (mówimy o czasach po likwidacji PKS Zakopane). Przewoźnicy świadczyli usługi zarówno skierowane na turystów, jak i na miejscowych. Z tym, że najczęściej kursowali w sezonie – gdy byli goście. Wtedy z dojazdem w różne części Zakopanego nie było problemów. Kursy były co 5-10 minut. Gorzej, gdy sezon się kończył. Na wielu przystankach – zwłaszcza na obrzeżach miasta – busa nie można było uświadczyć nawet przez cały dzień. Mimo, że w rozkładzie jazdy miał być… Prywatni przewoźnicy nie jeździli, bo im się to po prostu nie opłacało. Zamiast 20 osób w busie, jechało 2-3. Różnica w zarobku ogromna.
Kilka lat temu do gry weszła miejska komunikacja – na dwóch liniach – z Cyrhli i Krzeptówek do centrum. Miejski autobusy – to trzeba przyznać – schludne i duże, kursują regularnie. Jak ma być w rozkładzie, to przyjedzie. Czasami z opóźnieniem, ale się pojawi. Tyle, że kursuje raz na godzinę.
Jednak zasada działania komunikacji zbiorowej pod Giewontem cały czas jest taka sama – wszystkie drogi prowadzą do centrum, w rejon dworca. Niemal jak w Rzymie… Tam też startują busy do atrakcji turystycznych – szczególnie do tej najbardziej popularnej: do Morskiego Oka. Turysta, który nocuje np. na Olczy, musi najpierw busem dojechać na dworzec, by potem złapać busa do Morskiego Oka. Najdziwniej jest z turystami z Cyrhli – choć to właśnie przez Cyrhlę kursują busy do Morskiego Oka. Co prawda mogą oni zaczekać na busa na przystanku na Cyrhli, tyle, że szansa na przejażdżkę są niewielkie. Wszystko dlatego, że busy do Morskiego Oka z rejonu dworca odjeżdżają pełne. I nawet na Cyrhli się nie zatrzymują. Bo kierowca zazwyczaj czeka z odjazdem aż zapełni wszystkie miejsca.
Kuriozum tej sytuacji dodaje fakt, że to właśnie obrzeża miasta są uważane za turystyczną sypialnię Zakopanego. To właśnie tam znajduje się najwięcej dużych pensjonatów, a co za tym idzie – najwięcej gości.
Dlatego – czemu nie ma się co dziwić – kierowcy prywatnych busów szukają klientów tam, gdzie ci mieszkają. Np. na Pardałówce. Co rano przy ul. Podhalańskiej – gdzie niemal każdy dom to pensjonat, ustawiają się busy i są gotowe zawieść klientów np. do Morskiego Oka.
- Po co ludzie mają się tłuc do centrum, siedzieć w busach, czy autobusach w korkach, by tam przesiąść się do innego busa do Morskiego Oka? Strata czasu i pieniędzy – mówi jeden z takich przewoźników.
- W mieście powinno powstać kilka punktów odjazdów busów do atrakcji jak Morskie Oko, Dolina Chochołowska, Kościeliska czy spływ przełomem Dunajca. Szczególnie na obrzeżach, by ludzi ci nie musieli się pchać do dworca. To ułatwi komunikację i zmniejszy korki w samym centrum. Gdyby takie punkty powstały, wystarczy informacja na stronie urzędu miasta, sami przewoźnicy i kwaterodawcy by to rozgłaszali. Turyści wtedy naprawdę nie musieliby używać własnych samochodów – uważa Dariusz Galica, były zakopiański radny.
Podobnego zdania jest Wojciech Tatra, obecny radny, mieszkaniec Pardałówki, a także kierowca taksówki. - Tu nie chodzi o budowę konkurencyjnych dworców. Ale o kilka miejsc postojowych. Bo kierowcy i tak w wielu takich miejscach parkują i czekają na klientów – dodaje.
Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego uważa, że miasto nie może sankcjonować nielegalnych postojów, jakie urządzają sobie obecnie kierowcy. - Poza tym to nie takie łatwe. Taki plac musi przede wszystkim powstać na terenach, które są dopuszczone przez plan zagospodarowania do tego typu działalności. Musi być odpowiednio zbudowany, mieć odwodnienie, separatory substancji ropopochodnych – mówi.
I dodaje, że regularne linie autobusowe – które będą kursowały zgodnie z rozkładem jazdy – są gwarancją uporządkowania systemu komunikacji. - Z punktu widzenia pasażera ja nie widzę żadnego problemu, by turyści korzystali z takich taksówek, czy busów. Wystarczy zadzwonić do takiego przewoźnika, umówić się z nim, a on podjeżdża pod sam hotel czy pensjonat. I wiem, że tak się też dzieje – mówi burmistrz.
Według niego większym problemem jest, że kierowcy sami siebie okradają. Bo – jak mówi – z przystanków, gdzie kursuje komunikacja regularna podbierają pasażerów…
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
