Dziś rano otrzymaliśmy od Andrzeja Dziubka mail z oświadczeniem (pisownia oryginalna): „Rozwiązuję grupę rockową De Press i ubiegam ponownie o azyl polityczny w Norwegii. Powodem jest nie dopuszczeniem mnie do koncertów w klubach rockowych i prześladowanie nowej postkomunistycznej władzy w Polsce. Wynika to z cenzury wolnego słowa, jakie prowadzą organizatorzy lub właściciele klubów. Czerwone chmury nadciągły nad niezależną muzykę w Polsce”.
Próbowaliśmy dowiedzieć się więcej – niestety muzyk nie odbiera telefonu. Skontaktowaliśmy się więc z jego wydawcą – Piotrem „Bosym” Bosakiem, prowadzącym w Gdańsku niezależną wytwórnię Olifant.
- Jest w tym jakaś prawda. Próbowaliśmy zorganizować koncert De Press w jednym z tutejszych klubów i początkowo mieliśmy zgodę. Potem jednak właściciel się wycofał i poinformował nas, że nie ma wolnych terminów. Skąd taka decyzja? Nie wiadomo. De Press to zespół o bogatej historii i powinien regularnie grać koncerty w Polsce. Andrzej zorganizował jakiś miesiąc temu nowy skład i na pewno chłopaki chcieliby sobie zarobić. Tymczasem nic z tego – mówi nam Piotr „Bosy” Bosak.
Wytwórnia Olifant wydała w ciągu minionego półrocza dwie nowe płyty De Press – „Europa płonie” i „Góral nad Bałtykiem”. Zawierają one typowe dla zespołu punkowe piosenki, w których Andrzej Dziubek ostro krytykuje Unię Europejską i obecne władze w Polsce. Czy to one wywołują takie kontrowersje?
- Andrzej ma swoją wizję świata i śpiewa w De Press to, co chce. Niektórzy mogą się tego bać. Większość by chciała, żeby wykonywał tylko góralskie piosenki. Ale on ma inne podejście. Od czasu płyty „Myśmy rebelianci” o Żołnierzach Wyklętych ma problemy z koncertami. Szkoda – bo jako wydawca chciałbym, żeby De Press grał w Polsce, bo wtedy są większe szanse na to, by sprzedawały się płyty zespołu. Tymczasem nic z tego – podkreśla Piotr „Bosy” Bosak.

Olifant ma już materiał na dwa kolejne krążki De Press – góralski „Za chlebem” i historyczny „Przełomy”. Wytwórnie chce je wydać, mimo że zespół nie gra w Polsce koncertów. Dwie poprzednie płyty ukazały się w nakładach 300 egz. (winyl) i 400 egz. (kompakt), które powoli się wyprzedają.
- Dziubek trafił do mnie, ponieważ jestem kibicem Lechii Gdańsk. Kiedy przyjechał na koncert w Stoczni Gdańskiej z De Press w 1980 roku, wraz z norweskimi muzykami trafił do nocnego klubu. A tam wtedy wiadomo – bawili się esbecy i zomowcy. Zostali więc przez nich zaatakowani, ale z pomocą przyszli im kibice Lechii Gdańsk. I od tamtej pory Dziubek utrzymuje kontakt z nami. A ponieważ prowadzę małą wytwórnię płytową, zaproponowałem Andrzejowi wydanie nowych piosenek. Nikt inny ponoć nie chciał tego zrobić. Postanowiłem mu więc pomóc. Płyty powoli się sprzedają i jestem zadowolony z tej współpracy – podsumowuje Piotr „Bosy” Bosak.
Zespół De Press ma swoją stronę internetową, na której znajduje się kontakt do osoby zajmującej się organizowaniem koncertów grupy. Skontaktowaliśmy się z tą osobą – i była ona zaskoczona oświadczeniem Dziubka. Odmówiła ona oficjalnego komentarza w tej sprawie. Dostaliśmy jednak zapewnienie, że zostaniemy poinformowani o dalszych posunięciach lidera formacji.
Andrzej Dziubek uciekł z PRL w 1970 roku. Dostał azyl polityczny w Norwegii i tam założył De Press, który stał się najpopularniejszym zespołem rockowym w tym kraju. Od 1989 roku Dziubek dzieli swój czas między Norwegię a Polskę, mieszkając we wsi Jabłonka. De Press działa od tamtego czasu w dwóch składach – norweskim i polskim. Grupa nagrała do tej pory kilkanaście albumów, wydanych w obu krajach. Dziubek prowadzi również w Norwegii duet Holy Toy, który wykonuje eksperymentalny rock. Dwa lata temu ukazała się w Polsce książkowa biografia orawskiego artysty – „Elektryczny baca” autorstwa Bartłomieja Dyrcza.