https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł profesor Jacek Puchała [KONDOLENCJE]

A.Górska, P. Korbut
Andrzej Banaś
Prof. Jacek Puchała, znany krakowski mikrochirurg nie żyje. Zmarł w piątek po godz. 17 na oddziale torakochirurgii w Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie. Chorował na raka płuc. Trafił do szpitala dwa dni temu, gdyż gorzej się poczuł. Miał 55 lat.

Czytaj także: Prof. Puchała: mój ból ma kolor szary

Kraków stracił wybitnego chirurga (ZDJĘCIA)

- Wszystko się działo błyskawicznie - nie kryje łez dr Anna Chrapusta, najlepsza uczennica prof. Puchały. Właśnie ją widział jako swojego zastępcę. - Dowiedziałam się o tym podczas swojego dyżuru w Szpitalu im. Rydygiera. Nie mogę mówić, przepraszam…

- To ogromna strata nie tylko dla naszego szpitala, ale i całego świata medycyny. Profesor dokonywał niesamowitych rzeczy. Wierzyliśmy, że uda mu się pokonać tę straszną chorobę - mówi Magdalena Oberc, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu, gdzie prof. Puchała operował małych pacjentów z całej Polski.

Jacek Puchała przesunął granicę życia i śmierci oparzonych dzieci. Razem z prof. Mikołajem Spodarykiem stworzył krakowską szkołę leczenia oparzeń. Jako pierwszy w Polsce przeprowadził i rozpowszechnił radykalne i głębokie wycinanie poparzonych obszarów skóry. Metody Puchały dzisiaj stosują wszystkie ośrodki oparzeniowe w Europie. On również, jako pierwszy w Polsce, zastosował w leczeniu oparzeń Integrę, czyli tzw. sztuczną skórę. Miał niesamowite ręce, które przez osiem godzin bez przerwy wykonywały mikrochirurgiczne operacje. Ale nie tylko wyjątkowy profesjonalizm go wyróżniał wśród krakowskich chirurgów. Prof. Puchała był bardzo wrażliwym człowiekiem.

- Był profesjonalistą, który pomimo wieloletniej żmudnej pracy mikrochirurgicznej, zachował ponadprzeciętną wrażliwość na cierpienie swoich pacjentów. On dokładnie wiedział, jaki odczuwają ból, jakie przeżywają męki. Cierpiał razem z nimi - wspomina profesora Marcin Mikos, były rzecznik prasowy szpitala w Prokocimiu.

Krakowscy lekarze są wstrząśnięci śmiercią prof. Puchały. - To był wspaniały lekarz i ogromny autorytet. Nie są to tylko opinie pacjentów, którzy go wprost uwielbiali, ale i innych lekarzy. A proszę mi wierzyć, to środowisko bardzo wobec siebie krytyczne. Zdobyć tutaj pochwałę to prawdziwy wyczyn - mówi Anna Prokop-Staszecka, dyrektorka Szpitala im. Jana Pawła II.

Komentarze 18

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gosia
Dziękuje Panie Doktorze! Szmat czasu minęło i wlasnie wracam do momentów dzieciństwa. Dzieki Panu jestem. Modlę sie za Pana! Z Panem Bogiem!
m
m
Wielkie dzieki Panie Profesorze
A
Anna
to wielka strata dla wszystkich pacjętów Profesora Puchały. Dzięki niemu nasza córeczka Ola żyje i ma się dobrze.Był wspaniałym człowiekiem i taki pozostanie w naszej pamięci.
L
Lidka
Pan Profesor Cudowny czlowiek.Lekarz jakich malo.Tak Strasznie Przykre i bolesne ze Odszedl na Zawsze.W takiej chwili jest tylko jedno pocieszające zdanie.Przynajmniej juz nie cierpi.
U
Urszula
Jeśli żal przepełnia serce tak trudno jest pisać. Moja córeczka od 13 lat była pod opieką Pana Profesora Jacka Puchały. Początkowo było kilka wizyt w roku, następna miała być za 2 lata. Każda dawała mi poczucie, że najdroższa mi osoba jest pod opieką najlepszego specjalisty. Teraz pozostaje pustka. W mojej pamięci Pan Profesor pozostanie na zawsze jako człowiek ogromnego serca oraz mądrości, także tej najzwyklejszej życiowej.
A
Adam
Informacja
Wszystkich zainteresowanych przejmie informuje , ze pogrzeb Pana Profesora Jacka Puchały odbędzie się we czwartek 02.06.2011 o godzinie 12.20 na cmentarzu Rakowickim.

Adam
d
daf2
Pan profesor odszedł na zawsze. Trudno w to uwierzyć. Miesiąc maj - 5, godz 17,oo to też 5, piątek to dzień odejścia - liczba 5 i miał 55 lat . Czyli same piątki. Zdałeś swoje życie profesorze na pięć. Kiedy Ty Profesorze kończyłeś nauki to piątka była najwyższą notą. Patrząc optymistycznie na te liczby, wierzę że osiągnąłeś najwyższą ocenę za swoje życie zarówno w pracy zawodowej jak i w życiu codziennym. Niech pamięć o Tobie nigdy nie zgaśnie w naszych sercach i naszych modlitwach. W imieniu mojej wnuczki Oliwki /której poświęciłeś swój czas na tej Ziemi / Stenia z całą rodziną. Gdańsk, 2011-05-29. Dzisiaj moja wnuczka przyjęła I Komunię Świętą . W sobotę rano weszłam, aby zobaczyć wiadomości w Internecie. Kiedy zobaczyła nagłówek o śmierci Profesora przez chwilę zamarłam. Pojechałam do córki i przekazałam jej również tą smutną wiadomość. Bez słów popłynęły jej łzy po policzkach. Pobiegła do internetu i długo czytała wszystkie wiadomości. Mąż córki siedział w milczeniu pogrążony w myślach. Po południu przekazano tą smutna wiadomość Oliwce - rozpłakała się. Żegnaj Ukochany Panie Profesorze.
A
Adam
Drodzy przyjaciele Jacka Puchały każdy z nas coś od niego dostał , Każdy z nas czegoś od niego oczekiwał , uczył nas kochać ludzi , sam o sobie zapomniał . Będąc jego przyjacielem nauczyłem się , pogody ducha jaką promieniował do końca . Jacek nigdy nie odejdzie gdyż będzie żył wśród nas . Pozostawił wspaniałą kobietę , która dała mu życie i nauczyła kochać. (*) (*) (*)

Pani Aleksandro jesteśmy z panią
Adam
t
totylkoja
Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych, profesora Puchały nikt nie zastąpi... To koniec Prokocimia :(
Do zobaczenia profesorze....
m
magda
Dziękujemy Panie Profesorze za wszystko...jest mi tak przykro...byłeś z nami w trudnych sytuacjach walki o zdrowie naszych dzieci....
A
Agnieszka
Ratował nasze dzieci, jemu niestety się nie udało. Spoczywaj w pokoju
M
Maja
Poznałam Profesora, wtedy jeszcze docenta, przy okazji sprawy małej Andżeliki, której w Prokocimiu wszczepiał integrę. Olbrzymie zaangażowanie, poszukiwanie najnowszych rozwiązań, zabieganie o sponsorów, a przede wszystkim wiedza, precyzja i oddanie. Polska poniosła wielką stratę, to brzmi patetycznie, ale taka jest niestety prawda...

Maja D.
A
A
Człowiek wielkiego serca i wielkich umiejętności, oby takich więcej na świecie. To dzięki nim świat ma sens.
E
Ewa
Spoczywaj w pokoju Wspaniały Człowieku.
m
monika
Przełęcz Śmierci zamyka w swych skalnych ramionach krzyk upadłych aniołów szydząc z ich niewinności i strachu. Swymi zimnymi oczami patrzy z pogardą na potęgę natury. Gardzi ogromem wszechświata, gdyż to ona pożera władzę naiwnych stworzeń. Pała wieczną nienawiścią, która wzmaga jej nieodparty głód śmierci. A człowiek jest tylko częścią jej bezlitosnej egzystencji. Pamiętajmy o Tych co odeszli. Pokój Jego duszy, ogromne wyrazy współczucia dla całej rodziny, życie niestety bywa okrutne, dlatego cieszmy się każdą chwilą...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska