Czemu artystka angażuje się w obronę przyrody? Są ruchy ekologiczne, eksperci...
Wszystko zaczęło się od projektu "365 drzew", czyli osobistego pamiętnika ze spacerów po Krakowie. Przez rok codziennie wchodziłam na jedno drzewo i fotografowałam się. To wzbudziło zainteresowanie ludzi działających na rzecz przyrody, ale też konkretnych społeczności lokalnych, sprzeciwiających się wycince. Pojawiały się prośby o interwencje w obronie konkretnych drzew, np. starej lipy z Woli Duchackiej.
A skąd zainteresowanie samym Zakrzówkiem?
W trakcie realizacji projektu okazało się, że mieszkańcy potrzebują pomocy w takich sprawach - jest sporo rzeczy, które powinny być wspólne, a nie należeć do prywatnych firm. Zastanawiałam się kiedyś - w żartach - jaki byłby mój program jako prezydentki Krakowa. Z całego Zakrzówka i Wzgórza św. Bronisławy zrobiłabym park miejski! Przecież tu zdarzył się cud - Zakrzówek był kamieniołomem, który przekształcił się w krystalicznie czyste jezioro. Pamiętam to ze spacerów z tatą w latach 90. Nie było żadnych zasieków. Wszyscy chodziliśmy się tam kąpać.
Modraszek Kolektyw powstał w 2011 roku. Kilkanaście lat później.
Tak, zupełnie przypadkowo dowiedziałam się o pomyśle budowy osiedla i drogi przez Zakrzówek. Od razu wsiadłam na rower i sprawdziłam, o jaki teren chodzi. Prezydent i radni nie mieli i nie mają na ten temat zielonego pojęcia; planują zabudowę tych terenów zza biurek. A ja mam dzieci, z którymi tam chodzę, i po prostu kochamy to miejsce. Musiałam coś zrobić. Byłam wtedy jeszcze dość słabo rozpoznawalna, ale zdobytą już "malutką sławę" chciałam wykorzystać w słusznym celu. I uznałyśmy z siostrą: robimy protest!
To miał być też sposób na wypromowanie tego miejsca poza Krakowem.
Mało osób kojarzy Kraków z terenami zielonymi. To raczej miasto kultury, kawiarni i studentów. Ostatnio przede wszystkim - smogu.
Jeśli jakikolwiek polityk kierowałby się lokalnym patriotyzmem, to pomyślałby, że z Zakrzówka trzeba zrobić atut miasta. A w tej chwili się go ukrywa. Przecież nie ma miasta w Polsce, które miałoby takie miejsce w samym centrum! Mamy świetne wydarzenia kulturalne, ale też niezwykłe tereny rekreacyjne: Lasek Wolski i Wzgórze św. Bronisławy. I Zakrzówek - miejsce spacerów, kąpieli, sportu. Ale też - jak twierdzą władze - miejsce niebezpieczne... Zakrzówek jest w tej chwili ogrodzony, co ma rzekomo zwiększać bezpieczeństwo. I z jednej strony mamy dwie płatne plaże dla garstki ludzi. Przyjeżdżają tam SUV-ami starsi, zamożni panowie. Kto chce się wykąpać, a nie ma pieniędzy - musi nielegalnie przejść przez ogrodzenie. Na niebezpiecznych półkach skalnych widzimy gromady dzieci, a z drugiej strony grupkę korzystającą z grodzonych, płatnych plaż. To hipokryzja.
Co w takim razie proponują obrońcy Zakrzówka?
Zielony Zakrzówek wykonał przez ponad 10 lat gigantyczną pracę. Powstał społeczny projekt rozwoju Zakrzówka, prowadzono konsultacje, przygotowano mnóstwo pism. Ludzie poświęcali swój czas i życie prywatne. A teraz - choć wiemy, że mieszkańcy chcą parku, a inwestor upadł i miasto mogłoby odkupić sporne tereny - forsowany jest kolejny plan zabudowy. Dlatego we wtorek o 18 zaczynamy okupację placu przed Urzędem Miasta. Przygotowujemy też projekt wykupu Zakrzówka przez mieszkańców. Po prostu walczymy z niemocą polityków!
Czytaj więcej o akcji "Kraków dla mieszkańców!":
Akcja "Kraków dla mieszkańców!". O Krakowie wreszcie inaczej
Akcja "Kraków dla mieszkańców!". Widmo rewolucji krąży po Krakowie
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!