https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. 6-latki do szkół czy do przedszkoli

Agnieszka Płaszczyk zdecydowała, że jej córka Lenka nie pójdzie do szkoły jako sześciolatek. - Zostaje w przedszkolu lub szkolnej zerówce, nie chcę jej odbierać dzieciństwa - przekonuje
Agnieszka Płaszczyk zdecydowała, że jej córka Lenka nie pójdzie do szkoły jako sześciolatek. - Zostaje w przedszkolu lub szkolnej zerówce, nie chcę jej odbierać dzieciństwa - przekonuje tomasz rabjasz
Rząd Beaty Szydło mówi o wprowadzeniu zmian. Nadal jednak nie wiadomo, jak będą one wyglądały W tym roku w Bochni rodzice odroczyli 265 dzieci, czyli 71 proc. wszystkich sześciolatków

Agnieszka Płaszczyk, mama 5-letniej Leny, zapisała się razem z córką na wizytę w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Bochni. Bynajmniej nie dlatego, że jej córeczka odstaje intelektualnie od innych dzieci i potrzebuje wsparcia. Cel jest jeden - uzyskać kwit, że Lena może odczekać kolejny rok, aby nie we wrześniu 2016, a dopiero w kolejnym roku zasilić szeregi pierwszaków w podstawówce. Zachowanie to może dziwić, bo choć zgodnie z założeniami poprzedniego rządu PO, rzeczywiście rodzice musieli pokonać taką drogę, aby ich pociecha została w przedszkolu, o tyle teraz premier Beata Szydło i minister edukcji mówią wprost, iż mama i tata będą mieli wolną rękę. Jeśli nie chcą puścić 6-letniego dziecka do szkoły, to nikt nie ma im w tym przeszkadzać. Kłopot w tym, że stosownych zapisów prawa póki co brak. Stąd dezorientacja.

- Chciałam mieć już za sobą całą tę procedurę odraczania. Niema na co czekać, skoro ja jestem już zdecydowna na taką decyzję - podkreśla Agnieszka Płaszczyk.

Odroczenia do kosza?

Zapowiedź PiS o zmianie zasad dotyczących szkolnego obowiązku dla dzieci od sześciu lat, wywołała mętlik.

- Wszyscy czekamy na informację, bo tak naprawdę nikt nic w tej chwili nie wie - mówi Barbara Prysak, dyrektor Przedszkola nr 2 w Bochni.

Zdezorientowani są jednak nie tylko dyrektorzy przedszkoli, ale także przedstawiciele szkół podstawowych z Bochni, które w przyszłym roku szkolnym szykowały się na przyjęcie większej liczby dzieci, w tym także sześciolatków.

- Zakładaliśmy, że będziemy mieć co najmniej cztery pierwsze klasy. Jeśli do szkoły nie będą musiały iść sześciolatki, może się okazać, że będzie tylko jedna klasa - mówi Ewa Gardziel, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Bochni.

W tym roku w tej szkole odroczono 30 dzieci, które mając 6 lat mogły iść do pierwszej klasy. Prawie dwa razy więcej było ich w Szkole Podstawowej nr 1 w Bochni.

- Choć i tak udało nam się utworzyć pierwszą klasę „sześciolatków”. To małe dzieci, mają odpowiednią opiekę. Widzę, że sobie radzą - przekonuje Marian Mikulski, dyrektor SP nr 1 w Bochni. - To różne dzieci, wiem od nauczycieli, że dwoje z nich radzi sobie w szkole nawet dużo lepiej niż ich starsi o rok koledzy - podkreśla z przekonaniem.

Szkoła dla malucha

Monika Kurzywilk jest mamą pięcioletniej Julki. Kiedy dwa lata temu usłyszała o tym, że jej dziecko ma iść do szkoły w wieku sześciu lat, ostro zaprotestowała. - Nie dlatego, że moja córka jest mniej inteligentna, ale dlatego, że widzę, iż ciągle jeszcze bardziej interesuje ją zabawa niż nauka - podkreśla.

O tym, że sześciolatek może mieć problemy w odnalezieniu się w dużej szkole, przekonuje także Barbara Prysak, dyrektor Przedszkola nr 2 w Bochni.

- Sama mam wnuka w tym wieku i uważam, że to za wsześnie, by szedł do szkoły - mówi pani dyrektor.

Remonty wstrzymane

Wprowadzone przez PO zmiany przyczyniły się do tego, że w wielu szkołach w regionie zastanawiano się nad remontami, które miały podzielić szkołę na część przedszkolno-szkolną (także dla zerówek) i tylko szkolną dla starszych dzieci. Tak było choćby w Szkole Podstawowej nr 5. - Planowany remont został odroczony na trzy lata. Zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijać - tłumaczy Ewa Gardziel, dyrektorka tej podstawóki.

Póki co zastanawia się nad zorganizowaniem dnia otwartego dla rodziców, podczas którego będzie można obejrzeć szkołę, porozmawiać z nauczycielami, a przede wszystkim zobaczyć, w jakich warunkach uczą się dzieci. - Mamy tylko jeden problem, nie wiemy, czy zaproszenia wysyłać do rodziców, sześcio czy siedmiolatów - dodaje przedstawicielka „piątki”.

Przepełnione przedszkola

Problem zapewne będą mieć także dyrektorzy przedszkoli, zwłaszcza tych zlokalizowanych w centrum miasta, bo placówki którymi kierują, zapewne nie opuszczą sześciolatki. W ubiegłym roku w Bochni na odroczenie zdecydowało się 71 procent rodziców. W tym roku liczba sześciolatków, które pozostaną w przedszkolach może być bliska stu procentom.

- Rozmawiam z koleżankami, które mają dzieci w wieku mojej córki, wszyscy jesteśmy zgodni co to tego, że wcześniejsze posyłanie dziecka do szkoły, to odbieranie mu dzieciństwa - mówi Agnieszka Płaszczyk.

Dorota Palej-Maliszczak, dyrektor Miejskiego Zespołu Edukacji w Bochni zapewnia, że miasto jest przygotowane na przyjęcie nowych dzieci do przedszkoli przy jednoczesnym utrzymaniu oddziałów sześciolatków.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Ed
Po co ta histeria .W zachodniej Europie i w USA dzieci idola do szkoły mając 6 lat i uwierzcie mi radzą sobie lepiej niż 7 latki .Mlodsze dzieci są bardziej chłonne do nauki .Mieszkam w USA i moje dzieci poszły do szkoły mając sześć lat i wyszło im to na lepsze. Wprost kochały szkole od pierwszego dnia. Nikt tu nie histeryzuje i nie chodzi po psychologach żeby nie wysłać dziecko do szkoły. Dając taki przykład dziecku zniechecacie dziecko do przyszłej nauki bo będzie sie balo iść do szkoły.druga sprawa dyrektorki przeszkoli nie lubią tracić wcześnie swych podopiecznych bo co bedą robić wiec nie powinno sie ich słuchać. A moze założycie 5 latkom pamper i dacie im cumel do 10 roku życia.Zaczymac ta histeria a zobaczycie pozytywne rezultaty.Pozdrawiam.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska