Chodzi o sesję z 2013 roku, w czasie której doszło doprzepychanek Jacka K. i innym mieszkańców ze strażnikami miejskimi. Ostatecznie strażnicy wynieśli K. z sali obrad. Potem, z podowu złego samopoczucia męzczyzna został karetką przewieziony do szpitala. Wtedy Jacek K. nie był jeszcze radnym.
Radny K. został oskarżony o to, że w czasie sesji rady miasta używał przemocy wobec interweniujących strażników miejskiej. Według zakopiańskiej prokuratury miał ich szarpać, kopać i wyrywać się, co miało zmusić ich do zaniechania podejmowanych czynności. Z kolei pozostali zostali oskarżeni o to, że ławkami i krzesłami blokowali drogę interweniującym strażnikom, a także szarpali ich za mundury przez co naruszyli nietykalność cielesną strażników.
Kodeks karny przewiduje za takie czyny karę pozbawienia wolności do 3 lat.
W czasie czwartkowego posiedzenia oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Jacek K. tłumaczył sądowi, że czuje się niewinny, bo nic nie zrobił. - Zostałem na polecenie ówczesnego przewodniczącego rady miasta usunięty siłą z sali obrad, bo jako mieszkaniec chciałem zabrać głos w czasie sesji - mówi. - Przez to zdarzenie trafiłem do szpitala. W czasie interwencji strażników byłem przyduszany - twierdził.
Dodał, że w czasie sesji nie usłyszał dlaczego ma opuścić salę. Z kolei pozostali oskarżeni również mówili, że są niewinny, bo nie starali się przeszkadzać strażnikom, ale bali się o zdrowie i życie Jacka K. - Chciałem mu pomóc, bo w czasie przepychanek bardzo pobladł i strasznie charczał. Potem leżał na podłodze - mówiła Anna D.
W czasie posiedzenia nie stawił się ani prokurator, ani żaden przedstawiciel zakopiańskie straży miejskiej. Sąd zdecydował, że kolejna rozprawa odbędzie się 14 maja 2015 rok. Mają na niej zostać przesłuchani świadkowie całego zajścia.
Sprawa dla Jacka K. jest o tyle istotna, że w przypadku wyroku skazującego może on stracić mandat radnego.