Czytaj także:
Igrzyska w Krakowie. Jak zagłosujesz w referendum?
ZIO 2022. Zagłosujmy w referendum i obudźmy się z olimpijskiego snu
Czytelnicy "GK" pomagają radnym przygotować pytania do referendum. Nie tylko o igrzyska
Igrzyska w Krakowie. Wspólnie zaproponujmy pytania do referendum [AKCJA "GK"]
Redakcja "GK" zaprezentowała własne logo igrzysk 2022: Urzędnicy! Weźcie je od nas za złotówkę
Promocja igrzysk w Krakowie. Smog jako nastrojowa mgła, a nocą widać Tatry
Urzędnicy twierdzili, że przez siedem lat Kraków wyda na igrzyska 300 mln zł. Akurat. Bieńkowska postawiła sprawę jasno: samorządy mają dać połowę pieniędzy. Czyli 6,9 mld zł (uwzględniając 2,2 mld wkładu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego). Resztę pieniędzy wyłoży rząd, ale - cytując wicepremier - "na projekty, które i tak będą zrealizowane w budżecie do roku 2022".
Oznacza to, że krakowski magistrat pomylił się w rachunkach wydatków na jakieś 6 mld 600 mln zł (chyba że liczy na nadzwyczajną hojność marszałka województwa, burmistrza Zakopanego i wójta Kościeliska - ten ostatni na pewno ma wolny miliard w budżecie) oraz kłamali, przekonując, że tylko igrzyska zapewnią nam rządowe pieniądze na nowe drogi. Słowa Bieńkowskiej oznaczają, że "skoku cywilizacyjnego", finansowanego z budżetu centralnego i tak się doczekamy, ale za halę do curlingu i tor bobslejowy musimy zapłacić sami. Podobnie jak za wioski olimpijskie i organizację całej, trwającej 16 dni imprezy.
Jeśli ktoś jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości, czy powinniśmy się starać o igrzyska, teraz powinien się ich pozbyć. Orędownikom projektu Kraków 2022 nie pozostał w ręku żaden argument. Żaden. Mogą oczywiście powiedzieć, że rządowe obietnice inwestycji infrastrukturalnych mogą się nie zmaterializować, ale jakoś bardziej wierzę wicepremierowi rządu niż - z całym szacunkiem - wiceprezydent Magdalenie Sroce i posłance Jagnie Marczułajtis.
Krakowianie, usłyszeliśmy prawdę. Idźmy głosować w referendum i obudźmy kilka osób z olimpijskiego snu. Najwyższy już czas.
