Mechanizm ten wygląda mniej więcej w ten sposób: jeśli wycieczka alergików zostanie pogryziona przez pszczoły i w wyniku ukąszeń dojdzie do kilku zejść śmiertelnych, a informacja ta siłą rzeczy przebije się na żółte (bo liczą się tylko żółte) informacyjne paski, opozycja od razu (bez względu na to, kto nią jest) ogłosi, że to wina rządu, a rząd (bez względu na to, kto go tworzy) w poczuciu piarowskiego zagrożenia odpowie na te zarzuty pakietem ustaw. W tym przypadku chodziłoby zapewne o powołanie specjalnych wydziałów do kontroli pasiek i agresywnych owadów oraz zwiększenie odpowiedzialności karnej nieuważnych pszczelarzy.
Proszę wybaczyć frywolny ton, nie kryje się za nim bynajmniej sugestia, by tragiczne historie bez wyjątku kwitować krótkim "taki los" i omijać je szerokim legislacyjnym łukiem. Wręcz przeciwnie - warto dyskutować, trzeba pracować nad zmianami; byle z sensem.
Kiedy jednak zaczyna się polityczna gra, polegająca na licytowaniu się z konkurentami na radykalne pomysły, budzą się demony. Karykatury i absurdu. Tak jak w przypadku walki z pijanymi kierowcami. Zresztą, w tej chwili o tym problemie już w zasadzie nikt u nas nie mówi. Zastąpił go problem alkomatów. Kuriozalna propozycja rządu, by każdy kierowca musiał mieć swój własny w aucie, mimowolnie odwróciła uwagę od sedna sprawy. A sedno jest takie, że Polacy en masse nie widzą nic niestosownego w łamaniu przepisów. Dotyczy to zarówno przekraczania prędkości, jak i jazdy po pijaku.
Płynąc na fali rządowej demagogii mógłbym zaproponować dalej idące rozwiązania. W końcu kierowanie czymkolwiek pod wpływem alkoholu jest niebezpieczne. Państwem również. Dlatego należałoby rozważyć zainstalowanie alkomatów w parlamencie, kancelarii premiera, ministerstwach, urzędach miejskich i gminnych. Każdy, kto ma wpływ na podejmowanie istotnych decyzji, musiałby przejść rano kontrolę, a jej wyniki byłyby od razu publikowane w internecie. W końcu na bani i na kacu mamy zakłócony ogląd rzeczywistości, jest nam wszystko jedno, jesteśmy bardziej podatni na techniki manipulacji. Słowem - jesteśmy zagrożeniem.
Nawiasem mówiąc, ludzie byliby jeszcze bezpieczniejsi, gdyby wprowadzono obowiązek posiadania w domu ciśnieniomierza i glukometru (nie każdy jest cukrzykiem, ale to jak z alkomatami - nie każdy pije, nawet w Polsce), a najlepiej, żeby wszyscy dysponowali przenośnymi defibrylatorami.
No i co panie premierze? Podobają się panu te pomysły?
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
