Drożejące mieszkania w Polsce

Grzegorz Gryboś dorastał w domu fagocisty Filharmonii Krakowskiej. I to za sprawą ojca najpierw uczył się gry na skrzypcach, a potem studiował puzon w krakowskiej Akademii Muzycznej. Ostatecznie skoncentrował się jednak na innym instrumencie.
- W 1980 roku ojciec kupił mi gitarę akustyczną w sklepie muzycznym w Brzesku. Dorwałem ją i zacząłem się sam uczyć na niej grać. Właśnie miałem robić dyplom w szkole podstawowej na skrzypcach, więc rodzice zabrali mi tę gitarę i wynieśli do sąsiadów, żeby mnie nie rozpraszała. Potem w drugiej klasie liceum dostałem od mamy gitarę elektryczną. To był koszmarny instrument: prawie nie dało się na niej grać, a kosztowała tyle, co miesięczna pensja – mówi nam Grzegorz Gryboś.
Choć rodzice chcieli, by ich syn został muzykiem klasycznym, jego ciągnęło do innej muzyki – jazzu, bluesa, a nawet rocka. Został więc gitarzystą i grywał jako muzyk sesyjny z takimi wokalistkami, jak Edyta Geppert czy Beata Rybotycka. Pracował również w krakowskich teatrach czy w Piwnicy pod Baranami. Ostatecznie jego stałą przystanią stało się trio Soul Finger, z którym występuje ponad 20 lat.
Magda Hanausek śpiewa od dziecka: ma za sobą występy w „Szansie na sukces” i „Mam talent!”, debiutowała u boku nieżyjącego już Jurka Bożyka, a największą popularność przyniósł jej zespół Bloody Mary, który tworzyły same dziewczyny. Nagrała z nim płytę „Growing Up Honest”, a nawet występowała w... irlandzkich więzieniach.
- Stawiałam w tej grupie pierwsze kroki na scenie. Byłyśmy kompletnymi debiutantkami. Pomagał nam Irlandczyk – Liam MacMhurri, mający większe doświadczenie w tym biznesie. Ostatecznie każda z nas poszła w swoją stronę. Ja zwróciłam się w stronę jazzu, choć w ogóle nie wiedziałam czym to się je. Ponieważ śpiewałam z dobrymi muzykami, dużo się od nich nauczyłam – opowiada nam Magda Hanausek.
Drogi Grzegorza i Magdy przecinały się nie raz. Krakowska wokalistka poznała gitarzystę przez wspólnego znajomego – basistę Krzysztofa Bodzonia. Przy okazji Zaduszek Jazzowych została zaproszona do zaśpiewania z nimi dwóch piosenek grupy Breakout. Zgodziła się i wystąpiła po raz pierwszy razem z Grzegorzem na jednej scenie.
- Kiedy usłyszałam jak Grzesiu gra, od razu pomyślałam, że to jest to. On ma niesamowitą wrażliwość muzyczną, nadajemy na podobnych falach i tak samo odbieramy rzeczywistość. To pozwala nam tworzyć muzykę bez żadnych zgrzytów. Kiedy wpadłam na pomysł, abyśmy nagrali wspólną płytę, zaczęłam go najpierw oswajać z tym pomysłem. Zapraszałam na wspólne występy i w końcu zapytałam, czy nie chciałby zrobić ze mną czegoś swojego – wspomina Magda Hanausek.
Wtedy okazało się, że Grzegorz ma całą szufladę pełną różnych kompozycji, zebranych w czasie kilku dekad. Wyjął je – i zaczął zamieniać w konkretne utwory.
- Ja nie potrafię pracować na zamówienie. Musi być odpowiednia chwila – wtedy przychodzi pomysł i powstaje kompozycja. Widząc jak dużo muzyki jest na rynku, chciałbym mieć coś własnego i oryginalnego. Żeby nie było to wtórne. Niektóre kompozycje, które wyjąłem dla Magdy były już kiedyś nagrane jako utwory instrumentalne, a inne – były tylko szkicami. Przystosowałem je do głosu Magdy, a ona zaczęła tworzyć linie wokalne i pisać teksty – tłumaczy Grzegorz Gryboś.
- Najpierw dostałam od Grześka utwór „At Night”, aby zobaczyć w jakim klimacie on tworzy. Dopasowałam do niego tekst, który z kolei u mnie leżał schowany. Potem zaczęliśmy się spotykać i nagrywać. Ja jestem atechniczna, a Grzesiek świetnie sobie radzi z komputerami, z kolei on nie potrafi pisać tekstów, a ja lubię je układać. Do tego ceni barwę mojego głosu i wie, że zaśpiewam tak, że nie musi będzie „czyścić” mojego wokalu. Nawiązaliśmy więc kumpelską relację i praca szła nam bardzo gładko – podkreśla Magda Hanausek.
Wokalistka i gitarzysta spotykali się w domu tego drugiego, w którym urządził on własne studio. To pozwoliło mu zająć się projektem od dokonania nagrań, przez ich zmiksowanie, po mastering. Album wydała w formacie płyty kompaktowej i umieściła go w serwisach streamingowych firma OKO-ART. Zestaw nosi tytuł „At Night” i zawiera 12 nagrań – 8 piosenek i 4 utwory instrumentalne. Większość z nich lokuje się w formule blues-rocka, ale są też piosenki popowe, sięgające po nowoczesną elektronikę.
- Jednym z pierwszych koncertów, jakie widziałem w życiu, był występ Johna Mayalla w hali Wisły w Krakowie w 1982 roku. Zrobił na mnie ogromne wrażenie – dlatego zainteresowałem się blues-rockiem. Ale dzisiaj słucham bardzo różnej muzyki. Cenię nawet niektóre nowoczesne produkcje popowe, choćby te, które firmuje Dua Lipa. Dlatego próbuję swych sił także w takich piosenkach – mówi Grzegorz Gryboś.
- Piosenki po angielsku są starsze. Kiedy zaczynałam karierę z Bloody Mary, byłam na fali pisania w tym języku. Wydawało mi się, że nie da się napisać sensownego tekstu po polsku. Ale z czasem to się zmieniło. Okazało się, że da się – i jest to fajne. Dlatego te utwory po polsku na płycie, zostały napisane niedawno – podsumowuje Magda Hanausek.
Na razie krakowski duet nie występuje z materiałem z „At Night”, ponieważ wokalistka jest w zaawansowanej ciąży. Pierwsze koncerty Mag & Greg Project chce zacząć dawać dopiero wtedy, kiedy dziecko przyjdzie na świat i będzie je można zostawić pod opieką męża wokalistki.
- Gdzie są najdroższe, a gdzie najtańsze mieszkania w Krakowie? Ranking dzielnic 2024
- Najpiękniejsze pary z krakowskich studniówek! To one przyciągały wzrok
- Pistacjowe croissanty robią furorę w internecie! Gdzie można je zjeść w Krakowie?
- Zimowe wycieczki w Tatry z dziećmi. Zobaczcie łatwe i przyjemne szlaki w górach