13. miejsce andrychowian na mecie sezonu zapewniło i definitywny spokój po otrzymaniu przez Okocimskiego licencji na występy w II lidze. - Gdyby klub z Brzeska nie mógł występować na szczeblu centralnym, a Wisła Sandomierz przegrałaby baraż o drugą ligę, wówczas musielibyśmy się pożegnać z trzecią ligą. Nikt w klubie nie wierzył jednak w najczarniejszy scenariusz – uważa Jan Witkowski, kierownik drużyny i jednocześnie członek zarządu Beskidu. - Powoli myślimy o przyszłym sezonie. Letnia przerwa jest przecież bardzo krótka.
W Andrychowie muszą przede wszystkim rozwiązać sprawę obsady trenera dla pierwszego zespołu. Edward Wandzel, który na pięć kolejek przed końcem zastąpił zdymisjonowanego Krzysztofa Wądrzyka, miał pracować doraźnie. Docelowo w klubie planowano zaangażowanie kogoś z zewnątrz. - Wszystkie sprawy personalne będziemy chcieli rozstrzygnąć do 18 czerwca _– wyjawia Witkowski. - Najpierw musimy zdecydować, czy zaangażować kolejnego szkoleniowca do młodzieży. W przyszłym sezonie wystawimy osiem zespołów do walki w ligach młodzieżowych, czyli juniorów młodszych i starszych, trampkarzy, młodzików i po dwie ekipy orlików i żaków. Do tego dochodzą dwa zespoły skrzatów. Jeśli ogarniemy młodzież tymi, których już mamy, możemy zatrudnić do seniorów kogoś z zewnątrz. W przeciwnym razie będziemy namawiać Edwarda Wandzla po pozostania z seniorami._
W Andrychowie cieszą się z deklaracji Tomasza Moskały o przedłużeniu przygody z futbolem. To zdecydowany lider zespołu. Przy nim młodzież czuje się pewniej na boisku. Kiedy kontuzje wyłączały go z walki, zespół tracił na wartości.
Do ustalonego przez działaczy terminu zawodnicy muszą określić plany na przyszłość. Trójce zawodników kończą się wypożyczenia; Szymonowi Święsowi i Radosławowi Karczowi z Podbeskidzia, a Bartłomiejowi Pająkowi z Cracovii. Andrychowianie chcieliby ich zatrzymać.