Konflikt sąsiedzki na Hutach trwa już od kilku lat. Nieraz też gościł na łamach "Krakowskiej". Spór toczy się między mieszkańcami a panem Andrzejem Bilanem i jego żoną. W skrócie sytuacja wygląda tak, że państwo Bilanowie kupili działkę na Hutach w 2001 roku. Problem w tym, że po ich gruncie wiodą drogi na Gawlaki i skrót na Huty. Bilanowie chcieli odsprzedać drogi gminie, ale rada miasta nie zgodziła się na to. Choć pan Bilan twierdzi, że nikomu nie zagradzał przejazdu, mieszkańcy mówią coś innego.
- Teraz od czterech dni służby komunalne nie odśnieżają dojazdu do mnie. Pług zatrzymuje się i zawraca gdzieś ok. 200 metrów od mojego domu. Jeśli śniegu będzie więcej, nie będę w stanie dojechać do domu - żali się Andrzej Bilan, który żyje m.in. z wynajmu domu gościnnego dla turystów.
Co ciekawe, z nieodśnieżanej drogi korzystają również mieszkańcy Gawlaków (5 domów), a także mieszkańcy Hut (ok. 50 domów). Ci drudzy są w o tyle lepszej sytuacji, że mają drugi dojazd.
Jak wyjaśnia Jerzy Piotrowski, prezes komunalnej spółki Tesko, która zajmuje się zimowym utrzymaniem miasta, sporna droga nie jest odśnieżana, bo zażądała tego jedna z mieszkanek Hut. - Kobieta wystosowała do nas pismo z kategorycznym żądaniem zaprzestania odśnieżania. Straszyła nas przy tym sądami i prokuraturą. A że stan prawny tego fragmentu drogi nie jest do końca uregulowany, zdecydowałem o zaprzestaniu odśnieżania - mówi Piotrowski.
Pismo do spółki Tesko złożył pełnomocnik właścicielki terenu, która na stałe przebywa w Kanadzie. Jak się okazuje, kobieta zrobiła to za namową innych sąsiadów. - Zgadza się, poprosiliśmy ją o to - mówi Tomasz Gąsienica Mracielnik, mieszkaniec Hut. - Pan Bilan bowiem zabrania dojazdu ludziom z Gawlaków i z Hut. Dlatego chcemy go tak ukarać. Gdy będzie duży opad śniegu, zobaczy on, jak to jest nie dojechać do domu.
Państwo Bilanowie ze swoim problemem poszli po pomoc do władz miasta. Spotkali się z wiceburmistrzem Wojciechem Solikiem. - I zamiast rozwiązania sytuacji usłyszeliśmy, żebyśmy poszli do proboszcza sanktuarium na Olczy - mówi Andrzej Bilan.
Wojciech Solik przyznaje, że spór na Hutach jest trudny do rozwiązania. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ci ludzie między sobą się po prostu dogadali. Skoro nie pomogły nasze mediacje, uznałem, że być może mediacja proboszcza pomoże - zaznacza Solik.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+