Takiego wyczynu nie dokonał dotąd żaden ogród zoologiczny w Polsce. Także w Europie trudno znaleźć placówki, które mogą się pochwalić takim sukcesem . Pracownicy krakowskiego zoo odchowali sztucznie żurawia koroniastego!
Co w tym tak nadzwyczajnego? Otóż te zagrożone wyginięciem afrykańskie ptaki prawie nie rozmnażają się w niewoli. Jeśli już w którymś zoo złożą jaja, to przeważnie ich nie wysiadują. Podobnie skończyłoby się w Krakowie, gdyby pracownicy w porę nie podjęli decyzji o zabraniu jaj do inkubatora. I udało się! Z jednego jaja wykluło się pisklę.
- Przy sztucznym odchowie dzikich ptaków w pierwszych godzinach pisklak nie powinien widzieć ludzi, aby nie kojarzyć ich z rodzicami - mówi Jerzy Piróg, lekarz weterynarii i kierownik sekcji małp i ptaków w krakowskim zoo.
- Zrobiliśmy więc z gąbki kukłę przypominającą rodziców. Łepek sztucznej matki wkładaliśmy do "gniazda". Obawiamy się tylko, że malec nie dał się nabrać. Gdy po kilku dniach zrezygnowaliśmy z kukły, pisklak zobaczył ludzi i to ich uznał za swoje stado. Teraz chyba myśli, że jest człowiekiem - martwi się doktor. Małym żurawiem z pełnym poświęceniem opiekuje się cały zespół pracowników zoo, ale najwięcej czasu poświęciły mu Agnieszka Wrona i Agnieszka Ochmańska.
Dziś podrośnięty już pisklak paraduje na wybiegu flamingów. Ptaki specjalnie się nim nie interesują. Niebawem będzie ustalone, czy żuraw jest samcem czy samicą.