Policja znała Krzysztofa B. Odnotowano następujący incydent: w lutym br. wraz z kolegami B. zamówił pizzę. Kiedy dostawca przyjechał, wzięli jedzenie, ale nie zapłacili. Zdarzenie zakwalifikowano jako rozbój. 17-latek dostał dozór policyjny. Sprawa nie trafiła jeszcze do sądu.
Wiadomo, że Krzysztof był pseudokibicem Cracovii. W bójce, w której zginął, na pewno brali udział inni pseudokibice "Pasów". Prawdopodobnie (policja to ustala) ich przeciwnikami byli kibole Wisły, którzy rządzą na Bieżanowie.
- Bójki i krzyki są tu na porządku dziennym. Ale zabójstwa na ulicy nie było nigdy - przyznaje Kuba, mieszkaniec Rżąki.
Stacja z alkoholem
Kiedyś naturalnym terenem bójek dla pogranicznych osiedli była stacja benzynowa Orlen, na której wszyscy kupowali alkohol. To właśnie 200 m od stacji rozegrał się dramat. Jej pracownicy o panującej na pograniczu atmosferze mówią niechętnie.
- Wiadomo: Wisła, Cracovia - komentuje jeden z nich. - Ganiają się, krzyczą. Gorzej niż w Nowej Hucie. Pa-to-lo-gia - mówi wolno i dosadnie.
Jak to się stało, że kibice wrogich klubów znaleźli się w sobotę w tym samym miejscu? Według jednych chcieli kupić alkohol na stacji. Paweł z Bieżanowa jest jednak sceptyczny. - Kiedyś chodziło się tam po piwo czy wódkę - przyznaje. - Ale teraz na Bieżanowie jest kilka całodobowych sklepów monopolowych. Nikt bez potrzeby nie będzie się wypuszczał na wrogie osiedle. Moim zdaniem to było przypadkowe spotkanie po meczu. A po mordzie wszędzie można dostać - wyrokuje.
Strzeż się tych miejsc
Wszędzie, a mieszkańcy Bieżanowa podpowiadają - najprędzej w parku Aleksandry. To umowna granica między innymi zwaśnionymi osiedlami: Bieżanowem i Prokocimem (to drugie to teren zdominowany przez Cracovię). Nieraz dochodziło tu do "spotkań" kibiców, zakończonych w najlepszym razie dziką gonitwą.
Kilka lat temu w parku wybudowano VI komisariat policji. - I nic to nie zmieniło - mówi Grażyna Pałac z ul. Jerzmanowskiego, która właśnie wyszła na spacer ze swoim amstaffem. - Po zmroku tędy nie chodzę, nawet z psem. Ciemno, jednej lampy nie ma - tłumaczy.
Rada Dzielnicy XII próbowała zagospodarować park. Pojawiły się ławeczki, alejki. Ale oświetlenia i monitoringu dalej nie ma. - Teraz libacje przeniosły się na kamienne murki, w pobliżu garaży - opowiada pani Grażyna. - Tam, jak kogoś napadną, nikt się nie zorientuje, bo w okolicy pusto. A jakby ktoś coś widział, to nie zareaguje - dodaje.
- Ludzie z tego terenu rzadko dzwonią z interwencją - przyznaje nadkom. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
Są jednak i tacy, którzy zagrożenia nie widzą. - Czuję się zupełnie bezpieczna - twierdzi pani Monika, która przy ul. Rydygiera mieszka od 20 lat. - Słyszę czasami, że ktoś krzyczy. Ale mnie nigdy nikt nie zaczepiał - podkreśla.
Również policjanci uważają, że teren nie jest szczególnie niebezpieczny. - W ostatnim roku doszło tam do trzech takich bójek. Ale tylko jedna z nich miała za tło porachunki kiboli. Jesienią 2011 r. pobili się pod sklepem przy ul. Jerzmanowskiego - mówi rzecznik policji. Pięć osób zostało wtedy oskarżonych.
Ciarka zapewnia, że po sobotnim zabójstwie okolicę patroluje trzy razy więcej patroli. Czy przez to będzie bezpieczniej? - Będzie, ale dlatego, że wszyscy kibole się pochowali w obawie przed zatrzymaniem, podobnie jak w ubiegłym roku na Kurdwanowie, po zabójstwie "Człowieka" - mówi z przekąsem Kuba.
Świadków wypuścili
Policja szuka zabójcy Krzysztofa. Analizuje materiały z monitoringu. Na ul. Wielickiej kamery Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu zarejestrowały bójkę. Prokuratura zleciła również sekcję zwłok zabitego. Przesłuchano też świadków: 15 mieszkańców Krakowa w wieku 18-25 lat. Nikomu nie postawiono zarzutów. Wszyscy są na wolności.
Trwa plebiscyt "Super Pies, Super Kot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!