W pierwszym przypadku artysta utytułowany, gruntownie wykształcony, z dyplomami Akademii Sztuk Pięknych W Krakowie i Warszawie, z dyplomem artysty malarza i z debiutem w kultowej galerii Krzysztofory w Krakowie pokazał to czym od dawna się pasjonuje - malarstwo biologiczne, albo świat w rozroście. Otwierając wystawę powiedział, że od lat sześćdziesiątych biologia stała się dla niego istotnym tematem w twórczości jako podstawa życia. Ten zalążek struktury, baza istnienia wszelkich form roślinno-zwierzęcych, poprzez wieloletni okres poszukiwań nowej formy w malarstwie, przyczyniła się do powstania cykli tytułowanych terminami biologicznymi „Rozrastania”, „Sploty”, Podziały”.
Obrazy Leszka Walickiego bardzo mi się podobają, choć wprowadzają niepokój, ale działają pozytywnie, uspokajająco. Takich obrazów chyba nam potrzeba w tej rozchwierutanej rzeczywistości, są optymistyczne. Pokazują wielką siłę natury, biologi. Te wszystkie sploty, pączkowania, rozrastania są możliwe i dzieją się w najbardziej nawet nieprzyjaznych warunkach. I nic ich nie powstrzyma, w tym ich siła.
Wystawę Leszka Walickiego można oglądać do 10 czerwca.
W przypadku Kraków Art Haus ul Szwedzka 12 informacje są mniej optymistyczne. Miejsce to prawdopodobnie przestanie istnieć w tym miejscu, ale nie wierzę, że taka potężna energia tkwiąca w tym środowisku da się spacyfikować, zamknąć. Na pewno ci młodzi ludzie znajdą nowe miejsce, czego bardzo gorąco im życzę, i nadal będą robić swoje niezwykłe rzeczy.
To był finisaż wystawy Dom w szczególe. Kuratorzy: Anna Baranowa, Śominika Dniegocka, Bartolomeo Koczenasz zaprosili do współpracy następujących artystów: Bogusław Bachorczyk, Stan Barański, Ulaş Çıbuk, Iwona Demko, Śominika Dniegocka, Maugo Dudek, Mandy Gehrt, Tomasz Gotfryd, Mateusz Hajdo, Alek Janicki, Andrzej Kowalczyk, Kasia Kukuła, Marcelina Kurek, Cecylia Malik, Małgorzata Markiewicz, Rafael Medina, Aleksandra Młynarczyk-Gemza, Jarek Moździerz, Leszek Onak, Marcin Ryczek, Estera Satała, Jacek Maria Stokłosa, Vala T. Foltyn, Jerzy Tchórzewski, Kolektyw Złote Rączki.
Wystawa była opisana, zrecenzowana przez krytyków sztuki, ochy i achy już padły, słowa krytyczne też, nie będę wchodził w rolę krytyków, ale powiem, że jestem pod wielkim wrażeniem tej sztuki. O tym, że moje spostrzeżenia nie są odlotowe upewniłem się patrząc na reakcję byłej wieloletniej dyrektorki Muzeum Narodowego w Krakowie Zofii Gołubiew zachwyconej całym przedsięwzięciem i poziomem niektórych prac. Gorąco na sercu zrobiło mi się, kiedy w jednym pomieszczeniu zobaczyłem pracę Jacka Marii Stokłosy, dziś poważnego stypendystę ZUS, a do niedawna głównego plastyka miasta. Sam Jacek Maria zasiadał przed sceną i z uwagą i żalem wysłuchiwał „Otwierania ołtarza dla naszej siostry - Anety Żukowskiej, która wczoraj w spokoju i pięknie odeszła na drugą stronę. Była przyjaciółka, siostrą, filozofką i była/jest częstą rezydentką lamelli i arthausu".
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska