Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]
- Posłużyli się przepisem z artykułu 52 kodeksu pracy, twierdząc, że stracili do mnie zaufanie - żali się Wiesław Patyk. - Nie podobało im się, że bronię załogi i publicznie wypowiadam się w prasie na temat upadłości. Postanowili mnie usunąć - mówi rozżalony związkowiec.
Zamierza oddać sprawę do sądu. - Byłem sumiennym pracownikiem. Do końca walczyłem o Fablok i o pieniądze dla załogi - zaznacza. Jest przekonany, że jego zwolnienie miało pokazać pozostałym, że jeśli szefa związkowców można wyrzucić, to można i każdego.
Ludzie chodzą jeszcze do firmy, cały czas łudząc się, że dostaną zaległe pieniądze. Odwiesili strajk, choć zarząd, zamiast obiecanych dwóch wypłat dał im tylko po jednej, wyrównując październik. - Ludzie noszą przy sobie napisane wypowiedzenia, bojąc się, żeby nie dostali wcześniej dyscyplinarki - mówi Wiesław Patyk.
Zarzeka się, że szefostwo zakładu jeszcze go popamięta.- Wyciągnę na światło dzienne wiele brudów, które woleliby zamieść pod dywan. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, oprócz tego, że uwierzyłem w nowego inwestora - tłumaczy. Wini za fatalny stan zakładu Fomes Holding Limited, który za jedyne 500 tysięcy złotych wykupił większościowy pakiet udziałów spółki.- Daliśmy się omotać wierząc , że wyciągnie nas z kryzysu, pospłaca długi, przyciągnie nowych kontrahentów. Tymczasem doprowadził do upadłości - twierdzi związkowiec.
Nadal uważa, że jedynym wyjściem z sytuacji będzie wkroczenie do zakładu syndyka. - Ludzie przynajmniej dostaną po kilka gwarantowanych tysięcy złotych. Teraz muszą żebrać o wypłaty z ubiegłego roku. Zadłużają sie w bankach, by mieć pieniądze na chleb - podkreśla.
W piątek żaden z członków rady nadzorczej Fabloku nie był dostępny dla reporterów "Gazety Krakowskiej", by skomentować powody zwolnienia Wiesława Patyka oraz aktualną sytuację w firmie.
Jerzy Kasprzyk, wicedyrektor chrzanowskiego urzędu pracy przyznaje, że wystosował do zakładu pismo z zapytaniem, czy jego ludzie mogą już zaprezentować pakiet "pomocowy" dla zwalnianych grupowo pracowników. - Odpisali mi, że nie ma na razie takiej potrzeby - informuje Jerzy Kasprzyk.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+